czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 2


Drodzy czytelnicy! Dziękuje za komentarze! Bardzo mi miło, że pierwszy rozdział się spodobał. Rozdział dedykuje...mojemu kotu - Zoro T.T

 

Rozdział 2

- Nat wstawaj! – Krzyknęła Klaudia waląc mnie po twarzy poduszka – jest za piętnaście dziesiąta!
Otworzyłam tylko jedno oko, jednak natychmiast je zamknęłam. Słońce raziło mnie w oczy. Kto do diabła odsunął żaluzje?!  Mruknęłam coś pod nosem i schowałam głowę pod kołdrą. Wkurzona współlokatorka nie zaprzestała swoich działań, coraz mocniej okładała mnie poduszką.
- O dziesiątej otwieramy a ty nadal śpisz! Wstawaj do cholery! – Zdenerwowana pociągnęła za pościel, jednak to nie poskutkowało. - Ty sobie tu śpisz, a ja się muszę o wszystko martwić!
Miotała się wściekła po pokoju, rzucając w moją stronę wyzwiska. Do mojego umysłu doszło określenie „Głupia idiotka”.  Odkąd znam Klaudię, to nigdy tak mnie nie nazwała. Nawet by tak nie pomyślała! Była najmilszą osoba jaką znam. Wściekła zerwałam się z łóżka.
- Kto jest głupią idiotką! – Krzyknęłam, wymierzając palec w Klaudię.
Współlokatorka wyraźnie się uspokoiła, bo na jej twarzy pojawił się uśmiech. Podeszła do szafy i wyciągnęła moje stare dżinsy i czarną bluzkę.
- Ubieraj się szybko, bo się spóźnimy – powiedziała rzucając mi ubrania, które instynktownie złapałam. – Czekam na dole!
Wybiegła z pokoju nie czekając na moją odpowiedź. Usłyszałam tylko trzask drzwi frontowych. Prychnęłam, patrząc w tamtą stronę. Ja cię jeszcze dopadnę!
Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, to co Klaudia mówiła wcześniej. Zaspałam! Wciskając ubrania w dłoniach pobiegłam do łazienki. Spojrzałam z rozżaleniem na prysznic, niestety nie miałam już na to czasu. Zaczęłam rozczesywać włosy gdy usłyszałam pukanie do drzwi frontowych. No tak, pewnie Klaudia postanowiła wrócić na miejsce zbrodni. Nie zważając uwagi na swój wygląd podeszłam do drzwi, otwierając je szeroko.
- Znowu te wstrętne drzwi się zacinają, musimy coś z nimi zrobić Kla… - Przerwałam nagle, gdyż to nie Klaudia stała w drzwiach, a ten nieziemsko przystojny facet od przeprowadzek. Oczywiście moja odpowiedź była jak zwykle inteligentna – To ty…?
Hyun Joong chyba też był w niezłym szoku. Stał z otwartymi ustami mierząc mnie wzrokiem. W pewnym momencie na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Spojrzałam w dół i nie mówiąc nic, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Oparłam się o nie i jęknęłam z rozpaczy. Przychodzi do mnie facet, który śni mi się od czterech dni a ja prezentuje mu się w piżamie. Jeszcze w jakiej! Miałam na sobie swoją ulubioną piżamę w truskawki. Mniejsza o to, że króciutkie szorty i bluzka na ramiączkach nie zakrywała zbyt wiele, ale truskawki! Dorosła kobieta sypiająca w truskawkowej piżamce.
- Natalia, co się stało? –Doszedł do mnie głos zza drzwi. – Otwórz!
Kurde! Pamięta moje imię! Może w innej sytuacji cieszyłabym się, że zapadłam mu w pamięć, ale nie w tej. Przetarłam twarz dłońmi i miałam zamiar udawać, że nie ma mnie w domu, ale to byłoby niepoważne.
- Czego tu Pan szuka? – Powiedziałam spoglądając w wizjer. Mężczyzna stał spokojnie i trzymał jakiś pakunek. Nie czekając na odpowiedź, powiedziałam – Niech Pan sobie idzie. Już i tak wystarczająco mnie Pan zawstydził i nie…
Walnęłam się pięścią w czoło, przeklinając swoją głupotę. Klaudia miała rację. Jestem głupią idiotką.
- Jeśli chodzi o tą piżamkę, to umówmy się, że nic nie widziałem. To co wpuścisz mnie?
Przeszło mi przez myśl, że nie powinnam wpuszczać tego gościa do środka, jednak mógł przynieść jakąś ważną wiadomość, lub może czegoś zapomniałam odebrać, albo nie podpisałam się na jakimś papierku. Pociągnęłam za klamkę, uchylając odrobinę drzwi.
- Policz do dziesięciu i dopiero wejdź – powiedziałam i czym prędzej pobiegłam do łazienki.
Stanęłam przy umywalce i spojrzałam na swoje odbicie. Na szczęście się uczesałam, więc nie wyglądałam, aż tak tragicznie. Szybko się umyłam i ubrałam. Miałam zrobić sobie jakiś delikatny makijaż, ale zrezygnowałam. Nie byłam aż tak zręczna jak Klaudia, która potrafiła się pomalować w 3 minuty. Mnie zajmowało to lekko 20 minut. Spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie i poszłam w stronę kuchni.
Stanęłam jak wryta w drzwiach. Mój nieoczekiwany gość, poczuł się najwyraźniej jak u siebie w domu. Robił sobie kawę. Jak najciszej umiałam podeszłam do blatu, który służył nam także za stół i usiadłam na wysokim krześle. Całą kuchnie wypełnił przyjemny aromat kawy. Podparłam brodę rękami i wpatrywałam się w ponętny tył nieznajomego. W jego mocne przedramiona, pięknie ukształtowaną sylwetkę i nie mogła zaprzeczyć wspaniały tyłek.
- Słodzisz? – Zapytał Hyun Joong nie odwracając się do mnie.
- Skąd wiedziałeś, że tu siedzę? – Zapytałam zaskoczona, jednak nie doczekałam się odpowiedzi.
Odwrócił się, podając mi kawę i kładąc przede mną cukier. Usiadł i zamiast zająć się swoją kawą, wpatrywał się we mnie jakbym miała coś przylepionego do czoła.
- Coś nie tak? – Zapytałam, instynktownie kładąc rękę na czole.
- Nie – powiedział i upił łyk kawy, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Wszystko w porządku.
Przez następne minuty siedzieliśmy w ciszy popijając kawę. Myślałam, że sam powie mi o co chodzi, jednak chyba mu się nie śpieszyło. Spokojnie siedział i popijał ciemny płyn. Postanowiłam przerwać to milczenie.
- Co Pana do mnie sprowadza? – Celowo zmieniłam formę na oficjalną. Może dotrze do niego, że jest tu obcy. -  Czyżbym zapomniała podpisać jakieś dokumenty?
Nie śpieszył się z odpowiedzią. Skończył kawę i przejechał językiem po dolnej wardze, co nie uszło mojej uwadze. Powoli zaczynał mnie denerwować jego spokój, przez co robiłam się coraz bardziej speszona. Od samego wejścia do kuchni paliły ją policzki.
- Nie, wszystko jest podpisane. Przyszedłem porozmawiać o innych sprawach. – Odwrócił się na krześle sięgając po talerz, który przyniósł ze sobą. – Myślę, że dobrze wybrałem.
Gdy to mówił, uśmiechał się szeroko. Nie wiedziałam z czego się tak cieszy dopóki nie zerwał foli z talerza. Miałam ochotę go zabić. Przede mną stało ciasto z białym kremem i galaretką a pod nią… truskawki! Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, jednak on nic sobie z tego nie robił.
- Miałeś o tym zapomnieć!
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.
Wcale nie wyglądał na skruszonego, wręcz przeciwnie cieszył się jak głupi do sera. Przyjrzałam mu się uważniej. Chyba o takim uśmiechu mówi się, że zapiera dech. Zawiesiłam wzrok na jego ustach. Na pewno są bardzo miękkie i delikatne a w smaku pewnie przypominają…
- Gapisz się na moje usta?
Cholera!
- Nie - Błyskawicznie odwróciłam wzrok, wpatrywałam się teraz w drzwi frontowe. – Dlaczego miałabym to robić?
Kątem oka zauważyłam, że Hyun Joong wstał z krzesła. Teraz na pewno sobie pójdzie. Jednak ku mojemu zdziwieniu nie podszedł do drzwi tylko stanął przede mną.
- Kłamczucha! -  Opuścił głowę, zaglądając mi w oczy. – Wiem co widziałem.
- Mylisz się! Jak tylko…
Chwycił mnie za ramiona i mocno przycisnął do siebie stawiając mnie na nogi. Znalazłam się w niebie. Te cudowne ramiona! Przytuliłam się mocniej do męskiego torsu wsłuchując się w rytm bijącego serca. Gładził mnie po ramionach wzbudzając we mnie dreszcze. Miejsca których dotykał paliły żywym ogniem. Niespodziewanie odsunął się ode mnie i przeniósł swoje dłonie na moje barki. No kopciuszku, koniec bajki. Oczy napłynęły mi łzami. Zamknęłam je by tego nie dostrzegł. Jednak stało się coś zupełnie innego. Nagle poczułam na policzkach ciepły oddech, a zaraz potem na moich rozchylonych wargach spoczęły miękkie usta Hyun Joong. W pierwszej chwili zamarłam, jednak już po chwili żarliwie odpowiedziałam na pieszczotę. Delikatnie muskał moje usta, nadgryzając moją dolną wargę. Jęknęłam chwytając go w pasie i przyciskając do siebie. Przeniósł swoje dłonie na mój kark, pogłębiając pocałunek. Jego język wślizgnął się pomiędzy moje wargi doprowadzając zmysły do szaleństwa. Nasze pocałunki stawały się coraz śmielsze, coraz bardziej gorące, namiętne. Wsunął dłonie pod moją bluzkę, głaszcząc delikatnie po plecach, brzuchu, piersiach. Jego dłonie były wszędzie. Gdy jego palce siłowały się zapięciem stanika, przerwało nam głośne walenie do drzwi. No świetnie!
- Nat, gdzie ty do cholery jesteś?! Czekam na ciebie już pół godziny!
Błyskawicznie odskoczyliśmy od siebie. Poprawiłam bluzkę i przygładziłam dłonią włosy. Hyun Joong stał z lekkim grymasem na twarzy. Nie dziwie mu się, Klaudia musiała nam przerwać?! Wyrzucę ją za to!
- Już idę! – Odkrzyknęłam jej nie spuszczając wzroku z mężczyzny. – Czekaj na dole!
Musiałam jeszcze porozmawiać z Hyun Joong. Gdy usłyszałam odgłosy obcasów Klaudii na betonowych schodkach, otworzyłam usta by zacząć rozmowę.
- Przepraszam – powiedział, psując moje plany. – To nie powinno tak być.
Nie powinno? Jak on mógł cos takiego powiedzieć?! Facet który przed chwilą wzbudził we mnie tak wielką namiętność, z którym chciałam całować się bez końca, ja głupia pragnęłam by wziął mnie na podłodze, a on mówił takie rzeczy? Przełknęłam ślinę i ścisnęłam usta w wąską kreskę.
- Tak, masz racje – odparłam cicho, odwracając wzrok.
- Umm… – szepnął, drapiąc się po karku – twoja koleżanka na Ciebie czeka.
- Wiem – chwyciłam klucze leżące na stole i podeszłam do drzwi otwierając je na oścież. – To…do widzenia.
Uśmiechnął się słabo i przeszedł do drzwi. Zamknęłam je i ruszyłam na dół. Zaskoczona zdałam sobie sprawę, że Hyun Joong podąża za mną. Czego on jeszcze chce?
Weszłam do sklepu razem z moim prześladowcą. Klaudia właśnie obsługiwała jakąś grupę nastolatków. Gdy mnie spostrzegła zdzwiona otworzyła szeroko oczy i gestem głowy wskazała Hyun Joong rozglądającego się po sklepie. Wzruszyłam ramionami i stanęłam koło Klaudii. Gdy klienci wyszli Klaudia od razu przystąpiła do przesłuchania.
- Kim jest ten przystojniak? – Spytała, pokazując palcem na oglądającego figurki Hyun Joong. – Skąd go znasz?
- To jest ten koleś od przeprowadzek – szepnęłam Klaudii na ucho. – Przylazł dzisiaj do naszego mieszkania.
- Co?! – Wrzasnęła Klaudia zszokowana zwracając uwagę Hyun Joong. Uśmiechnęła się uwodzicielsko i podeszła do mężczyzny prowokacyjnie kręcąc biodrami. – Ostatnim razem chyba się nie poznaliśmy. Jestem Klaudia.
Zaśmiałam się nerwowo widząc koleżankę w odmiennej roli. Oparłam się o ladę i przyglądałam z zaciekawieniem i musiałam przyznać, że z zazdrością tej romantycznej scenie.
Hyun Joong przedstawił się uprzejmie i uścisnął przyjacielsko dłoń Klaudii.
- Bardzo mi miło cię poznać. Hyun Joong.
Klaudia wzięła Hyun Joong pod rękę, jak najbliżej przysuwając się do niego. Przyznałam z żalem, że nie protestował. Odwróciłam się i zaczęłam ściągać książki z półki i układać je na nowo. Układałam je na oślep, ponieważ cały czas przysłuchiwałam się ich rozmowie. Klaudia oprowadziła mężczyznę po sklepie, wypytując go przy okazji gdzie pracuje, ile ma lat i gdzie mieszka. Rozczarowałam się okropnie, bo jego odpowiedzi były bardzo lakoniczne. Pracuje tu i tam, ma 28 lat i mieszka niedaleko. Na mojej twarzy pojawił się niewielki uśmiech. Dużo to się nie dowiedziała.
- Nat, przed chwilą układałam te książki! – Powiedziała z wyrzutem Klaudia.
- Przepraszam – odwróciłam się do niech. Stali bardzo blisko, za blisko. – Coś mi wizualnie nie pasowało.
Odstawiłam ostatnie książki i przyjrzałam się swojemu dziełu. Książki były chaotycznie poustawiane. Nie wyglądało to za dobrze. Klaudia zrobiła kwaśną minę, marszcząc czoło, a Hyun Joong roześmiał się głośno.
- Teraz chociaż jest oryginalnie – Wyswobodził się z uścisku Klaudii, podszedł do mnie i pocałował delikatnie w policzek. Ostatnie słowa wyszeptał mi do ucha – Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy…Nat.
Pożegnał się z Klaudią i wyszedł. Stałam jak sparaliżowana. Co to miało być? Najpierw mnie całuje i jest… cudownie! A potem mówi, że to tak nie powinno być, a teraz… znowu mnie całuje? Pokręciłam głową nie mogąc w to uwierzyć. Nigdy nie zrozumiem facetów!
- Szczęściara – szepnęła Klaudia, wzdychając żałośnie. – Nawet nie zwracał na mnie uwagi! Ciągle patrzył jak układasz te głupie książki!
Zaczerwieniłam się i opowiedziałam Klaudii o jego wizycie w naszym mieszkaniu. Nie pominęłam niczego, nawet pocałunku.
- No teraz to się nie dziwie, dlaczego koleś nie spuszczał z ciebie wzroku! – Wykrzyknęła, śmiejąc się głośno, klepiąc mnie po ramieniu. – Piżamka w truskawki, nie mogę!
Początkowo stałam naburmuszona z krzywą miną, lecz już po chwili śmiałam się równie głośno co Klaudia. Sytuacja była naprawdę bardzo komiczna. Nie zauważyłyśmy mężczyzny, który wszedł właśnie do sklepu.
- Z czego się śmiejecie? – Rzekł wesoło Hyun Joong, patrząc na nas wyczekująco.
- No z pi… - w porę zasłoniłam usta Klaudii ręką.
- Z niczego – odparłam, patrząc na koleżankę morderczym wzrokiem. Podziałało natychmiast, przestała rechotać. Spojrzałam na mężczyznę pytająco. – Zapomniałeś o czymś?
- Tak. Zapomniałem wam o czymś powiedzieć.
Jak marionetki pokiwałyśmy głową, patrząc wyczekująco w twarz Hyun Joong.
- Wprowadziłem się właśnie na górę – powiedział jednak ani jedna z nas nie zareagował więc dodał – Od dzisiaj jesteśmy sąsiadami.
Mężczyzna uśmiechnął się do nas i machając wyszedł powoli ze sklepu.
Spojrzałyśmy na siebie i zamrugałyśmy kilka razy powiekami, nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałyśmy.
- Co?! – Krzyknęłyśmy jednocześnie patrząc w drzwi, które niedawno zamknęły się za wychodzących Hyun Joong – Sąsiadami?!
Przetarłam oczy dłońmi. Z jednej strony spodobało mi się to, ale z drugiej miałam poważne obawy. Facet działał na mnie jak lep na muchy. Mało brakowało, a uprawialibyśmy seks na kuchennym blacie. To nie będzie bezpieczne mieszkać tak blisko niego…

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 1

A więc...w końcu się przełamałam, by dodać pierwszy rozdział opowiadania. Mam nadzieje, że nie wyłamie się od razu, choć to nie zależy ode mnie tylko od czytelników. Pierwszy rozdział oczywiście nie może się obejść bez dedykacji, a więc:            Mojemu przyjacielowi z głębi samego piekła…


Rozdział 1


- Nat, to już ostatnie kartony! – Krzyknęła moja pracownica z drugiego pomieszczenia.
- Postaw to wszystko gdzieś pod ścianą! – Odkrzyknęłam i wróciłam do przeglądania rachunków i faktur rozłożonych na prowizorycznym stoliku zrobionym z kilku pudeł poustawianych jedno na drugim.
Oto moje nowe królestwo. Przeprowadzki były dla mnie bardzo męczące jednak jakoś się do nich chyba przyzwyczaiłam. W ciągu swojego 22-letniego życia przeprowadzałam się już 3 razy i za każdym razem coraz to dalej od poprzedniego miejsca zamieszkania. Westchnęłam patrząc bezsilnie na stertę papierzysk przede mną. Rozkręcenie własnej firmy już przekraczało moje siły a byłam tak naprawdę dopiero na początku drogi. Odłożyłam papiery i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokiwałam głową z aprobatą. Tak, to jest to, o czym zawsze marzyłam. Własny sklep z mangą i anime w centrum miasta. Na razie pomieszczenie nie wyglądało zachęcająco, potrzebne były biurka i przede wszystkim gabloty i regały. Ściany były pomalowane na żywe jaskrawe odcienie zieleni i żółci.
- To pomieszczenie jest super – powiedziała Klaudia, moja pracownica a zarazem współlokatorka – A najlepsze jest to, że mamy mieszkanie od razu nad sklepem.
Uśmiechnęłam się do niej. Była chyba jedyną osobą, którą polubiłam w tym mieście.
- Myślałam, że będziemy musiały malować, ale chyba nie jest to konieczne – powiedziałam i przeszłam do drugiego pomieszczenia. Zobaczyłam faceta od przeprowadzek stojącego w drzwiach. Ubrany był w szary kombinezon z napisem „Kim”, a jego twarz skrywała szara czapka z daszkiem. Nie mogłam dostrzec rysów jego twarzy. Wyciągnęłam kilka banknotów z kieszeni i wręczyłam je mężczyźnie. – Dziękuję Panu bardzo!
Mężczyzna kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł bez słowa.
- Widziałaś jaki z niego przystojniak! – Krzyknęła Klaudia, poklepując mnie po ramieniu. – A jaki miał tyłek!
Powoli traciłam cierpliwość. Fakt! Facet był niezły, jeśli chodzi o ciało, ale to nie oznaczało od razu, że mam się na niego rzucić! To właśnie dlatego przeprowadzam się tak często. Klaudia nie miała jednak o tym pojęcia.
- Czemu sama się nie zajmiesz tym słodkim tyłeczkiem? – Powiedziałam wściekła, zrzucając jej rękę z mojego ramienia. –  Zresztą nic nie było widać spod tej głupiej czapki!
Dopiero gdy spostrzegłam szeroki uśmiech na twarzy Klaudii, zdałam sobie sprawę, z mojej pomyłki.
- Słodkim tyłeczkiem? – Powiedziała łapiąc się za brzuch i śmiejąc głośno.
Na moich policzkach pojawił się szkarłatny rumieniec. Cholera, ten mój długi język! Już miałam krzyknąć na Kaśkę i wykorzystać swoją przewagę szefa, gdy nagle kontem oka zobaczyłam wysoką postać mężczyzny. Cholera, facet od przeprowadzek! Stałam jak sparaliżowana, nie potrafiłam się ruszyć. Klaudia także go zauważyła. Przestała rechotać i mówiąc „przepraszam!” Wybiegła na zaplecze zamykając za sobą drzwi. Zdrajca! Mężczyzna tymczasem podszedł do mnie wolnym krokiem. Gdy był już o krok ode mnie wyciągnął rękę i zrzucił z głowy czapkę. Czułam że moje policzki robią się jeszcze bardziej czerwone niż były przed chwilą. Pochylił głowę tak że jego oczy były teraz na wysokości moich oczu. Zabrakło mi powietrza. Patrzyły na mnie najcudowniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Ciemne i tajemnicze. Takie w których można się było zatracić. Zamknęłam oczy i zrobiłam krok w tył. Nie przewidziałam jednak przeszkody stojącej za mną i wpadłam na kartonowe pudła. Niech żyje niezdarność! Pewnie leżałabym na ziemi stękając z bólu, gdyby nie te mocne ramiona, które chwyciły mnie, chroniąc przed upadkiem. Otworzyłam oczy zaskoczona. Nieznajomy ciągle się we mnie wpatrywał, a jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej. Jego włosy muskały mi policzki.
- Nic się Pani nie stało? – Zapytał cicho wspaniałym aksamitnym głosem.
- Nie – szepnęłam cicho, przyglądając się jego ustom. Do diabła! One są idealne! Przygryzłam wargi zębami, marząc by poczuć ich smak. Mężczyzna odchrząknął i postawił mnie na ziemi. Zdałam sobie sprawę, że wzbudził we mnie pożądanie, które myślałam, że wygasło już na zawsze. Ogarnij się!
- Dziękuje Panu – powiedziałam przybierając uprzejmy uśmiech. Poprawiłam włosy i wygładziłam dłonią spodnie. – Można powiedzieć, że uratował mi Pan życie.
Uśmiechnął się pokazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów.
- Istotnie, można tak powiedzieć – szepnął spokojnie patrząc na mnie z rozbawieniem. – W każdym bądź razie z tego co wiem od tego się nie umiera.
Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. On też się nie odzywał. Patrzył tylko na moją twarz, co niesamowicie mnie peszyło.  Otwarłam usta by coś powiedzieć, ale nieznajomy mnie ubiegł.
- Ładnie tutaj – powiedział rozglądając się po pomieszczeniu – tylko jakoś tak pusto.
Och tak! Spokojna, służbowa rozmowa o niczym. To lubię! Odchrząknęłam, odruchowo poprawiając włosy.
- Dopiero się rozkładamy – powiedziałam spokojnie, krzyżując ręce na piersiach – Mam nadzieję, że skończymy do końca tygodnia.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, lecz nie ruszył się z miejsca. Pokój nagle wydał mi się bardzo mały. Tak jakby ten mężczyzna wypełnił przestrzeń, zabierał mi powietrze, coraz trudniej było mi zachować spokój. Wyciągnęłam klucze z kieszeni spodni, możliwie jak najgłośniej, by nieznajomy zorientował się, że czas by już sobie poszedł. Jednak ten ciągle stał i przyglądał się na przemian mnie i ścianom. Pomyślałam, że muszę zadziałać bo to milczenie doprowadzało mnie do szału.
- Jeszcze raz dziękuję Panu za pomoc - Podeszłam do niego z wyciągniętą dłonią, jednak ten nie chwycił jej tylko dziwnie mi się przyglądał.
- Hyun Joong. – Powiedział z uśmiechem chwytając moją dłoń obiema rękami.
- Co?
- H-y-u-n J-o-o-n-g – przeliterował szczerząc się przy tym jak głupi. – Tak mam na imię.
- Przepraszam, to niespotykane imię – powiedziałam. On jednak nadal patrzył na mnie wyczekująco. Dopiero po chwili domyśliłam się o co chodzi. – Nat… Natalia.
- A więc miło mi cię poznać… Natalio – Wymówił moje imię cicho i… zmysłowo. Zaraz się zaczerwienie! Jak burak! Puścił moją dłoń i zrobił krok w tył. – Naprawdę miło.
Odwrócił się i wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Stałam na środku pokoju sparaliżowana, z ciągle wysuniętą dłonią. Palce mnie parzyły, jakby płonęły żywym ogniem. Przełknęłam głośno ślinę uświadamiając sobie beznadziejność całej sytuacji.
- Tylko nie to! – Jęknęłam, przyciskając dłonie do piersi. – Nie!
Przez całe życie uciekałam, a teraz znalazłam się w samym piekle.