Punktualnie
o 20, stały na werandzie, oczekując przyjazdu Moore’ów. Sam uśmiechała się nie
mogąc się doczekać, aż w końcu zobaczy narzeczonego, a Alex, co chwile,
przeskakiwała z nogi na nogę, jakby całe to spotkanie było dla niej najgorszą
rzeczą jaka jej się przytrafiła.
Westchnęła
ciężko, nie spuszczając wzroku w miotającej się Angielki. Ostatnio strasznie
zaniedbała swojego gościa, znikając na całe popołudnia, a nawet i wieczory i
noce. Nie mogła jednak z tego zrezygnować, gdyż tęsknota za Lukiem, była tak
nieznośna, a każda noc, bez ciepła jego ramion – wstrętna. Nie wiedziała czy
coś zdarzyło się między Tomem, a przyjaciółką, lecz widząc ponurą minę
Angielki, nie sądziła, że było to coś dobrego. Myślała, że wczoraj dołożyła
ręki do tego by ich zbliżyć, jednak chyba nic jej z tego nie wyszło. Alex była
wściekła, a Tom aż syczał ze złości, kiedy południem wybiegał z ich domu.
Obawiała się zaglądać do przyjaciółki, myśląc iż ta sama do niej przyjdzie.
Niestety pomyliła się. Aleksandra Ward zmieniła się…
Klakson
czarnego samochodu Luka, otrzeźwił ją z zamyślenia. Łapiąc przyjaciółkę za
ramię, pobiegła do pickupa. Wdrapała się na miejsce pasażera, a Alex nie
pozostało nic innego poza zajęciem tylnego siedzenia, obok Toma. Przeklęła pod
nosem zanim otwarł drzwi, a później uśmiechnęła się sztucznie do mężczyzny. Sam
natomiast nie komentując jej zachowania, przywitała się pocałunkiem z
narzeczonym. Pewnie ich czułe powitanie trwałoby dłużej, gdyby nie
odchrząkiwania, naburmuszonej pary z tyłu.
-
Możemy już jechać? – Warknął Tom, nie spuszczając wzroku z Alex.
Dziewczyna
także rzucała mu spojrzenia, na przemian zaciskając usta, a potem je oblizując.
Sam oderwała się od Lukasa, dając mu spokojnie prowadzić.
Przez
całą drogę, siedzieli w milczeniu. Co jakiś czas tylko Sam, coś powiedziała,
chcąc uruchomić innych. Siedzący z tyłu tylko odmrukiwali, lub w ogóle się nie
odzywali. Na szczęście Luke był skory do rozmowy, przez co nie musiała mówić do
siebie. Kilkanaście minut później Lukas zatrzymał samochód, parkując go przy
krawężniku, obok restauracji. Kiedy wszyscy stali już na chodniku, przed
wejściem, Tom jęknął pod nosem, gdyż parę kroków od nich pojawił się Michael –
brat Zacka.
-
Wybieracie się do nas? – Spytał, lecz nie czekał na ich odpowiedź. Klepiąc Luka
po plecach, wciągnął go do restauracji, na którą wisiał wielki szyld głoszący
jej nazwę. – Mam akurat wolny stolik, dla czwórki!
Sam uśmiechnęła się do kuzyna i
złapała Luka za dłoń. Była szczęśliwa, że w końcu mogą się spotkać na randce.
-
Siadajcie!
Michael wskazał im miejsce przy
oknie z dwuosobową kanapą po obu stronach stołu. Sam nie chcąc zostać
rozdzieloną z Lukasem, zajęła miejsce po prawej, wpychając pod okno,
zaskoczonego jej werwą zielonookiego. Alex nie mając wielkiego wyboru usiadła
na drugiej kanapie, przysuwając się jak najbliżej okna. Tom natomiast, nie
próbował się od niej odsunąć. Śmiało usiadł i choć miał jeszcze dużo miejsca,
przysunął się do dziewczyny, tak by jego ramie dotykało jej. Sam kątem oka
obserwowała ich posępne miny, lecz wkrótce potem z tego zrezygnowała. Niestety
musieli dać sobie radę.
Spojrzała na narzeczonego, który z
prawie, ze cieknącą ślinką przeglądał kartę dań, wręczoną im przez śliczną,
młodą kelnerkę. Sam pomachała jej gdy dziewczyna z rumieńcem na twarzy odchodziła.
Nagle jednak sposępniała, mając nadzieje, że to nie Lukas jej się spodobał.
-
Na co masz ochotę? – Spytał Luke, wskazując jej palcem, włoską potrawę: Filetto di manzo… Dobrze, że danie miało swój
angielski odpowiednik nazwy. Sam przebiegła wzrokiem kartę. Zdecydowała się na
ravioli z dynią. – Dobrze, Tom może…
Lukas chciał wręczyć bratu kartę,
ten jednak był pogrążony w kłótni z czerwonowłosą, której twarz była aż
zaczerwieniona z wściekłości.
-
Nikt cię nie błagał, byś tu przyjeżdżał… - Wysyczała Alex, odbierając kartę od
Luka i skupiając na niej swój wzrok. – W każdej chwili możesz wyjść.
Para nie przysłuchiwała się ich
rozmowie długo, bojąc się, że i oni zostaną wplątani w ich pojedynek. Miła
dziewczyna znów pojawiła się przy ich stoliku i trzymając notatnik, przebiegła
po ich twarzach wzrokiem, zbyt długo zatrzymując spojrzenie na osobie Thomasa. Sam
ucieszyła się, gdyż tej nie podobał się jej chłopak. Nie miała się też o co
martwić jeśli chodziło o „Zimnego”, gdyż ten był tak zaabsorbowany kłótnią z
Angielką, że nawet nie spostrzegł dziewczyny.
-
Coś już państwo wybrali?
Luke wskazał kelnerce co wybrała
Sam, mówią także o swoim wyborze. Sam odchrząknęła, dając znać Alex, że
wypadałoby gdyby coś powiedziała. Ta jakby obudziła się z głębokiego snu,
zamrugała parokrotnie powiekami, dopiero teraz dostrzegając kelnerkę.
-
Poproszę… - Urwała zaglądając pośpiesznie do karty, a po chwili ją zamykając i
podając mężczyźnie obok. – Mini calzone.
-
To samo… - Odparł Tom, nawet nie spoglądając w kartę.
-
Proponuje ciemnoczerwone wino półsłodkie.
Pokiwali zgodnie głowami, przez
chwilę milcząc, czekając zapewne aż dziewczyna się oddali. Ta rumieniąc się
jeszcze bardziej, gdyż jej palce syknęły się z palcami Thomasa, zapisała coś
pośpiesznie w notesiku i oddaliła się szybko.
-
Dziewczyna na ciebie leci… - Westchnęła Alex, patrząc groźnie za oddalającą się
kelnerką. Sam uniosła brwi, nie spodziewając się tej uwagi z jej ust. Tom
spojrzał na dziewczynę ciekawie i westchnął pod nosem. – Idź i zagadaj, może ci
się poszczęści!
Zdanie byłoby całkowicie zachęcające
i popierające to by mężczyzna poderwał kelnerkę, lecz towarzysząca Alex mina -
oburzenia i niechęci, całkowicie uzewnętrzniła jej uczucia. Tom nie wiadomo czy
chcąc zrobić jej na złość, spojrzał z zaciekawieniem na kobietę i uśmiechnął
się krzywo. Nie ruszył się jednak z miejsca, co uspokoiło ich wszystkich.
Sam powróciła spojrzeniem do Lukasa,
który równie ciekawie przyglądał się bratu i przyjaciółce. Klepnęła go w ramię,
zmuszając by ten na nią spojrzał.
-
Stęskniłam się… - Szepnęła, gładząc dłonią jego policzek, zwilżając językiem
usta. Choć byli w miejscu publicznym, miała ochotę go pocałować. – Nawet
bardzo…
Ugaszone przez Luka pragnienie,
ponownie się wzmogło, dając jej o sobie znać. Ucisk w podbrzuszu, dokuczał je i
jego powodem nie był głód, który także odczuwała. Pragnęła go każdą komórką
swego ciała. Nie sądziła, że pożądanie może być tak wszechogarniające, że nie
będzie umiała go powstrzymać. Wystarczyło tylko jedno czułe spojrzenie jego
zielonych oczu, by poczuła, że płonie.
-
Sam, nie kuś… - Powiedział zniżając swój głos do szeptu. Nie musiał wprawdzie
tego robić, gdyż ich towarzystwo, pochłonięte sobą, nie zwracało na nich
najmniejszej uwagi. – Sama chciałaś randki…
-
Ale liczę, że po randce, będzie coś jeszcze…
Pogrążeni w flircie, nie spodziewali
się nadejścia kelnerki z zamówionymi daniami. Sam pociągnęła nosem, wzdychając cudowną
woń potrawy. Wszyscy byli zadowoleni z zamówień, tylko Tom jakoś podejrzanie
spoglądał na swój talerz. Sam zaśmiała się widząc jak krzywi usta. Zapewne
nawet nie wiedział co zamówił. Obdarzył Alex morderczym spojrzeniem jakby to
wszystko było jej winą.
-
Wspaniałe! – Rzekła Brytyjka, odgryzając kawałek swego pierożka. Tom przyjrzał
jej się spod zmarszczonych brwi, jakby sprawdzając, czy calzone nie było
zatrute. Kiedy Alex sięgała po drugi z mini pierożków, ten sięgnął po swój, odgryzając
kawałek, a zaraz potem się zakrztusił. – Idealne na twój niewyparzony język.
Calzone zamówione przez Alex, było
piekielnie ostre. Brytyjka przepadała za ostrymi potrawami, jednak, co było aż
nadto widoczne, potrawa nie zdobyła uznania Thomasa. Mężczyzna, nie
odpowiadając czerwonowłosej Angielce, cisnął pierożek na talerz i odsunął go od
siebie, zajmując się winem, które im podano. Sam posłała przyjaciółce,
spojrzenie pełne nagany, jednak ta tylko wzruszyła ramionami, kontynuując
zajadanie dania, z uśmiechem na ustach.
-
Od kiedy to się nie lubią? – Spytał Luke, schylając się nad uchem dziewczyny.
Sam nie miała jednak zamiaru mu teraz o tym opowiadać. Zajęła się swą potrawą,
nie chcąc nawet na nich patrzeć. Dwójka przed nimi zachowywała się jak para
rozkapryszonych dzieciaków. Najbardziej jednak rozczarowała ją przyjaciółka,
która niby to opowiadała jak bardzo kochała Toma, teraz jednak zamiast go do
siebie przekonać, zrażała go każdym swoim słowem. – Sam?
Wzdychając pod nosem, wyjaśniła
Lukowi, że jego brat okazał się być, draniem i czymś obraził Alex. Czarnowłosy
mężczyzna, pokiwał głową jakby chcąc uciąć temat.
-
Dasz mi spróbować swojego? – Spytał, patrząc łakomie na jej pierożki. Sam z
szerokim uśmiechem, podsunęła bliżej swój talerz, wskazując go dłonią. Lukowi
jednak nie o to chodziło. Podniósł palec do ust i położył go na swych
rozchylonych wargach. – To co, nakarmisz mnie?
Sam roześmiała się widząc tego, na
pozór groźnie wyglądającego mężczyznę, który czasami zachowywał się tak słodko.
Bez ociągania, nałożyła pierożek na widelec i robiąc dziubek swymi ustami,
podała go mężczyźnie. Luke pochwycił go zębami, mrucząc z zadowolenia.
-
Teraz moja kolej! – Rzekł, postępując tak samo jak przed chwilą Sam, tyle, że
teraz to on miał karmić. Sammy nie była jednak do końca przekonana. Zanim
otworzyła usta, by przyjąć kęs potrawy, rozejrzała się ciekawie po restauracji.
Odetchnęła, gdyż nikt nie patrzył w ich stronę. – Kochanie powiedz: a!
Posłusznie rozchyliła wargi
przyjmując potrawę. Rumieniąc się, pochwyciła w zęby kawałek mięsa i odwróciła
się zawstydzona tymi wygłupami.
-
Nie było tak strasznie, prawda?
Luke przysunął się do jej ucha i pocałował
delikatnie jej skroń. Chciała go upomnieć, by nie zawstydzał jej jeszcze
bardziej, kiedy Tom nagle podniósł się z miejsca i ruszył do baru. Alex, która
do tej pory udawała, że nie zwraca na niego uwagi, spojrzała na niego tęsknie,
a na jej twarzy pojawił się smutek.
-
Dlaczego się tak zachowujesz? – Spytał niespodziewanie Luke, patrząc za
odchodzącym bratem. Tom stał przy barze i rozmawiał z jakimś niskim mężczyzną.
– Słyszałem, że czymś cię obraził, lecz…
-
Zaproponował mi pieniądze… - Powiedziała spuszczając nisko głowę. Sam
wyciągnęła dłoń, chcąc sięgnąć do jej ręki, jednak Angielka szybko schowała ją
pod stół. – W zamian za… Seks…
Sam pisnęła, a Luke znieruchomiał,
mrugając wściekle oczami. Gdyby nie Samantha, która trzymała go za ramię,
najchętniej podszedłby do brata i wbił mu trochę rozumu do głowy. Nie mieściło
mu się w głowie, jak Thomas mógł się tak zachować. Amerykanka, także była w
szoku, że Alex zdobyła się na to by im o tym powiedzieć. Myślała, że wie już
wszystko, jednak o tym nie miała pojęcia. Aleksandra specjalnie zataiła przed
nią tą część prawdy. Nie wiedziała tylko dlaczego.
-
Nie wypominajcie mu tego. Sama dam sobie z nim… – Urwała po chwili, patrząc
nieśmiało za Tomem, przy którym znalazła się młoda kelnerka. Dziewczyna rumieniąc
się, wręczyła mu jakąś kartkę, co Sam odebrała jako zapewne numer jej telefonu.
Tom z szerokim uśmiechem, złapał za jej dłoń i podnosząc ją do ust, ucałował
jej wierzch, spoglądając ukradkiem w stronę ich stolika. Alex przełknęła ślinę
i zamrugała powiekami. Odwróciła wzrok do talerza i chwytając serwetkę,
podniosła się z miejsca. – Przepraszam…
To powiedziawszy prawie biegiem
ruszyła w stronę łazienki. Sam podniosła się chcąc ruszyć za przyjaciółką, lecz
powstrzymał ją przed tym Luke, który dłonią wskazał jej swego brata. Tom
puszczając dziewczynę, pognał do łazienki. Zapewne widział jak ta do niej
uciekała.
-
Twój brat jest draniem! – Krzyknęła, opadając na kanapę. Po tym co powiedziała
im przyjaciółka, miała ochotę, chwycić bladą szyję Toma i dusić go nim by nie
zdechł. Potraktował ją jak panienkę, której wystarczy zapłacić, by ta obdarzyła
go swoimi wdziękami. – Jeśli jej nie przeprosi, będę musiała go zastrzelić!
Luke wyszeptał przekleństwo,
obejmując narzeczoną ramieniem. Sam miał ochotę go zastrzelić po tym co
usłyszał. Z całą pewności nie przeszkodziłby Sammy, gdyby ta faktycznie chciała
to zrobić.
-
Co chciałabyś jeszcze dzisiaj robić? – Spytał po chwili milczenia, dziwiąc tym
dziewczynę. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Raczej wiedziała, ale nie chciała
go zszokować swą propozycją, gdyż miała wielką ochotę, znaleźć się z nim sam na
sam i poczuć jego ciało tuż przy jej ciele. – Może wybierzemy się na spacer?
Luke był romantyczny, co w tym
momencie wydało jej się niepotrzebne. Ale to chyba dobrze. Ona nie umiała
wykrzesać z siebie romantyzmu. Z uśmiechem zgodziła się na jego propozycję.
-
Z przyjemnością wybiorę się na spacer. – Odrzekła, wystawiając usta do
pocałunku.
Lukas
roześmiał się, kładąc dłoń na jej policzku. Przez chwilę, patrzył w jej
niebieskie oczy, po czym wolno schylił się do jej ust i złożył na nich leniwy
pocałunek. Sam była pewna. Przekonana o tym, że właśnie na niego czekała przez
całe życie.
Jak zauwazyłaś, włąśnie nadrabiam komentarze tego, co już czytałam, nie mogłam sie powstrzymać. Szczególnie motywująco zadziałały na mnie komenty obcych ludzi, które mi pokazałaś, jak to inni komentują, a ja nie?! Toż to nie może tak być...
OdpowiedzUsuńdlatego właśnie to nadrabiam