A więc...w końcu się przełamałam, by dodać pierwszy rozdział opowiadania. Mam nadzieje, że nie wyłamie się od razu, choć to nie zależy ode mnie tylko od czytelników. Pierwszy rozdział oczywiście nie może się obejść bez dedykacji, a więc: Mojemu przyjacielowi z głębi samego piekła…
Rozdział 1
- Postaw to wszystko gdzieś pod ścianą! – Odkrzyknęłam
i wróciłam do przeglądania rachunków i faktur rozłożonych na prowizorycznym
stoliku zrobionym z kilku pudeł poustawianych jedno na drugim.
Oto moje nowe królestwo. Przeprowadzki były dla mnie
bardzo męczące jednak jakoś się do nich chyba przyzwyczaiłam. W ciągu swojego
22-letniego życia przeprowadzałam się już 3 razy i za każdym razem coraz to
dalej od poprzedniego miejsca zamieszkania. Westchnęłam patrząc bezsilnie na
stertę papierzysk przede mną. Rozkręcenie własnej firmy już przekraczało moje
siły a byłam tak naprawdę dopiero na początku drogi. Odłożyłam papiery i
rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokiwałam głową z aprobatą. Tak, to jest to,
o czym zawsze marzyłam. Własny sklep z mangą i anime w centrum miasta. Na razie
pomieszczenie nie wyglądało zachęcająco, potrzebne były biurka i przede
wszystkim gabloty i regały. Ściany były pomalowane na żywe jaskrawe odcienie
zieleni i żółci.
- To pomieszczenie jest super – powiedziała Klaudia,
moja pracownica a zarazem współlokatorka – A najlepsze jest to, że mamy
mieszkanie od razu nad sklepem.
Uśmiechnęłam się do niej. Była chyba jedyną osobą,
którą polubiłam w tym mieście.
- Myślałam, że będziemy musiały malować, ale chyba
nie jest to konieczne – powiedziałam i przeszłam do drugiego pomieszczenia.
Zobaczyłam faceta od przeprowadzek stojącego w drzwiach. Ubrany był w szary
kombinezon z napisem „Kim”, a jego twarz skrywała szara czapka z daszkiem. Nie
mogłam dostrzec rysów jego twarzy. Wyciągnęłam kilka banknotów z kieszeni i
wręczyłam je mężczyźnie. – Dziękuję Panu bardzo!
Mężczyzna kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł bez
słowa.
- Widziałaś jaki z niego przystojniak! – Krzyknęła Klaudia,
poklepując mnie po ramieniu. – A jaki miał tyłek!
Powoli traciłam cierpliwość. Fakt! Facet był niezły,
jeśli chodzi o ciało, ale to nie oznaczało od razu, że mam się na niego rzucić!
To właśnie dlatego przeprowadzam się tak często. Klaudia nie miała jednak o tym
pojęcia.
- Czemu sama się nie zajmiesz tym słodkim
tyłeczkiem? – Powiedziałam wściekła, zrzucając jej rękę z mojego ramienia. – Zresztą nic nie było widać spod tej głupiej
czapki!
Dopiero gdy spostrzegłam szeroki uśmiech na twarzy Klaudii,
zdałam sobie sprawę, z mojej pomyłki.
- Słodkim tyłeczkiem? – Powiedziała łapiąc się za
brzuch i śmiejąc głośno.
Na moich policzkach pojawił się szkarłatny
rumieniec. Cholera, ten mój długi język!
Już miałam krzyknąć na Kaśkę i wykorzystać swoją przewagę szefa, gdy nagle
kontem oka zobaczyłam wysoką postać mężczyzny. Cholera, facet od przeprowadzek!
Stałam jak sparaliżowana, nie potrafiłam się ruszyć. Klaudia także go
zauważyła. Przestała rechotać i mówiąc „przepraszam!” Wybiegła na zaplecze
zamykając za sobą drzwi. Zdrajca!
Mężczyzna tymczasem podszedł do mnie wolnym krokiem. Gdy był już o krok ode
mnie wyciągnął rękę i zrzucił z głowy czapkę. Czułam że moje policzki robią się
jeszcze bardziej czerwone niż były przed chwilą. Pochylił głowę tak że jego
oczy były teraz na wysokości moich oczu. Zabrakło mi powietrza. Patrzyły na
mnie najcudowniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Ciemne i tajemnicze. Takie
w których można się było zatracić. Zamknęłam oczy i zrobiłam krok w tył. Nie
przewidziałam jednak przeszkody stojącej za mną i wpadłam na kartonowe pudła. Niech żyje niezdarność! Pewnie leżałabym
na ziemi stękając z bólu, gdyby nie te mocne ramiona, które chwyciły mnie,
chroniąc przed upadkiem. Otworzyłam oczy zaskoczona. Nieznajomy ciągle się we mnie wpatrywał, a jego twarz była
zaledwie kilka centymetrów od mojej. Jego włosy muskały mi policzki.
- Nic się Pani nie stało? – Zapytał cicho wspaniałym
aksamitnym głosem.
- Nie – szepnęłam cicho, przyglądając się jego ustom. Do diabła! One są idealne! Przygryzłam
wargi zębami, marząc by poczuć ich smak. Mężczyzna odchrząknął i postawił mnie
na ziemi. Zdałam sobie sprawę, że wzbudził we mnie pożądanie, które myślałam,
że wygasło już na zawsze. Ogarnij się!
- Dziękuje Panu – powiedziałam przybierając uprzejmy
uśmiech. Poprawiłam włosy i wygładziłam dłonią spodnie. – Można powiedzieć, że
uratował mi Pan życie.
Uśmiechnął się pokazując dwa rzędy śnieżnobiałych
zębów.
- Istotnie, można tak powiedzieć – szepnął spokojnie
patrząc na mnie z rozbawieniem. – W każdym bądź razie z tego co wiem od tego
się nie umiera.
Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. On też się nie
odzywał. Patrzył tylko na moją twarz, co niesamowicie mnie peszyło. Otwarłam usta by coś powiedzieć, ale
nieznajomy mnie ubiegł.
- Ładnie tutaj – powiedział rozglądając się po
pomieszczeniu – tylko jakoś tak pusto.
Och
tak! Spokojna, służbowa rozmowa o niczym. To lubię!
Odchrząknęłam, odruchowo poprawiając włosy.
- Dopiero się rozkładamy – powiedziałam spokojnie,
krzyżując ręce na piersiach – Mam nadzieję, że skończymy do końca tygodnia.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, lecz nie ruszył się z
miejsca. Pokój nagle wydał mi się bardzo mały. Tak jakby ten mężczyzna wypełnił
przestrzeń, zabierał mi powietrze, coraz trudniej było mi zachować spokój.
Wyciągnęłam klucze z kieszeni spodni, możliwie jak najgłośniej, by nieznajomy
zorientował się, że czas by już sobie poszedł. Jednak ten ciągle stał i
przyglądał się na przemian mnie i ścianom. Pomyślałam, że muszę zadziałać bo to
milczenie doprowadzało mnie do szału.
- Jeszcze raz dziękuję Panu za pomoc - Podeszłam do
niego z wyciągniętą dłonią, jednak ten nie chwycił jej tylko dziwnie mi się
przyglądał.
- Hyun Joong. – Powiedział z uśmiechem chwytając
moją dłoń obiema rękami.
- Co?
- H-y-u-n J-o-o-n-g – przeliterował szczerząc się
przy tym jak głupi. – Tak mam na imię.
- Przepraszam, to niespotykane imię – powiedziałam.
On jednak nadal patrzył na mnie wyczekująco. Dopiero po chwili domyśliłam się o
co chodzi. – Nat… Natalia.
- A więc miło mi cię poznać… Natalio – Wymówił moje
imię cicho i… zmysłowo. Zaraz się
zaczerwienie! Jak burak! Puścił moją dłoń i zrobił krok w tył. – Naprawdę
miło.
Odwrócił się i wyszedł, cicho zamykając za sobą
drzwi. Stałam na środku pokoju sparaliżowana, z ciągle wysuniętą dłonią. Palce mnie
parzyły, jakby płonęły żywym ogniem. Przełknęłam głośno ślinę uświadamiając
sobie beznadziejność całej sytuacji.
- Tylko nie to! – Jęknęłam, przyciskając dłonie do
piersi. – Nie!
Przez całe życie uciekałam, a teraz znalazłam się w
samym piekle.
O niesamowitym jest zbłądzić w blogowe strony internetu i spotkać tu coś takiego.... Truskawki będące całym Twym życiem- co za intrygujący link, co za ciekawy tytuł opowieści i bloga... I pierwszy rozdział, który już wprowadza klimacik. Oooooo....!
OdpowiedzUsuńSzacunek dla imion bohaterów - this is the best! XD
Droga Nat-chan, nie spodziewałam się tego tu dziś zobaczyć, w ogóle słysząc, że zbierasz się do blogowania, pomyślałam: "Pewnie napiszesz coś w wordzie i mi pokarzesz- na tym sie to skończy", a tu rewolucja, równa tym, które wprowadza w kuchniach Geslerowa, a chyba jej do domu nie zaprosiłaś xD?? Ah....Brak mi słów, oj brak...
Jakoż Twój pierwszy oficjalny czytelnik, ciekawię się już co wydarzy się dalej? Czy ten uroczy Hyun podbił serce Nat? I czy ona zdobyła jego? Oh, ah i oh....xD
Chcę więcej, już teraz, natychmiast. Pragnę truskawek xD
Imiona bohaterów może trochę pospolite, ale trzeba się na kimś wzorować XD Za wszelką cenę chciałam cię zaskoczyć i widzę, że mi się udało. No proszę cię, Geslerowa i ja? No proszę...Chociaż... ona przychodzi do ludzi, którzy nie umieją gotować...a nic XD
UsuńAkcja dosyć szybko rozwinie się w następnych rozdziałach. Będą małe komplikacje, ale to tylko doda smaku potrawie/opowiadaniu... (to przez Ciebie i tą Geslerową) Wszystkiego dowiesz się w kolejnych rozdziałach. Wiem, że cierpliwość nie leży w twojej naturze, ale musisz się trochę wstrzymać ^^
Spokojnie, jakoś to wytrzymam...XD [na boku przeklina świat za niecierpliwość i czas, który płynie tak powoli]
UsuńW to nie wątpię, na pewno będzie lepiej smakowało, gdy się poczeka na tak ładnie pachnący kąsek.
Przez ciebie… mam ochotę na truskawki. Serio. Kurde, szkoda, że w zimie nie rosną. Chętnie bym sobie kilka zjadła, takich kwaśnych, dużych…
OdpowiedzUsuńLink intrygujący. Mina typu what the hell i klikasz by zobaczyć co to. (Ktoś wie dlaczego podkreśliło mi "klikasz" i "zobaczyć" te pierwsze, bo drugich nie podkreśliło?)
Imiona… boskie. Chociaż ja to się odzywać nie mogę, bo nikt mojego dosłownie nie wymawia, jest… dziwne. I niepospolite. Osobiście kojarzę z całego świata tylko siebie, szefową mojej mamy, dziewczynę starszą ode mnie dwa lata chodzącą do tej samej szkoły co ja i Nine Dobrev. I tyle osób z moim imieniem znam. xD
Dżizas. Lubię kraje wschodnie. Seriously, lubie je. I ludzi stamtąd. Chociaż po dziś dzień przeklinam tatę, że kupił mi chińską książkę wyrytą w kamieniu po… chińsku kurde. Bez słownika. >.< Bo oczywiście dał mi JAPOŃSKI. Nie wiem czym się różnią, ale nic z tego nie rozumiem i tak. Podejrzewam, że to książka, a raczej tata tak podejrzewał. (ten to wie co dać córce… >.<)
Po za tym, domagam się kolejnego ciągu. ;)
Ale się rozpisałaś dziewczyno XD Miło, że los sprowadził cię na mojego bloga. Co do ciągu dalszego to... będę dodawała w miarę systematycznie. Na kolejny zapraszam w czwartek wieczorem!
Usuń