piątek, 21 sierpnia 2015

22. Koniec bajki



- Zgubiłam się… - Jęknęła Alex, ze strachem wpatrując się w porośniętą gęstymi krzakami przestrzeń. Teraz pluła sobie w brodę, że postąpiła tak lekkomyślnie i postanowiła sama trafić do domu przyjaciółki. Westchnęła, wracając na ścieżkę, gdyż niedawno z niej zboczyła. Idąc prosto na pewno gdzieś trafi. – Nie martw się Alex…
            Syknęła nagle, kiedy jej biodro otarło się o gałąź krzaku. Po miłosnych wyczynach była cała obolała. Nie sądziła, że to będzie takie… Wyczerpujące.
- Dupek… - Szepnęła, gdyż przed oczyma nagle stanęła jej twarz kochanka.
            Uznałaby seks za coś wspaniałego, gdyby nie to, że jej partner nie okazał się taką świnią na koniec. Teraz absolutnie nie chciała go oglądać…

- Daj mi złapać oddech… - Szepnął Tom, przewracając się na plecy i dysząc głośno. Druga runda – jak nazwał to Thomas – okazała się być lepszą niż pierwsza. Alex nie sądziła, że mężczyzna ma w sobie tyle ciepła. Był dzikim, namiętnych kochankiem, w czym utwierdziła się za drugim razem. - Co w ciebie wstąpiło?
            Alex uśmiechnęła się, przytulając głowę do jego piersi. Także dyszała, ciągle dochodząc do siebie po miłosnych wyczynach. Sama nie wiedziała co się z nią działo. Kiedyś myślała, że nie zdobyłaby się na wykonanie takiego kroku, jednak teraz… Jej nieśmiałość znikała, kiedy mężczyzna trzymał ją w ramionach.
- A co? – Spytała nieśmiało, wspominając to jak zajęła się mężczyzną, chcąc tak jak i on dotknąć każdego milimetra jego skóry i poczuć jej smak. Nie ominęła szczególnie jednego miejsca, które teraz jej wypominał. – Nie podobało ci się?
            Tom przeklął pod nosem, obejmując jej plecy ramieniem i przesuwając palcami po jej barku.
- Podobało…
            Następne minuty minęły im w ciszy. Tom milczał, a Alex przytulając się do jego torsu, wsłuchiwała się w szybkie bicie jego serca. Nie brzmiało jakby było skute lodem. Ciepło, a także niewielki pot na jego szyi jednak świadczył, że stopiła trochę jego lód. Gdy o tym pomyślała, roześmiała się radośnie.
- Mała… - Szepnął cicho, a zaraz potem przeklął siarczyście. Alex podniosła głowę i przyjrzała się jego twarzy. Coś go martwiło, gdyż zagryzł usta, a jego oczy zwęziły się. – Musimy pogadać…
- O czym?
            Jej serce podskoczyła do góry, gdyż w swych naiwnych myślach pojawiła się nadzieja, która podpowiadała jej, że teraz wszystko będzie układało się między nimi wspaniale. Może nawet skończą tak jak Luke i Sam… Och jak bardzo chciała by mężczyzna jej się oświadczył i powiedział, że ją…
- Będziemy się spotykać raz w tygodniu. – Wystrzelił nagle, spoglądając na nią zimno. Jego szczęki się zacisnęły, a oczy pozbawione ciepła, patrzyły na nią twardo. – Mam też inne obowiązki, więc niedziela będzie idealna.
            Alex zamrugała energicznie powiekami, zastanawiając się o czym mówi. Chciał by swoje spotkania dostosowali do jego kalendarza? Nie była doświadczona w związkach, gdyż nigdy z nikim nie była, lecz wątpiła by tak to wyglądało.
- Tom o czym… - Zaczęła podnosząc się na łokciach, jednak przerwała, gdy Tom wstał i zaczął się szybko ubierać. Kiedy miał już na sobie spodnie, podniósł z podłogi jej bieliznę i ubranie i rzucił je na łóżko. – Wybierasz się dokądś?
- Ty się wybierasz… - Stwierdził sucho, podchodząc do lodówki i wydobywając z niej butelkę z wodą. Po wzięciu kilku łyków, spojrzał na nią z krzywym uśmiechem. – Do domu.
            Zdrętwiała, czując nieprzyjemne pieczenie w gardle. Tom nie zamierzał o nią zabiegać. Dostał to na co liczył i teraz chciał się jej pozbyć… Zagryzając mocno zęby, ubrała się szybko. Nie spoglądając na niego nałożyła baleriny i skierowała się do drzwi. Oczy zaczęły ją piec, jednak nie mogła się teraz rozpłakać… Nie pokaże mu jak bardzo ją skrzywdził…
            Zbiegła po schodach, nie zwracając uwagi na nic poza drzwiami, które rozmazywały jej się przed oczami. Musiała uciec, jak najdalej, jak najszybciej… Szybko wybiegła z domu i prawie biegiem pokonała kilka metrów. Nagle przypomniała sobie, że to Tom ją tutaj przywiózł i teraz musiała iść na piechotę. Już miała ruszać , kiedy usłyszała za sobą szybkie kroki.
- Alex! – Krzyknął, łapiąc ją za ramię, zmuszając by się odwróciła. Brytyjka jednak nie chciała pokazać mu twarzy, po której spływały wielkie, słone krople. – Czego oczekiwałaś?! Że wystarczy wskoczyć do łóżka by mnie złapać?!
            Z każdym jego następnym, nasyconym jadem słowem, serce Alex rozrywało się na kawałeczki. Oczekiwała by ją pokochał… Tego chciała. Nie powiedziała mu tego jednak. Najchętniej skłamałaby, lecz nie potrafiła tego zrobić.
- Tak! Tego chciałam!
            Tom przeklął głośno, boleśnie pociągając za jej ramię. Odwrócił ją do siebie przodem, lecz Alex w porę opuściła głowę.
- Niczego ci nie obiecywałem! – Warknął, przenosząc dłoń na jej ramie. – Powiedziałem ci, że cię nie pokocham!
- Wiem! – Wrzasnęła, podnosząc załzawione oczy na jego twarz. Tom patrzył na nią ze złością, zagryzając wściekle szczękę. Alex uniosła dłoń i przetarła nią policzki. – Jednak ja ci tego nie obiecałam…
            Z tymi słowami chciała odejść, zostawiając go tak jak teraz stał. Widać było, że jej słowa go zszokowały, jednak teraz było już za późno by je cofnąć. Postąpiła kilka kroków, mając nadzieje, że mężczyzna odpuści, lecz ten nie miał takiego zamiaru.
- Tylko ci się wydaje! – Powiedział ponownie chwytając za jej ramię. Przewiercał ją swymi zimnymi, niebiesko-szarymi oczami. - To był seks, nic więcej!
- Może dla ciebie był to zwykły seks… - Szepnęła cicho, próbując wyszarpać dłoń z jego uścisku. – Dla mnie to było coś więcej… Byłeś moim pierwszym mężczyzną…
- Chcesz pieniędzy?
            Ta nagła uwaga, która wydobyła się z jego ust, sprawiła, że przestała się szarpać. Mógł ją uważać za głupią, lecz nigdy nikt nie będzie jej nazywał dziwką.
- Wypchaj się swoimi pieniędzmi!
            Po paru próbach, uwolniła swoje ramie z męskiego uścisku i ruszyła przed siebie, nie słuchając Toma, który coś jeszcze mówił. Nie ważne było czy się zgubi, czy ktoś ją napadnie… Musiała znaleźć się od niego jak najdalej…

            Alex spojrzała w niebo, które powoli stawało się czerwone. Zadziwiająco dużo czasu spędziła w domu Moore’ów.
            Sam miała racje… - Pomyślała, przypominając sobie słowa przyjaciółki. Serce Tom było skute lodem i nie było takiego ciepła, które mogłoby je roztopić. Był wrednym draniem i przez chwile zapragnęła go nigdy w życiu nie spotkać. Najbardziej jednak nie zabolało jej to iż stwierdził, że ona go nie kocha jednak to, że zaproponował jej pieniądze.
            Nagle tuż obok pojawiło się dobrze jej znajome niebieskie auto. Tom wychylił się przez opuszczone okno.
- Nie wygłupiaj się! – Warknął, gdy dziewczyna minęła go bez słowa. Wyskoczył z samochodu i dopadł ją w chwili gdy chciała uciec. Chwycił ją za ramię i delikatnie potrząsnął. – Odwiozę cię.
- Nie musisz. Sama trafie! – Odkrzyknęła, chcąc się wyrwać. Męska dłoń jednak jej na to nie pozwoliła. – Czego chcesz? Nie możesz mnie zostawić?!
            Spytała nie oczekując odpowiedzi. Tom z jakiegoś powodu, podążył za nią, choć kilkanaście minut wcześniej chciał się jej pozbyć. W pierwszej chwili pomyślała, że się o nią troszczy i chce by bezpiecznie dotarła do domu, lecz szybko zbeształa się za te głupie domysł. Tom był egoistą, zimnym draniem, na pewno nie obeszłoby go, gdyby ją napadnięto. Gdyby nie to, że była na niego wściekła, posłuchałaby go i posłusznie wsiadła z nim do auta, teraz jednak nie miała ochoty nawet na niego spojrzeć.
- Przepraszam… - Powiedział ze szczerą skruchą, co trochę ją zdziwiło. – Nie chciałem tego powiedzieć…
- Chciałeś! – Przerwała mu, kręcąc głową. Kłamał, czego była prawie pewna. Tom był opanowany. Jakby nie chciał tego powiedzieć, nie zrobiłby tego. Gdy poczuła, że uścisk jego palców zelżał, wyrwał swe ramie i ruszyła dalej jednak po chwili przystanęła. – Ostatni raz Alex… - Szepnęła bardziej do siebie niż do niego.
            Z westchnieniem, podeszła do drzwi po stronie pasażera i wspięła się na siedzenie. Tom bez słowa zajął miejsce za kierownicą i odpalił silnik. Przez parę minut milczała, chcąc jakoś zacząć rozmowę, kierując ją oczywiście na bezpieczne tory, chcąc załagodzić ich spór, jednak nie umiała tego zrobić. Odwróciła się więc do okna, zawieszając spojrzenie na mijanych drzewach. Po parunastu minutach Tom zatrzymał auto, przed domem przyjaciółki. Alex nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek pożegnaniem, chwyciła za klamkę.
- Widzimy się za tydzień. – Bardziej stwierdził niż zapytał, przez co Alex puściła drzwi, nie kryjąc swego szoku.
- Masz sporo pieniędzy, prawda? – Spytała wysilając się na uśmiech. Wysiadła z auta i oparła się o drzwi, niebieskiego wozu. Tom przytaknął głową, nie wiedząc dlaczego o to pytała. – Z pewnością znajdziesz jakąś, która będzie chciała z tobą sypiać!
            Po tych słowach, zatrzasnęła mocno drzwi i pobiegła skryć się do domu przyjaciółki. Wiedziała, że te słowa nie obeszłyby się bez kolejnej kłótni, więc postanowiła przeczekać burze. Zatrzasnęła drzwi, przekręcając w nich zamek i pobiegła na górę. Kiedy wyjrzała ze swojego okna na podjazd, okazało się, że Tom jeszcze nie odjechał. Na szczęście po kilku minutach odpalił i ruszył, orając piaszczysty podjazd swych sąsiadów. Alex odetchnęła z ulgą, a zaraz potem roześmiała się szaleńczo. Przeszła do pokoju Sam i spojrzała na gazetę, którą bez zainteresowania przeglądała wczorajszego wieczoru. Otwarła na odpowiedniej stronie i zaczęła czytać.
- Mężczyzn pociągają tajemnicze, niedostępne kobiety… - Przeczytała na głos, na chwile się zastanawiając. Dokończyła artykuł i wróciła do swojego pokoju. Wygrzebała z szafy małą szkatułkę, w której trzymała oszczędności, rzuciła ją na łóżko i zaczęła przeglądać ubrania, ułożone w komodzie. – Teraz tylko muszę się taka stać…

* * *
            Alex była właśnie w trakcie, przymierzania swoich ubrań, kiedy do jej pokoju wpadła Sam. Brytyjka wrzasnęła, gdyż właśnie ściągała bluzkę, jednak, gdy zobaczyła, że to przyjaciółka westchnęła z ulgą.
- Opowiadaj! – Wrzasnęła Sam, siadając na łóżku. Przyjaciółka uśmiechała się szeroko i poruszała zabawnie swoimi brwiami. Alex rozszerzyła oczy z początku nie wiedząc, co miałaby opowiadać. – Widziałam cię jak wybiegałaś z domu Moore’ów!
            Angielka przekrzywiła głowę, spoglądając w sufit. Nie przypominała sobie by widziała tam Sam. Szczerze powiedziawszy nie spotkała tam nikogo.
- No i co? – Spytała, zakładając kolejną bluzkę, jednak ujrzawszy swoje odbicie, zaraz ją ściągnęła i nałożyła białą koszulkę. Nic z jej szafy nie było wyzywające. – Mogłabyś w poniedziałek wybrać się ze mną do miasta?
            Sam jęknęła pod nosem, podnosząc dłonie ku górze.
- Pojadę z tobą, ale musisz mi opowiedzieć jak było? – Szepnęła, uśmiechając się szatańsko. Alex zaczerwieniła się delikatnie, łapiąc o co jej chodziło. - Przespałaś się z nim?
            Pokiwała głową, siadając obok przyjaciółki. Amerykanka roześmiała się perliście i szturchnęła ją ramieniem.
- Cicha woda…
- Miałaś rację…
            Powiedziały w tej samej chwili. Sam przekrzywiła głowę, niczym pies, a na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie.
- Z czym miałam racje?
- Tom to drań… - Powiedziała, a szatynka uśmiechnęła się smutno, przytakują głową. Brytyjka westchnęła, odwracając wzrok na wytapetowaną ścianę. O wiele łatwiej było jej mówić, gdy nie patrzyła rozmówcy w oczy. – Był delikatny, czuły, kochany, ale potem…
            Alex nie wiedziała czy mówić przyjaciółce o tym co jej powiedział. Mianowicie o propozycji zapłaty za „usługi”. Znała Sam i była pewna tego, że Amerykanka przyjmie to bardzo emocjonalnie. Niestety to była jej wojna i musiała sama pokonać Toma, a raczej go zniewolić. W każdym razie pominęła ten przykry fakt, mówiąc jej oględnie o tym co przeżyła.
            Kiedy skończyła Sam z oczami okrągłymi ze zdziwienia, poklepała jej ramie, gratulując udanego wieczoru. Alex roześmiała się z jej oficjalnego tonu głosu, który przybrała.
- A jak tam Luke? – Spytała chcąc zmienić jak najszybciej temat. – Widzę, że promieniejesz?
            Sam westchnęła, uśmiechając się szeroko. Po chwili jawnego zamyślenia, machnęła dłonią.
- Aaa… Dobrze! – Stwierdziła krótko, odgarniając za ucho nieznośny kosmyk włosów, który opadł jej na oczy. Pierwszy raz widziała by przyjaciółka była tak szczęśliwa. Luke okazał się być dżentelmenem, nie tak jak jego brat… - Nie posunęliśmy się tak jak ty z Tomem, ale było miło…
            Alex znów rozproszona przez myśli o Tomie, jednym uchem słuchała co przyjaciółka jej mówiła. Na myśl o kochanku, poczuła nieprzyjemny uścisk w dołku. Nie wiedziała czy to możliwe i przytrafiło się to innej kobiecie, ale tęskniła za nim. Choć nie widziała go dopiero od kilku godzin, chciała znów go zobaczyć. Nie wiedziała kiedy nadarzy się okazja do spotkania mężczyzny, lecz musiała być na to gotowa…
- Ale jutro są targi bydła i na pewno…
- Jutro?! – Jęknęła Alex, łapiąc się za głowę. Myślała, że to było dzisiaj! – To nie było ich dzisiaj?
            Sam pokręciła głową, tłumacząc po krótce, że targi w Cheyenne trwają zawsze dwa dni. Na to kompletnie się nie przygotowała. Ponowne spotkanie Toma, będzie miało miejsce jutro, a ona nie opracowała jeszcze swojego planu. W szale podbiegła do szafy i ponownie przejrzała jej zawartość.
- Co robisz? – Spytała Sam, kiedy kolejne ubrania wylądowały na podłodze. Alex mruknęła pod nosem przekleństwo. Że też nie mogła się wyposażyć w modniejsze ubrania! Szatynka natomiast podniosła ciemny materiał z ziemi i obejrzała go dokładnie. – Nie sądziłam, że nosisz takie rzeczy…
            Alex odwróciła się zaskoczona, widząc, że przyjaciółka trzyma jej komplet bielizny.
- Dostałam to kiedyś od sąsiadki… - Szepnęła, przebiegając wzrokiem, kuse koronki. Jej angielska sąsiadka Lulu dała jej to kiedy zobaczyła, że nie mieści się w koronki, które dostała na prezent. Alex nie chcąc robić przykrości kobiecie przyjęła od niej komplet, gdyż tamta nie chciała go wyrzucać. Komplet posiadał wszystkie metki, przez co była pewna, że tamta go nie nosiła. Nie wiedziała w jaki sposób ta wyzywająca bielizna znalazła się w jej bagażu… - Dostała na prezent i nie mogła zwrócić, więc mi ją dała.
- Ładne… - Szepnęła, przykładając koronki do Alex. Dziewczyna jęknęła, odpychając jej ręce. – Założysz to?
            Palcem popukała się w czoło, patrząc sceptycznie na Sam. Nagle jednak wyrwała jej bieliznę, zastanawiając się nad tym dłużej. Przecież chciała stać się uwodzicielska… Lecz na Boga, nie założy tego! Kręcąc głową odrzuciła czarny materiał na łóżko i westchnęła, łapiąc się za biodra.
- Potrzebuje czegoś seksownego…
            Sam roześmiała się, a Alex ignorując jej rozbawienie wprowadziła ją w swój plan. Gdy skończyła, Samantha wybuchła jeszcze większym, nieopanowanym śmiechem. Klepnęła ją po plecach, obiecując, że z pewnością coś jej znajdą.
            Alex uśmiechnęła się przebiegle.
- Jeszcze zobaczymy czy jesteś soplem lodu…

* * *
- Alex… - Szepnął Luke, podchodząc do nich. Dziewczyny wymieniły spojrzenia, jakby nie rozumiejąc dlaczego na twarzy mężczyzny jest szok. Tak naprawdę wiedziały… - Yyy… o cholera…
            W niedzielny poranek zaczęły przekształcać Alex w kobietę wartą pożądania. Sam twierdziła, że i tak wygląda nieźle, jednak Brytyjka nie ustępowała. Musiała wyglądać pociągająco jak sam diabeł, by Tom zaczął żałować, że tak ją potraktował. Kiedy ostatnie włosy były już upięte, a suwaki zapięte, dziewczyny nie mogły powstrzymać pisku. Wrzeszczały przez minutę, a później roześmiały się dumne ze swego dzieła.
            Alex stając przed lustrem, w pierwszej chwili chciała wszystko z siebie zedrzeć, jednak, gdy do pokoju wtargnął Simon i zaczerwienił się, chłonąc oczami jej czarną krótką sukienkę i nogi na których błyszczały czarne wysokie szpilki, powzięła decyzje, że się nie przebierze. Włosy spięte wsuwkami, w fantazyjną fryzurę, z jakiegoś babskiego pisma, które kupowała Sam, prezentowały się całkiem nieźle.
- Co jest? – Zaszczebiotała Sam, chwytając pod ramie zszokowanego Luka, mrugającego wściekle oczami. – Prawda, że wygląda wspaniale?
            Luke pokiwał tylko głową, a gdy zaskoczenie widokiem Brytyjki przeszło, roześmiał się wesoło.
- Coś czuje, że dzisiaj nie konie przykują uwagę mojego brata… - Szepnął, szczerząc się w uśmiechu. Alex sposępniała, kiedy mężczyzna wskazał jej dłonią Toma, a jej nogi zadrżały. Na szczęście tamten nie patrzył w ich kierunku. – Idź do niego.
            Sam uderzyła go w ramie, mierząc morderczym wzrokiem, a Alex jęknąwszy pod nosem przeprosiny, oddaliła się w przeciwnym kierunku. Musiała ochłonąć, zanim się z nim spotka. A tak poza tym to on musi do niej podejść… Nie było innej opcji!
            Odetchnęła głośno, sprawdzając czy jej włosy nadal są na swoim miejscu. Rozejrzała się ciekawie po terenie na którym wczoraj roiło się od ludzi. Myślała, że były tu tłumy, jednak teraz prawie nie dało się przejść, przez natłok ludzi. Wszyscy byli eleganccy, ubrani w odświętne ubrania. W oddali dostrzegła grającego w rzutki Tima. Nie mogła go pomylić z nikim innym. Chciała krzyknąć, by zwrócić na siebie jego uwagę, jednak przez gwar i tak by jej nie dosłyszał. Ruszyła wolnym krokiem do mężczyzny, starając się nie przewrócić w niewygodnych butach.
- Dlaczego ja cię nie znam? – Głośny baryton, doszedł do jej uszu, a chwilę potem wysoki nieznajomy mężczyzna zaszedł jej drogę. Pomimo tego, że miała na sobie najwyższe szpilki Sam musiała zadrzeć głowę, by spojrzeć mu w oczy. Napakowany kowboj, patrzył na nią z zainteresowaniem. – Jesteś stąd?
            Alex w pierwszym odruchu chciała go ominąć, lecz ten nie chciał jej odpuścić. Najwidoczniej domagał się odpowiedzi. Musiała przyznać, że był przystojny, lecz kompletnie nie w jej typie. Długie blond włosy zaczesane do tyłu, w niektórych miejscach kręciły się, opadając swobodnie na jego wielkie barki. Ciemny, gęsty zarost i przenikliwe niebieskie oczy przykuły jej uwagę, jednak nie na długo. Był tylko urokliwy, nic więcej.
- Jestem przyjaciółką państwa Anderson! – Powiedziała głośno, omijając z trudem jego postać. – Pan wybaczy.
- Gdzie idziesz gąsko? – Powiedział, łapiąc ją za ramię i przyciągając do siebie. Alex pisnęła, czując jego duże dłonie na swej tali. – Może się zabawimy?
            Próbowała się wyrwać, jednak nic nie zdziałała. Męskie dłonie zaciskały się na niej coraz mocniej. Alex spanikowała, gdyż jego twarz się zbliżała, a ona nie potrafiła temu zaradzić. Odpychała go z całych sił, jednak ten nie poruszył się ani o krok.
- Zostaw ją Peterson! – Krzyknął ktoś z niedaleka. Uścisk nieznajomego się rozluźnił, co natychmiast wykorzystała, wyrywając mu się i odchodząc o kilka kroków. – To jest moja dziewczyna!
            Alex odwróciła się zaskoczona, nie przypominając sobie by z kimkolwiek chodziła. Gdy tylko zobaczyła kto był jej bohaterem, uśmiechnęła się radośnie. Tim otworzył swe ramiona, co wykorzystała natychmiast wtulając się w jego ramiona.
- Chcesz jeszcze raz w zęby?
- Nie wiedziałem, że jest zajęta! – Warknął blondyn, spluwając na ziemię. Wcisnął dłonie do kieszeni dżinsów i oddalił się mrucząc pod nosem coś niezrozumiałego.
            Alex nie kryła swojego zdziwienia. Nie sądziła, że ten napakowany kulturysta przestraszy się Tima.
- Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej. – Westchnął Tim, ciągle patrząc za oddalającym się Petersonem. – Musisz na niego uważać!
            Po powiedzeniu tych słów dopiero na nią spojrzał. Przebiegł zaciekawionym spojrzeniem po jej sylwetce i zagwizdał.
- Gdybym nie był gejem, zaraz bym się za ciebie zabrał! – Powiedział żartobliwie, biorąc ją za dłoń i prowadząc w kierunku z którego przyszła. – Dla kogo się tak wystroiłaś?
- Dla Toma… Muszę go uwieść…
            Tim zastanowił się przez chwilę, a później jęknął zaskoczony jej wyborem. Stwierdził, że „Zimny Tom” jest całkiem niezłym przystojniakiem, lecz zimnym jak jego przezwisko. Alex jednak nie słuchała jego wywodu, ponieważ zaciekawiło ją to nagłe zniknięcie napakowanego mężczyzny. Spytała Tima o powód, spłoszenia, większego od niego faceta.
- Kiedyś grałem z nim w pokera… - Powiedział, po czym zanudził ją opowiadaniem o partiach, nie pomijając żadnego szczegółu, takiego jak karty które miał on i jego przeciwnicy, na chwilę się wyłączyła, lecz w porę znów zaczęła go słuchać, gdyż przeszedł do sedna. – Przegrał wszystko co miał. Potem gdy wracałem do domu, napadł na mnie, chcąc mnie okraść i pobić. Niestety whisky, które wypił wpłynęły na to, że zamiast pobić, sam został nieźle naprany.
            Tim wypowiadał każde ze słów z dumą. Alex śmiejąc się, nie tyle z opowieści, co z jego dumnie wypiętej piersi, zaklaskała w dłonie, a Tim ukłonił się, dołączając swój śmiech do jej.
- Co was tak rozbawiło? – Spytał Zack, który nagle pojawił się obok. Alex pomachała mu dłonią, nie mogąc opanować chichotu, a Tim podał przyjaźnie dłoń mężczyźnie. Nowoprzybyły zlustrował ją wzrokiem, na chwilę zatrzymując spojrzenie na jej nogach. – Alex…Nieźle wyglądasz!
- Jest dzisiaj uwodzicielska i słodka jak owoc grzechu…- Szepnął Tim, po czym zdjął ramie z jej barków i chwytając za jej dłoń, podał ją Zack’owi, który bez wahania ją przyjął. – Przez ciebie Adam sprowadził na nas grzech… Wybaczcie na chwilę.
            To powiedziawszy odwrócił się na pięcie i zostawił ich samych. Zack roześmiał się, wsuwając kobiecą dłoń pod swe ramie.
- Choć nie mam ochoty oglądać koni, może się tam wybierzemy?
- Chyba nie wypada zignorować wystawy? – Spytała, uśmiechając się do niego wesoło. Kiedy ruszyli do jej myśli wdarły się słowa przyjaciółki, które powiedziała jej dzisiejszego ranka: „Niech będzie zazdrosny! Wtedy na pewno szlag go trafi!”. W jej słowach było pewnie sporo racji, lecz nie wiedziała jak to zrobić. Tim był spalony po wczorajszych oświadczynach Lukowi, jednak nie Zack! – Nie masz dziewczyny?
            Mężczyzna uniósł ciemne brwi w zdumieniu. Widząc jego minę, Alex zbeształa się w myślach, że o to spytała. Teraz tego żałowała.
- Nie mam. – Przyznał, patrząc na nią podejrzliwie. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, gdyż przez moment bała się, że nagle pojawi się jakaś zazdrosna dziewczyna i jej plan spełznie na niczym. – A ty masz? Ostatnio Moore…
- Nie mam!
            Zack uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia. Gdy z każdym korkiem zbliżali się do hangaru, Alex czuła większą panikę. Nie mogła tak igrać z jego uczuciami. Nie potrafiła go oszukiwać, dlatego też postanowiła opowiedzieć mu o swych planach.
- Więc chcesz by go szlag trafił? – Spytał podejrzliwie, marszcząc czoło. Przygryzł swe usta w zastanowieniu, po czym pokiwał głową. – Pomogę ci.
- Co takiego?
            Nie sądziła nawet przez chwilę, że Zack jej pomoże. Pierwszy raz gdy się spotkali jawnie ją podrywał, pokazując, że ma ochotę, nie tylko się z nią przyjaźnić.
- Straciłem całe nadzieje, gdy zobaczyłem jak na niego patrzysz… - Wyjaśnił po krótce, uśmiechając się smutno. – I tak mnie nie pokochasz, więc będzie fajnie jak trochę poudajemy.
- Na pewno? – Spytała, odczuwając coraz większe wyrzuty sumienia, choć jeszcze nic nie zrobili. – Jak nie chcesz to…
- Ale nie ma nic za darmo! – Powiedział stanowczo, grożąc jej palcem. Alex zlękła się, modląc się w duchu by nie zażyczył sobie czegoś bardzo kosztownego, lub wymagającego dużo wysiłku. – Sam wspominała, że rysujesz portrety. Narysujesz mnie!
            Alex zamrugała energicznie powiekami, zastanawiając się kiedy to Sam opowiedziała mu o niej i jeszcze tak wstydliwe rzeczy. Rysowała czasami, lecz nie była w tym dobra, a teraz kompletnie odłożyła ołówek załamując się przy ostatnim portrecie, który był całkowicie nieudany.
- Nie jestem w tym dobra… - Szepnęła, czerwieniąc się ze wstydu. – Nie gwarantuje, że ci się spodoba…
- Tym pomartwimy się później. – Szepnął, przyciągając ją bliżej i składając pocałunek na jej policzku. Już miała zapytać, co go do tego skłoniło, kiedy Zack rozwiał jej wątpliwości. – Twój królewicz na nas patrzy…
            Alex chciała powędrować za jego spojrzeniem, lecz w porę się przed tym powstrzymała. Delikatnie spojrzała przed siebie natrafiając od razu, na wściekłe oblicze Toma. Uśmiechnęła się jakby nie zwracając uwagi na jego posępną minę, i pomachała mu. Ten nie odpowiadając na jej gest, odwrócił się i zniknął w hangarze.
- Chyba jest wściekły… - Szepnął Zack z uśmiechem, ruszając w dalszą drogę. Teraz pozostawało jedynie wkroczyć do tego hangaru i podsycić jego wściekłość, jednak zaczęła się obawiać jego reakcji. Nie sądziła jak zareaguje. Może całkowicie ją zignoruje, niszcząc jej misternie opracowany plan? – Alex odpływasz…
- Co mówiłeś?
            Zack poprosił by go objęła i uśmiechnęła się, gdyż nagle posmutniała. Posłusznie przywołała na usta uśmiech, kiwając głową, dając mu znak, że jest gotowa. Wkroczyli do budynku, roześmiani, patrząc na siebie jak para zakochanych. Zaraz jednak przystanęli przy pierwszym boksie, rozmawiając o znajdującym się tam koniu.
- Zaraz go zdenerwujemy… - Szepnął Zack, schylając się do jej ucha i składając delikatny pocałunek na jej włosach. Alex roześmiała się nerwowo, gdyż mężczyzna powiedział, że Tom znajduje się za nimi. – Ciągle patrzy…
            Przesunęli się dalej, ciągle udając, że są sobą zajęci na tyle by nie zwracać na niego uwagi. Zack jednak cały czas na niego spoglądał, nie dając tego zrobić Alex, gdyż ta mogłaby by się tym zdradzić.
- Teraz rozmawia z jakimś facetem. – Relacjonował jej „udawany chłopak”, pociągając ją w tamtą stronę. Chciała zaprotestować, lecz mężczyzna ją zignorował, stając niedaleko Toma i starszego faceta w brązowym garniturze i szarym stetsonie na głowie. – A może ten ci się podoba?
            Wskazał dłonią na dużego, białego konia, na którego widok zadrżała z niepokoju. Zwierzę było ładne, lecz wzbudziło w niej lęk. Pomimo strachu kopiącego ogiera, postanowiła się uśmiechnąć, gdyż zobaczyła kątem oka, że Tom i starszy mężczyzna przyglądają im się z zainteresowaniem.
- Bardzo mi się podoba! Jest wspaniały i taki…
            Jej entuzjastyczny zachwyt nad zwierzęciem, został przerwany przez prychnięcie Toma. Spojrzała na niego, a ich oczy się spotkały. Niebiesko-szare tęczówki ciskały gromy, a wąskie usta, zaciskały się wściekle. Nagle na jego usta wstąpił złośliwy uśmiech.
- Tak ci się podoba? – Spytał z każdym słowem, krzywiąc coraz bardziej swe wargi. – A może go dotkniesz?
            Zack przytaknął głową, popychając ją do przodu, a Alex spanikowała, zbliżając się do konia. Przełknęła ślinę i zaciskając powieki, dotknęła jego łba. Rozszerzyła oczy ze zdumienia, gdyż zwierzę nie było tak straszne jak jej się wydawało. Końskie włosie okazało się przyjemne w dotyku. Pogładziła jego pysk po raz ostatni, odwracając się z triumfem w oczach do Moorea. Ten aż kipiał ze złości. Wiedziała, że chce zrobić z niej idiotkę, gdyż doskonale wiedział, że bała się koni i specjalnie zmusił ją do dotknięcia białego rumaka.
- No widzi pan, jakie spokojne z niego bydle! – Wrzasnął starszy mężczyzna, najprawdopodobniej właściciel zwierzęcia. – To jak, decyduje się pan?
            Dalsza część ich rozmowy nie została przez nią dosłyszalna, gdyż Zack chwytając ją za dłoń, pociągnął do przodu. Alex dopiero teraz odetchnęła z ulgą. Ruszyli dalej, jak najczęściej okazując, a raczej pokazując Thomasowi, że łączy ich coś więcej.
            Tom natomiast aż szalał, widząc jak Alex, pozwala się dotykać Cooverowi. Przy każdym pocałunku w policzek, jaki składał mężczyzna, miał ochotę podbiec do nich i wyrwać ją z jego uścisku. Przebiegł wzrokiem jej sylwetkę i skrzywił się, czując, z każdym jej ruchem coraz większe pożądanie. Nigdy nie sądził, że Alex mogłaby tak na niego działać, jak teraz, odziana w czarną, obcisłą sukienkę. Jej widok, a także i spojrzenia innych mężczyzn, doprowadzały go do szału. Zaciskał boleśnie zęby, a także zwijał swe dłonie w pięści, przy każdym kolejnym ich przytuleniu, uśmiechu jakimi siebie obdarzali i pocałunku…
- Niezbyt nam to wychodzi… – Szepnęła Alex, patrząc na odwróconego do nich plecami Toma. Przez prawie godzinę, próbowali go wkurzyć, lecz ten ani razu do nich nie podszedł, ani nie odezwał się słowem. – Chyba popełniłam błąd…
- Jest dobrze. – Odpowiedział jej Zack, kierując się do wyjścia, gdyż obeszli już wystawę i byłoby dziwne gdyby ciągle tu tkwili. Wtedy Tom mógłby się domyśli, że są tu z jego powodu. – Widać, że go to denerwuje. Znam się na tym.
            Alex chciała mieć w tej chwili jego entuzjazm, lecz nie potrafiła tak myśleć. Jej plany były inne. Tom miał do nich podejść, przyznać się do błędu i przeprosić. Ten jednak uparcie ich ignorował.
            Po wyjściu z hangaru, Zack opuścił ją na chwilę, mówiąc iż idzie przynieść im coś do picia. Alex posłusznie została przed budynkiem, siadając na drewnianej ławce, gdyż od tego chodzenia rozbolały ją stopy. Szpilki nie były przyjacielem kobiety, a każdy kto tak myślał, był idiotą.
- Znów się spotykamy! – Znany baryton zaskoczył ją. Podniosła oczy na męską sylwetkę Petersona. Mężczyzna uśmiechnął się krzywo, obserwując jej odkryte uda. Alex zasłoniła je dłońmi, nie chcąc by patrzył na nią w ten sposób. Jego spojrzenie nie było przyjemne, było wręcz nachalne. Nie tylko jego wzrok, o czym się przekonała, gdy facet usiadł obok, kładąc wielką dłoń na jej skórze. – Może się ze mną umówisz, mała?
            Alex zrzuciła jego dłoń, chcąc wstać, lecz mężczyzna ponownie chwycił ją za kolano, uniemożliwiając jej ucieczkę.
- Niech pan mnie zostawi w spokoju! – Krzyknęła, patrząc na niego ze złością. Mężczyzna był nachalny i nie umiał trzymać łap przy sobie, lecz nie spodziewała się, że może być gorzej. Przyciągnął ją do siebie, łapiąc za jej brodę, schylając swe wargi do pocałunku. – Zostaw mnie!
            Okładał jego ramiona dłońmi, jednak ten nie reagował. Modliła się by ktokolwiek jej pomógł i przepędził tego typa.
- Łapy przy sobie Peterson! – Lekko zachrypnięty głos, dotarł do jej uszu w chwili, gdy poczuła na twarzy nieprzyjemny oddech mężczyzny. Nagle jednak prześladowca ją puścił, a ona wstała energicznie i byłaby się przewróciła, gdyby nie mocne męskie ramiona, które zapobiegły jej upadkowi. Podniosła zaskoczone tęczówki, które spotkały się z niebiesko-szarymi oczami Thomasa. – Mam cię…
            Serce dziewczyny przyśpieszyło swój rytm. Poczuła się jak w niebie. Ramiona Toma przyciskały ją do siebie, a jego gorący oddech owiewał jej policzki. Ich usta dzieliły centymetry, a Alex odsyłając do diabła cały misternie ułożony plan zapragnęła go pocałować. Miała już nawet to zrobić, kiedy Tom odsunął się od niej, a ciepło jego ramion ją opuściło.
- Powinnaś zakładać coś bardziej… Zakrytego! – Wrzasnął, uderzając ją delikatnie w czoło. – Masz ty coś w głowie?!
            Wielki powrót, wrednego Toma… Alex zacisnęła dłonie w pięści, układając w głowie ciętą ripostę, lecz nic nie przychodziło jej do głowy.
- Będę się ubierać, jak będę chciała! – Odkrzyknęła, krzyżując ramiona na piersi. Uniosła dumnie podbródek, żałując, że nie jest ciut wyższa. – To nie jest twoja sprawa!
            Tom zacisnął szczękę, a jego oczy wypełniły się wściekłością. Do jasnej cholery! To była jego sprawa, szczególnie po wczorajszym dniu!
- Doprawdy?
            Alex prychnęła pod nosem, puszczając jego pytanie mimo uszu. Ciągle była na niego wściekła, ale bardziej złościła się, iż miała ochotę by znów ją przytulił i najlepiej zabrał do siebie, nie wypuszczając jej nigdy z ramion, całując ją do utraty tchu… Przeklęła pod nosem, karcąc się za swe myśli.
- Dziękuje za ratunek. – Powiedziała, nie wiedząc co jeszcze mogłaby powiedzieć. Tom kiwnął jej głową, a jego spojrzenie złagodniało. Nawet się uśmiechnął i chciał cos powiedzieć, lecz w tym momencie pojawił się Zack, niosąc ze sobą dwa kubki. Spojrzał na nich zagadkowo, a Tom marszcząc brwi, odwrócił się na pięcie i ponownie zniknął w hangarze. – Prawie spaprałam cały plan!
            Zack wziął łyk, podając jej kubek, do którego przyssała się spragniona.

- Opowiadaj…

1 komentarz:

  1. Tom to przeklęty drań! Niech go ..ale nie można się dziwić, że robisz z nim takie rzeczy, w końcu to sprawia, że akcja nieźle się zaostrza i człowiek nie ma dość. Ah! Jakże chciałabym jeszcze...jeszcze...jeszcze... a chemia miedzy Tomem, a Alex, to działa na wyobraźnię!

    OdpowiedzUsuń