czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 5



 A więc witam was wszystkich po tak długiej przerwie :) Trochę czasu zajęło mi dojście do siebie po ostatnich zaliczeniach, a sesja przede mną...
Dzisiejszy rozdział troszkę krótki, ale musiałam skończyć akurat w takim momencie... czytajcie to dowiedzie się dlaczego...



Nat-chan


Rozdział 5

 Niedziela. Nigdy nie lubiłam tego dnia i nie dlatego, że po nim zawsze był poniedziałek i musiałam iść do pracy. Nie. Uwielbiałam poniedziałki i to, czym się teraz zajmowałam. W głębi serca zawsze o tym marzyłam, ale nie myślałam, że kiedyś te marzenia się spełnią. Niedzieli jednak nie znosiłam, ponieważ zawsze ten dzień przebiegał z gruntu tak samo. Wstawałam rano, kręciłam się bez celu po mieszkaniu, a wieczorem kładłam się spać. Wolny dzień robił się długi i rozwlekły. Minuty wydawały się godzinami. Przetarłam oczy, podchodząc do ekspresu. Automatycznie nastawiłam go i usiadłam czekając na poranny zastrzyk kofeiny. Oparłam głowę na ramieniu, zamknęłam oczy i prawie udałoby mi się zasnąć gdyby nie głośny pisk przyjaciółki. Zwlekłam się z krzesła i ruszyłam do sypialni. Klaudia leżała na łóżku wściekle machając nogami z twarzą wciśniętą w poduszkę, a cała zawartość szafy była porozrzucana na podłodze. Schyliłam się i podniosłam z ziemi czerwony materiał.
- Mam dwie teorie – powiedziałam, przyglądając się czerwonej tkaninie z ciekawością. – Nie wiesz co na siebie założyć albo… chcesz je oddać bezdomnym.
- Jakim bezdomnym?! – Klaudia zerwała się z łóżka patrząc na mnie oczami mokrymi od łez. – Kompletnie oszalałaś!
Pokiwałam głową, podnosząc z ziemi czarne pończochy współlokatorki, machając nimi jak flagą.
- No w sumie, chyba wstydziliby się nosić coś takiego.
Klaudia roześmiała się głośno. Odpowiedziałam jej uśmiechem. Udało mi się osiągnąć cel. Pomimo, że znałam tą dziewczynę zaledwie kilka miesięcy miałam wrażenie, że znam ją od zawsze. Wiedziałam doskonale, że pocieszenie i spytanie jej „co się stało?” Rozwścieczy ją jeszcze bardziej lub zdołuje. Dlatego musiałam chwycić się sposobów niekonwencjonalnych.
- Nie lubię cię! – Krzyknęła Klaudia pokazując mi język – jesteś głupia!
- Kto tu jest głupi? – Spojrzałam na nią sceptycznie, wskazując głową porozrzucane ubrania. – Czy mi się zdaje, czy szalało tu tornado?
- No, bo… nie mam się w co ubrać.
- Nie gadaj! Masz trzy razy więcej ciuchów ode mnie. – Usiadłam obok niej i położyłam czerwoną tkaninę na jej kolanach. – A to się nie nadaje?
Rozłożyła materiał przyglądając się mu z zmarszczonymi brwiami.
- Przebranie diabła na randkę? Nic dziwnego, że nie masz chłopaka.
Zaskoczona wyrwałam tkaninę przyjaciółce i ponownie się jej przyjrzałam. Przebranie? Dałabym sobie rękę uciąć, że to sukienka. Nagle doszło do mnie znaczenie zdania wypowiedzianego przez Klaudie. Sukienka delikatnie opadł na moje kolana.
- Randka?! – Wrzasnęłam, chwytając przyjaciółkę za ramiona. – Z kim?
Na twarzy Klaudii pojawił się delikatny uśmiech, a na jej policzki wpełznął rumieniec.
- A… - zająknęła się, kręcąc głową. – Nieważne.
- Jak to nieważne? – Powiedziałam udając oburzenie. – No powiedz, kto jest tym szczęśliwcem?
Klaudia wyswobodziła się z mojego uścisku, wstała i zaczęła zbierać porozrzucane ubrania. Postanowiłam poczekać aż sama wyjawi mi, z kim się dzisiaj spotyka. Gdy po kilku minutach przyjaciółka ciągle milczała nie wytrzymałam.
- Klaudia!
- Co? – Spytała zaskoczona udając, że nie wie o co mi chodzi. – Nie znasz go to co mam ci mówić!
Westchnęłam. Ciekawe gdzie go poznała. Sklep odpada bo prawie zawsze jesteśmy tam razem, a więc… gdzie? Na mieście? Nie, na pewno nie, przecież Klaudia nie wychodziła na miasto beze mnie.
- Gdzie go poznałaś?
- W kinie. Nat, daj mi spokój. Przyjdzie tu dzisiaj po mnie to sama go przesłuchasz. – Jęknęła rzucając chwile temu pozbierane ubrania na fotel. – Lepiej powiedz mi co się wczoraj stało między tobą a Hyun Joong. Po tym jak od niego wróciłaś, zamknęłaś się w swoim pokoju i nie chciałaś ze mną rozmawiać.
Hyun Joong! Ten wstrętny, okropny, drań! Musiała mi przypomnieć o jego istnieniu?
- Nic się nie wydarzyło!
Zerwałam się z łóżka, z zamiarem ucieczki. Udałoby mi się gdyby nie przyjaciółka, która przewidując moją ucieczkę, zamknęła drzwi swojej sypialni uniemożliwiając mi wyjście.
- No powiedz mi – zamruczała, uśmiechając się do mnie zalotnie. – Przed chwilą wyciągałaś ze mnie informacje o mojej randce, więc teraz i ja mam prawo się czegoś dowiedzieć.
O nie! Nic ci nie powiem! Odwróciłam głowę myśląc, że znudzi jej się to warowanie przy drzwiach, jednak gdy po raz dziesiąty szturchnęła mnie domagając się odpowiedzi wiedziałam, że tak szybko nie zrezygnuje.
- Naprawdę do niczego nie doszło. – Powiedziałam ze smutną miną, wspominając wczorajsze upokorzenie. – Nigdy nie był mną zainteresowany.
Widząc moją minę, przyjaciółka przytuliła mnie w pocieszającym geście.
- A to debil. – Żachnęła się Klaudia, klepiąc mnie po plecach. – Nie przejmuj się pewnie jest gejem inaczej wziąłby się za ciebie, chociaż takie ciacho z takim tyłkiem…
- Jeżeli chcesz mnie pocieszyć to koszmarnie ci to wychodzi! – Odepchnęłam ją delikatnie. – Chociaż masz racje, to nie moja liga.
- Gadasz głupoty!
Skwitowałam to uśmiechem i otwierając drzwi wyszłam do kuchni. Wzięłam swoją kawę i usiadłam delektując się jej smakiem.
- Dlaczego? – Mruknęłam pod nosem, przypominając sobie wczorajsze wydarzenia. – Dlaczego nie chciałeś?
Teraz myśląc o całej sytuacji na spokojnie zdałam sobie sprawę ze swojej głupoty. Może faktycznie nie chciał, bym potem żałowała jak on to określił: „zbyt wczesnego pójścia do łóżka”. Pokręciłam głową, odstawiając kubek. Nie, przecież każdy by to wykorzystał! Nie ma już na świecie mężczyzny tak szlachetnego. Przynajmniej żadnego takiego do tej pory nie poznałam. A może? W każdym razie powinnam go przeprosić, choćby za to, że zachowałam się jak niewyżyta i rozkapryszona idiotka. Z mocnym postanowienie dokończyłam kawę i ruszyłam do sypialni się ubrać. Gdy po 30 minutach stanęłam przed lustrem w łazience byłam już całkowicie gotowa na rozmowę z mężczyzną. W myślach powtarzałam sobie to wszystko za co chciałam go przeprosić. Krzyknęłam Klaudii, że wychodzę i pomknęłam na najwyższe piętro naszej kamienicy. Gdy stanęłam przed drzwiami nr. 34 opanował mnie nagły strach. Zapukałam delikatnie, modląc się by nie było go w domu. Po kilku sekundach, pomyślałam, że może moje lekkie pukanie było za słabe i zapukałam tym razem o wiele głośniej, jednak nikt mi nie otworzył. Chyba nie ma go w domu lub nie chce mnie widzieć. Z jednej strony byłam rozczarowana, a z drugiej okropnie szczęśliwa. Sama już nie wiedziałam co gorsze. Wróciłam do mieszkania i zajrzałam do lodówki. Pomidor, jajka, masło. Schyliłam się sprawdzić czy w dolnej szafce nie ma chleba, niestety znalazłam tylko dwie skamieniałe kromki. Wypadałoby iść na zakupy…
- Och Nat, idziesz do sklepu?
- Nie właśnie miałam zamiar połamać sobie zęby na tych skamieniałościach.
- Oj, nie musisz być taką zrzędą od rana! – Poklepała mnie po ramionach uśmiechając się do mnie promiennie.
Wyjęłam kartkę i razem sporządziłyśmy listę zakupów. Zarzuciłam na siebie płaszcz, wzięłam portfel i wyszłam. Sklep był niedaleko, dokładnie naprzeciwko naszej kamienicy. To jeszcze jeden plus naszego mieszkania. 
Maszerowałam wesoło nucąc sobie pod nosem, gdy nagle stanęłam jak wryta. Kilka metrów dalej stał Hyun Joong. Moje serce przyśpieszyło swoje tępo. Idealna okazja by go przeprosić za wczoraj. Podniosłam rękę i już otwierałam usta by przywitać się z nim, gdy nagle obok niego pojawiła się śliczna dziewczyna. Objęła go ramionami i pocałowała w policzek. Ze smutkiem zauważyłam, że nie protestował, wręcz przeciwnie przytulił ją a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Moja dłoń bezwiednie opadła. Oczy zaczęły mnie nagle piec. Jednak nie myliłam się co do niego…    

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 4



 Dawno nie dodałam już żadnego posta. (sesja, kolokwia i te sprawy) Dziś jednak jakaś Szatańska siła podkusiła mnie do działania...

Rozdział 4
- Co ty tutaj robisz? – Spytałam patrząc na niego ze złością. – Wyjdź natychmiast!
Wstał i podszedł do mnie. Wsadził ręce w kieszenie i skierował swój wzrok na mój biust. Obiecał mi, że nie będzie już stosował żadnych sztuczek, a on ciągle swoje! W tej chwili pragnęłam by sczeznął w piekle.
- Nie denerwuj się. – powiedział, przenosząc spojrzenie na moją twarz. – Przyszedłem pogadać.
Podszedł do szafy, wyciągnął z niej szlafrok i rzucił go w moją stronę. Bez słowa nałożyłam go na ramiona, ciasno zawiązując pasek. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego w oczekiwaniu. Gdy przez kilka minut Hyun Joong nie odezwał się ani słowem, postanowiłam przerwać milczenie.
- O czym chciałeś pogadać?
- Mam wrażenie jakbyś wyszła z mojego powodu. – powiedział siadając obok mnie. – Nie chcesz bym do was przychodził?
- Nie o to chodzi.
- A o co? – spytał podejrzliwie, łapiąc mnie za rękę. – Nie lubisz mnie?
Wyrwałam dłoń z jego uścisku i westchnęłam głośno. Byłam przyparta do muru. Co miałam mu powiedzieć? Zastanawiałam się gorączkowo nad jakąś zgrabną wymówką, jednak nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy.
- No dobra, rozumiem. – wstał i podszedł do drzwi. Gdy chwytał za klamkę, odwrócił się i powiedział coś czego się nie spodziewałam. – Nie martw się. Już nie będę cię denerwował swoją obecnością.
Moje serce stanęło. To były te same słowa. Te które siedziały w mojej głowie od 2 lat. Dlaczego? Przestraszyłam się, że mężczyzna zniknie z mojego życia jak…
- Hyun Joong! – wrzasnęłam, wybiegając przez drzwi. – Poczekaj!
Musiałam go dogonić za wszelką cenę.
- Hyun Joong! – wrzasnęłam, wybiegając przez drzwi. – Poczekaj!
Musiałam go dogonić za wszelką cenę. Minęłam drzwi i zdałam sobie sprawę, że mężczyzna musiał już wrócić do swojego mieszkania. Spojrzałam na Klaudie wpatrzoną w ekran telewizora.
- Gdzie mieszka Hyun Joong?
- Na górze. – powiedziała przyjaciółka, patrząc na mnie z zaskoczeniem. – Pod 34. Och Nat! Wybierasz się do niego w…
Powiedziała coś jeszcze lecz już jej nie słuchałam. Nie zważając na to, że jestem w szlafroku, wybiegłam z mieszkania i pobiegłam schodami w górę. Ciężko oddychając wbiegłam na ostatnie piętro kamienicy i stanęłam przed drzwiami z numerem 34 i zaczęłam głośno pukać.
- Hyun Joong! – wrzasnęłam, wściekle waląc w drewno. – Otwieraj te cholerne drzwi!
Gdy kilka sekund potem otworzył, a ja nie zwracając uwagi czy ktoś na nas patrzy, rzuciłam mu się w ramiona, obejmując go mocno w pasie. Rozpłakałam się z bezsilności w obawie, że stanie się coś strasznego. Jednak Hyun Joong był cały i zdrowy.
- Nat, co się stało? - zapytał zaskoczony moim zachowaniem. – Dlaczego płaczesz? 
- Bo…
Wciągnął mnie do mieszkania i zamknął drzwi. Poprowadził mnie do kanapy, usiadł obok i podał mi chusteczki. Otarłam łzy i wydmuchałam głośno nos. Miałam już dość maskowania swoich uczuć. Tej jednej nocy postanowiłam zaszaleć. Podniosłam mokre oczy i spojrzałam prosto w ciemne tęczówki Hyun Joong. Położyłam dłonie na jego gładko ogolonych policzkach i delikatnie pocałowałam go w usta. Odsunęłam się nieznacznie, przykładając czoło do jego czoła.
- To nieprawda, że cię nie lubię. – szepnęłam zamykając oczy. – Lubię cię aż za bardzo i się tego boje.
- To już się nie bój – zamknął moją bladą twarz w dłoniach i pocałował lekko koniuszek mojego nosa. Jakby czytając w moich myślach, zapytał – Czy chcesz dziś ze mną zostać?
W odpowiedzi chwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie, żarliwie całując jego rozchylone wargi. Nie potrzebował większych zapewnień. Odrywając się od siebie, chwycił mnie w ramiona i zaniósł do sypialni. Pchnął nogą drzwi i ułożył mnie na miękkim łóżku. Chciałam jak najszybciej przyciągnąć go do siebie, wyciągnęłam do niego ręce, lecz Hyun Joong odsunął się ode mnie.
- Nie mogę. – Powiedział, odwracając wzrok.
Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Chyba przeceniłam swoją rolę w jego życiu. Może podrywanie kobiet, było dla niego jak jazda na rowerze – tylko i wyłącznie sportem, sposobem na nudę. Położyłam dłoń na jego ramieniu, gładząc delikatny materiał koszulki. Chwyciłam jego brodę, zmuszając go by na mnie spojrzał. Westchnęłam przerażona ponieważ dostrzegłam w jego oczach wielkie cierpienie.
- Hyun Joong… - szepnęłam, nie wiedząc co teraz zrobić. Najlepiej byłoby teraz wyjść i trzasnąć drzwiami, lecz postanowiłam dowiedzieć się co go powstrzymywało – Dlaczego? Co się nagle stało?
Wstał i zaczął krążyć po pokoju. Opuściłam głowę i spojrzałam na materac łóżka. Łzy zgromadził się w kącikach moich oczu, a zaraz potem swobodnie spłynęły mi po policzkach. Jak to możliwe, że po kilku dniach znajomości czułam, że… chciałabym spędzić z tym mężczyzną całe życie? Nigdy nie pomyślałam, że może mnie spotkać coś tak niewiarygodnego.
- Jesteś zdenerwowana, roztrzęsiona i… - zamilkł na chwile. – Ja nie mogę tego wykorzystać.
Nie mogłam w to uwierzyć. Pierwszy raz spotkałam faceta, który nie skorzystał by z okazji, przespania się z kobietą, tak chętną jak ona w tej chwili. Podniosła głowę ocierając łzy z policzków.
- Nie możesz? – spytałam z niedowierzaniem. Wstałam z łóżka i skierowałam się do drzwi. – Spoko, rozumiem, nie pociągam cię i tyle.
Podbiegł do drzwi i chwycił mnie za przedramię, powstrzymując przed dalszym krokiem.
- Ty niczego nie rozumiesz! – krzyknął z wściekłością, coraz mocniej ściskając moje ramię. – Prawie się nie znamy. Chcesz wszystko popsuć zbyt wczesnym pójściem do łóżka?!
- To ty niczego nie rozumiesz! – zaatakowałam, wyrywając swoje ramię z mocnego uścisku. – Nigdy więcej nie będziesz miał do tego okazji.
Wrzasnęłam wychodząc, głośno trzaskając drzwiami.

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 3



Rozdział 3
- Dziękujemy za zakupy i zapraszamy ponownie – powiedziałam dwóm młodym dziewczynom. – Do widzenia!
Dziewczyny pomachały mi na pożegnanie. Wychodząc ze sklepu. Odwróciłam się z uśmiechem do Klaudii pokazującej właśnie poduszki z wydrukami młodemu mężczyźnie. Przyjaciółka odwzajemniła mój uśmiech, puszczając mi oczko. Sięgnęłam po ladę po małą ściereczkę i zaczęłam przecierać szklane półki. Nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa. Sklep był otwarty dopiero 2 tygodnie, a towar rozchodził się jak świeże bułeczki. Nie sądziłam, że biznes może przynosić aż takie duże zyski. Klientów z dnia na dzień przybywało, a zamówienia z dnia na dzień były coraz większe. Poczułam wibrowanie telefonu w mojej kieszeni. Zaskoczona wyciągnęłam go i odebrałam nie patrząc na numer.
- Tak słucham?
- Dzień dobry! Czy mam przyjemność z Panią Natalią? – Zapytał miły męski głos.
- Tak, słucham Pana. – Odparłam, nie mając pojęcia o co chodzi.
- Dzwonie ponieważ dowiedziałem się z ogłoszenia, że potrzebuje Pani pracownika. – Zaskoczona rozszerzyłam oczy, spoglądając na zegarek. To nieprawdopodobne! Niespełna godzinę temu zamieściłam ogłoszenie w gazecie, a już mam pierwszego kandydata! – Z tego co przeczytałem szuka Pani kogoś na stanowisko kuriera, tak?
- Tak. – Potwierdziłam, gestem ręki przywołując do siebie Klaudie. – O której mógłby pan przyjść porozmawiać? Odpowiada panu 14?
Klaudia podeszła, przyciskając głowę do mojej głowy.
- W sumie jestem niedaleko pani sklepu i mógłbym być nawet za 15 minut.
- Świetnie – odpowiedziałam szczęśliwa. – A więc czekam na pana.
- Dziękuje. – Powiedział i się rozłączył.
Odłożyłam komórkę i uściskałam serdecznie Klaudie. Jeszcze nic nie szło mi tak dobrze. Uspokoiłam się widząc zaskoczoną minę młodego chłopaka stojącego w rękach z poduszką i 2 tomami mang. Puściłam przyjaciółkę i obsłużyłam klienta. Gdy chłopak wyszedł, odwróciłam się ponownie do niej, chwytając ją za ramiona.
- Za chwile przyjdzie tu facet. -  Powiedziałam Klaudii, opisując jej po krótce przebieg rozmowy. – Jak przyjdzie zaproś go na zaplecze. Ja pójdę tam trochę ogarnąć.
- Spoko, ale jak będzie tak przystojny jak nasz nowy sąsiad to nie licz na to, że prędko do ciebie przyjdzie. – Szepnęła Klaudia z zadziornym uśmieszkiem – Ja będę go musiała najpierw przetestować.
Zaśmiałam się tylko krótko i pchnęłam drzwi prowadzące na zaplecze. Nowy sąsiad. Ten dzień byłby ciągle cudowny gdyby nie przypomniała mi o nim w nieodpowiedniej chwili. Ostatnio widziałam go ponad półtora tygodnia temu. Kilka wieczorów temu chciałam iść i zapukać do jego mieszkania jednak coś mnie powstrzymało. Gdy już stałam naprzeciwko jego drzwi z uniesioną ręką, z wnętrza usłyszałam kobiecy śmiech. To całkowicie odebrało mi całą odwagę, skutkiem czego po prostu uciekłam. Ten mężczyzna w ciągu kilku dni zburzył mój starannie poukładany świat, który powoli zaczął powracać do normalności. Teraz miałam tylko nadzieje, że przez następne tygodnie będę go widywać tylko przelotnie. Ostatecznie gdyby czegoś potrzebował była jeszcze Klaudia, której nieznajomy ewidentnie wpadł w oko.
Porządki zaczęłam od układania pudeł. Potem sprzątnęłam ze stołu, wycierając go starannie i dla pewności przetarłam fotele. Zaplecze sklepu wyglądało jak taki mały salonik. W ciągu tych dwóch tygodni dużo udało nam się zrobić z czego byłam bardzo dumna. Kucnęłam przy biurku w poszukiwaniu umowy w razie pozytywnego przeprowadzenia rozmowy.
- Czy jestem za wcześnie? – Spytał piękny męski głos, który gdzieś już słyszałam. – Nie jesteś jeszcze gotowa?
Wstałam odwracając się gwałtownie i napotkałam spojrzenie ciemnych oczu. Wzięłam głęboki wdech. Nigdy nie wiedziałam jeszcze mężczyzny, który wyglądałby tak pociągająco w tak zwanym swobodnym stroju. Miał na sobie białą koszulkę z jakimś bajkowym potworkiem, ciemną skórzaną kurtkę, szaroniebieskie spodnie i ciemne niedowiązane trapery. Uśmiechał się do mnie uwodzicielsko czekając, aż w końcu coś powiem.
- Hyun Joong, co ty tutaj robisz? – Szepnęłam zaskoczona.
To nie mogła być prawda. Facet, z którym niedawno rozmawiałam przez telefon okazał się być… moim sąsiadem? Zanim odpowiedział na moje pytanie podszedł do jednego z foteli i usiadł wygodnie wyciągając nogi do przodu. Patrzyłam na niego z wielkim niedowierzaniem. Hyun Joong
- Przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną. – Powiedział niezwykle spokojnym głosem nie spuszczając ze mnie swojego przenikliwego wzroku. – Przecież rozmawialiśmy o tym.
- Tak tylko nie wiedziałam, że…
- Że to ja staram się o tę prace? – Dokończył za mnie. Pokiwałam twierdząco głową, co skwitował śmiechem. – Niedostane tej pracy tylko dlatego, że jesteśmy sąsiadami?
Przetarłam oczy, siadając na brzegu fotela. No i co ja miałam mu do cholery teraz powiedzieć?! Nie chce z tobą pracować bo…co? Za bardzo mnie pociągasz? Bo prawie uprawialiśmy seks w mojej kuchni? Nie mogłam mu tego powiedzieć! Myślałam intensywnie i wpadł mi do głowy inny pomysł.
- A co z twoją dotychczasową pracą? – Odwróciłam kota ogonem. Przecież pracował jako dostawca – Nie odpowiadała ci?
- Na co dzień nie pracuje jako dostawca. – Powiedział patrząc mi prosto w oczy. – Aktualnie jestem na urlopie i szukam miłego zajęcia.
No tak! Pewnie się spodziewał, że pilnie potrzebuje kochanka. W sumie mu się nie dziwiłam. Po tym co się stało… Mógł odnieść takie wrażenie.
- Potrzebuję kogoś z własnym samochodem, kto mógłby jeździć po zamówienia, no i kogoś kto zna topografie miasta. – Miałam nadzieje, że moja litania zniechęci Hyun Joong do pracy. Podchodząc do szafki z papierami. Wyciągnęłam stosowną umowę i udałam, że czytam. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć. – Czy spełniasz te wszystkie warunki?
- Tak – szepnął niskim głosem. Czułam na sobie jego wzrok co strasznie mnie peszyło. Ręce zaczęły mi się trząść. – Masz bardzo ładne oczy.
Podniosłam głowę znad papierów patrząc na niego z zaskoczeniem. Wstał i podszedł do mnie, chwytając mnie za brodę. Pochylił się. Jego usta były kilka centymetrów od moich. Wzięłam głęboki oddech. Cała twarz piekła mnie niesamowicie. 
- Niebiesko-szare – Szepnął, wplątując drugą dłoń w moje włosy, gładząc delikatnie mój kark. – I takie miękkie włosy.
- Tak twoim zdaniem wygląda rozmowa kwalifikacyjna? – Zapytałam, nieświadomie kładąc rękę na jego piersi.
- Chyba nie.
Powolnie zbliżył usta do moich warg, przymknęłam oczy i już prawie poczułam jego cudowne wargi na moich ustach kiedy, niespodziewanie odsunął się o kilka kroków. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Hyun Joong, on jednak intensywnie wpatrywał się w drzwi z lekkim zirytowaniem. Podążyłam za jego spojrzeniem. W progu stała moja przyjaciółka, uśmiechając się do nas i poruszając zachęcająco brwiami.
- Ale to było romantyczne – szepnęła Klaudia zajadając się żelkami. – Hyun Joong dawaj! Chce zobaczyć ciąg dalszy!
Mężczyzna roześmiał się odchylając głowę do tyłu. Ja ją kiedyś zabiję! Jak Boga kocham! Podeszłam do niej, chwytając ją za ramie i wypychając z pokoju.
- Nie będzie żadnego ciągu dalszego! – Wrzasnęłam na nią. – Nie wchodź tu więcej bez pukania!
- No dobra, dobra, szefowo – Wyszła puszczając oczko do Hyun Joong. – Ale ci się trafiła zimna ryba.
Ja zimna ryba?! Na pewno nie! Przynajmniej gdy ten facet jest w okolicy. Podniosłam umowę z podłogi i podałam ją Hyun Joong po podpisania. Podeszłam do szafki, wyciągnęłam długopis i położyłam go na stoliku.
- To jest umowa na dwa miesiące. – Powiedziałam rzeczowym tonem, pocierając delikatnie czoło. – Po tym okresie zdecyduje czy zatrudnię cię na stałe.
Pokiwał głową i podpisał nie czytając. Ciągle się uśmiechał jednak ja nie miałam ochoty na miłe uśmiechy. Obawiałam się tego, co ten mężczyzna ze mną robi, a najbardziej bałam się reakcji mojego ciała.
- Jeśli chcesz tu pracować taka sytuacja jak przed wejściem Klaudii, nie może się tu więcej powtórzyć.
- Dobrze, to ci mogę obiecać.
Uśmiechnęłam się zadowolona z obrotu jaki przybrała sprawa. Tak jest! Nigdy więcej nie będzie próbował mnie pocałować! Nie wiem, dlaczego, ale z jednej strony byłam szczęśliwa, z drugiej zaś smutek ścisnął mi serce. Wyszliśmy z zaplecza i skierowaliśmy się do drzwi.
- A więc do zobaczenia jutro rano. – Powiedziałam, otwierając mu drzwi. – Przygotuje ci listę z adresami.
- Do zobaczenia. – Powiedział.
Pomachał Klaudii i wyszedł. Podeszłam do lady i zdenerwowana zaczęłam stukać paznokciami o blat, czekając aż Klaudia skończyć rozmawiać z dziewczynami oglądającymi figurki. Gdy wyszły, spojrzałam wściekle na przyjaciółkę. Ta jednak uśmiechnęła się do mnie radośnie, podnosząc jedną z poduszek.
- Tylko nie bij – szepnęła chowając twarz za poduszką. – Po prostu byłam ciekawa co tam robicie.
- To cię nie usprawiedliwia!
- No wiem, ale powiedz sama. – Zaczęła jak zwykle mnie przekabacać. – Twój chłopak będzie z nami pracował, czyż to nie wspaniałe.
- To nie jest mój chłopak! – Chwyciłam pluszaka i cisnęłam nim w Klaudie. – Przestań wyobrażać sobie niestworzone rzeczy!
- Przestań rzucać Cloudem! – Podniosła pluszaczka i przytuliła go do piersi. – Teraz będzie płakał!
- Przepraszam.
Opuściłam głowę, ze skruchą patrząc na przyjaciółkę, która ze smutkiem w oczach przytulała maskotkę. Po chwili roześmiałyśmy się na całe gardło. Cała sytuacja była tak śmieszna, że chociaż na chwile zapomniałam o nowym pracowniku. Do końca dnia sprzedałyśmy jeszcze kilka mang i jak zwykle o 18, zamknęłyśmy sklep i udałyśmy się na górę. Od południa nic nie jadłyśmy. Z burczącymi brzuchami wpadłyśmy do kuchni wyciągając na chybił trafił produkty z lodówki. Stałyśmy zastanawiając się, na co miałybyśmy ochotę, gdy do drzwi zadzwonił dzwonek.
- Ciekawe kogo tam niesie – rzucił Klaudia i czym prędzej pobiegła otworzyć drzwi. – Och aniele, spadasz nam z nieba!
Z ciekawością odwróciłam się i stanęłam jak wryta. Tym aniołem okazał się nasz nowy sąsiad, który stał w drzwiach z ogromniastym pudełkiem pizzy i sześciopakiem piw pod pachą.
- Przyjmiecie wędrowca pod swój dach? – Zapytał niewinnie, patrząc raz na mnie raz na Klaudie. – Mam ze sobą prowiant.
Przyjaciółka spojrzała na mnie z prośbą w oczach, kładąc rękę na swoim brzuchu. Ostatecznie obiecał, że nie będzie już więcej próbował mnie podrywać.
- Jeśli przyniosłeś dary… - uśmiechnęłam się przebiegle, patrząc na pudło z pizzą. – Wchodź!
Klaudia szczęśliwa chwyciła pudło z pizzą i rozłożyła ją na blacie. Wyciągnęłam talerzyki i ustawiłam je na stole. Hyun Joong ściągnął kurtkę i usiadł na wysokim krześle. Obok miejsce zajęła Klaudia, a mi zostało szczęśliwie miejsce naprzeciwko nich. Otworzyliśmy pudełko, wciągając przyjemny zapach ciepłej pizzy. Roześmialiśmy się i rzuciliśmy się na nią jak wygłodniałe zwierzęta.
- Faktycznie spadłeś nam z nieba – powiedziałam popijając zimne piwo. – Pewnie umarłybyśmy z głodu gdyby nie ty.
- Faktycznie mogło tak być. – Powiedziała Klaudia, kładąc rękę na ramieniu mężczyzny. – Miałyśmy w lodówce tylko pomidora, masło i kilka jajek.
- Zawsze do usług. – Powiedział dziwnie patrząc w moja stronę. Wziął duży łyk alkoholu, odrywając kolejny kawał ciasta. – Przechodziłem i uznałem, że nie dam sobie rady z taką wielką pizzą.
- No tylko nie bądź zły jeśli ci nic nie zostanie – powiedziała Klaudia poważnym tonem.
Roześmialiśmy się tylko i później już w milczeniu dokończyliśmy jedzenie. Zebrałam naczynia i sprzątnęłam puste pudełko. Klaudia z Hyun Joong przesiedli się na kanapę i włączyli telewizor, śmiejąc się z jakiegoś programu. Przetarłam kark, uznając, że nasz niezwykle pociągający sąsiad nie jest taki zły.
- Nat idziesz? Właśnie zaczyna się ten film, który chciałaś obejrzeć! – Dobiegł mnie głos przyjaciółki z drugiego pokoju. – No chodź!
- Zaraz przyjdę! – Odkrzyknęłam jej. Zabrałam piwo z blatu i ruszyłam w stronę salonu.
Poczułam niewymowne szczęście ponieważ wolne miejsce zostało koło Klaudii. Obawiałam się, że będę skazana na siedzenie koło Hyun Joong. Ruszyłam zadowolona i gdy już miałam siadać Klaudia złośliwie przesunęła się na brzeg kanapy zostawiając mi miejsce jedynie po środku, między nią a mężczyzną.
- No siadaj, bo zasłaniasz! – Żachnęła się Klaudia i pociągnęła mnie za rękę tak niefortunnie, że wylądowałam na Hyun Joong. Zsunęłam się natychmiastowo z jego kolan, siadając na kanapie. Przeprosiłam go i szturchnęłam przyjaciółkę łokciem.
Spojrzałam na Hyun Joong, który był najwyraźniej zadowolony z tego co się stało, bo uśmiechał się szeroko. Skupiłam się na filmie nie zwracając na nich uwagi. Próbowałam się skupić na filmie jednak było to po prostu niemożliwe z powodu siedzącego koło mnie mężczyzny. Ciągle się wiercił, przypadkiem ocierając się o moje ramie lub też dotykając kolanem moich kolan. Gdy już prawie doszukałam się sensu filmu i skupiłam się na fabule, Klaudia pociągnęła mnie za rękaw bluzki, szepcząc mi na ucho.
- Ten film jest beznadziejny – powiedziała patrząc na mnie sceptycznie. – Zastanawiam się czemu chciałaś go obejrzeć.
- Tez tak uważam – szepnął Hyun Joong kładąc głowę na moim ramieniu. – Może przełączymy na cos ciekawszego?
- W sumie tylko ten aktor jest warty grzechu. – Powiedziała Klaudia, patrząc na scenę w której aktorzy leżeli nago na łóżku. Zamruczała z szeroko otwartymi oczami patrząc na aktorów spleconych w miłosnym uścisku. Gdy scena się skończyła, zrobiła kwaśną minę. – Ale ten film jest chyba zbyt ambitny.
Spojrzałam na nich zastanawiając się co zrobić. Od kilku dni chciałam obejrzeć ten film, no ale przecież nie będę ich katować, jak nie przypadł im do gustu. W sumie ja też nie zrozumiałam przesłania, który niosła produkcja.
- No dobrze. – zgodziłam się, podając im pilot. – W sumie ja nie mam dzisiaj nastroju na oglądanie telewizji.
Wstałam i ruszyłam do pokoju. Dziwnie zachciało mi się spać, a była dopiero 20. Wyciągnęłam na chybił trafił pierwszą piżamę z szafy. Usiadłam na łóżku i założyłam na siebie koszulkę i spodenki i weszłam do łazienki. Gdy stanęłam przed lustrem wybuchnęłam głośnym śmiechem ponieważ miałam na sobie słodką piżamkę w truskawki. Tą sama w której zobaczył mnie Hyun Joong. Umyłam się, przeczesałam szczotką włosy i zadowolona ruszyłam w stronę pokoju. Krzyknęłam przerażona, zasłaniając biust rękami, gdy zobaczyłam kto siedzi na moim łóżku.
- Chyba mam Deja vu – powiedział, bezkarnie się we mnie wpatrując. – Te truskawki śnią mi się po nocach.