piątek, 11 września 2015

25. Czekałam właśnie na ciebie



Punktualnie o 20, stały na werandzie, oczekując przyjazdu Moore’ów. Sam uśmiechała się nie mogąc się doczekać, aż w końcu zobaczy narzeczonego, a Alex, co chwile, przeskakiwała z nogi na nogę, jakby całe to spotkanie było dla niej najgorszą rzeczą jaka jej się przytrafiła.
Westchnęła ciężko, nie spuszczając wzroku w miotającej się Angielki. Ostatnio strasznie zaniedbała swojego gościa, znikając na całe popołudnia, a nawet i wieczory i noce. Nie mogła jednak z tego zrezygnować, gdyż tęsknota za Lukiem, była tak nieznośna, a każda noc, bez ciepła jego ramion – wstrętna. Nie wiedziała czy coś zdarzyło się między Tomem, a przyjaciółką, lecz widząc ponurą minę Angielki, nie sądziła, że było to coś dobrego. Myślała, że wczoraj dołożyła ręki do tego by ich zbliżyć, jednak chyba nic jej z tego nie wyszło. Alex była wściekła, a Tom aż syczał ze złości, kiedy południem wybiegał z ich domu. Obawiała się zaglądać do przyjaciółki, myśląc iż ta sama do niej przyjdzie. Niestety pomyliła się. Aleksandra Ward zmieniła się…
Klakson czarnego samochodu Luka, otrzeźwił ją z zamyślenia. Łapiąc przyjaciółkę za ramię, pobiegła do pickupa. Wdrapała się na miejsce pasażera, a Alex nie pozostało nic innego poza zajęciem tylnego siedzenia, obok Toma. Przeklęła pod nosem zanim otwarł drzwi, a później uśmiechnęła się sztucznie do mężczyzny. Sam natomiast nie komentując jej zachowania, przywitała się pocałunkiem z narzeczonym. Pewnie ich czułe powitanie trwałoby dłużej, gdyby nie odchrząkiwania, naburmuszonej pary z tyłu.
- Możemy już jechać? – Warknął Tom, nie spuszczając wzroku z Alex.
Dziewczyna także rzucała mu spojrzenia, na przemian zaciskając usta, a potem je oblizując. Sam oderwała się od Lukasa, dając mu spokojnie prowadzić.
Przez całą drogę, siedzieli w milczeniu. Co jakiś czas tylko Sam, coś powiedziała, chcąc uruchomić innych. Siedzący z tyłu tylko odmrukiwali, lub w ogóle się nie odzywali. Na szczęście Luke był skory do rozmowy, przez co nie musiała mówić do siebie. Kilkanaście minut później Lukas zatrzymał samochód, parkując go przy krawężniku, obok restauracji. Kiedy wszyscy stali już na chodniku, przed wejściem, Tom jęknął pod nosem, gdyż parę kroków od nich pojawił się Michael – brat Zacka.
- Wybieracie się do nas? – Spytał, lecz nie czekał na ich odpowiedź. Klepiąc Luka po plecach, wciągnął go do restauracji, na którą wisiał wielki szyld głoszący jej nazwę. – Mam akurat wolny stolik, dla czwórki!
            Sam uśmiechnęła się do kuzyna i złapała Luka za dłoń. Była szczęśliwa, że w końcu mogą się spotkać na randce.
- Siadajcie!
            Michael wskazał im miejsce przy oknie z dwuosobową kanapą po obu stronach stołu. Sam nie chcąc zostać rozdzieloną z Lukasem, zajęła miejsce po prawej, wpychając pod okno, zaskoczonego jej werwą zielonookiego. Alex nie mając wielkiego wyboru usiadła na drugiej kanapie, przysuwając się jak najbliżej okna. Tom natomiast, nie próbował się od niej odsunąć. Śmiało usiadł i choć miał jeszcze dużo miejsca, przysunął się do dziewczyny, tak by jego ramie dotykało jej. Sam kątem oka obserwowała ich posępne miny, lecz wkrótce potem z tego zrezygnowała. Niestety musieli dać sobie radę.
            Spojrzała na narzeczonego, który z prawie, ze cieknącą ślinką przeglądał kartę dań, wręczoną im przez śliczną, młodą kelnerkę. Sam pomachała jej gdy dziewczyna z rumieńcem na twarzy odchodziła. Nagle jednak sposępniała, mając nadzieje, że to nie Lukas jej się spodobał.
- Na co masz ochotę? – Spytał Luke, wskazując jej palcem, włoską potrawę:  Filetto di manzo… Dobrze, że danie miało swój angielski odpowiednik nazwy. Sam przebiegła wzrokiem kartę. Zdecydowała się na ravioli z dynią. – Dobrze, Tom może…
            Lukas chciał wręczyć bratu kartę, ten jednak był pogrążony w kłótni z czerwonowłosą, której twarz była aż zaczerwieniona z wściekłości.
- Nikt cię nie błagał, byś tu przyjeżdżał… - Wysyczała Alex, odbierając kartę od Luka i skupiając na niej swój wzrok. – W każdej chwili możesz wyjść.
            Para nie przysłuchiwała się ich rozmowie długo, bojąc się, że i oni zostaną wplątani w ich pojedynek. Miła dziewczyna znów pojawiła się przy ich stoliku i trzymając notatnik, przebiegła po ich twarzach wzrokiem, zbyt długo zatrzymując spojrzenie na osobie Thomasa. Sam ucieszyła się, gdyż tej nie podobał się jej chłopak. Nie miała się też o co martwić jeśli chodziło o „Zimnego”, gdyż ten był tak zaabsorbowany kłótnią z Angielką, że nawet nie spostrzegł dziewczyny.
- Coś już państwo wybrali?
            Luke wskazał kelnerce co wybrała Sam, mówią także o swoim wyborze. Sam odchrząknęła, dając znać Alex, że wypadałoby gdyby coś powiedziała. Ta jakby obudziła się z głębokiego snu, zamrugała parokrotnie powiekami, dopiero teraz dostrzegając kelnerkę.
- Poproszę… - Urwała zaglądając pośpiesznie do karty, a po chwili ją zamykając i podając mężczyźnie obok. – Mini calzone.
- To samo… - Odparł Tom, nawet nie spoglądając w kartę.  
- Proponuje ciemnoczerwone wino półsłodkie.
            Pokiwali zgodnie głowami, przez chwilę milcząc, czekając zapewne aż dziewczyna się oddali. Ta rumieniąc się jeszcze bardziej, gdyż jej palce syknęły się z palcami Thomasa, zapisała coś pośpiesznie w notesiku i oddaliła się szybko.
- Dziewczyna na ciebie leci… - Westchnęła Alex, patrząc groźnie za oddalającą się kelnerką. Sam uniosła brwi, nie spodziewając się tej uwagi z jej ust. Tom spojrzał na dziewczynę ciekawie i westchnął pod nosem. – Idź i zagadaj, może ci się poszczęści!
            Zdanie byłoby całkowicie zachęcające i popierające to by mężczyzna poderwał kelnerkę, lecz towarzysząca Alex mina - oburzenia i niechęci, całkowicie uzewnętrzniła jej uczucia. Tom nie wiadomo czy chcąc zrobić jej na złość, spojrzał z zaciekawieniem na kobietę i uśmiechnął się krzywo. Nie ruszył się jednak z miejsca, co uspokoiło ich wszystkich.
            Sam powróciła spojrzeniem do Lukasa, który równie ciekawie przyglądał się bratu i przyjaciółce. Klepnęła go w ramię, zmuszając by ten na nią spojrzał.
- Stęskniłam się… - Szepnęła, gładząc dłonią jego policzek, zwilżając językiem usta. Choć byli w miejscu publicznym, miała ochotę go pocałować. – Nawet bardzo…
            Ugaszone przez Luka pragnienie, ponownie się wzmogło, dając jej o sobie znać. Ucisk w podbrzuszu, dokuczał je i jego powodem nie był głód, który także odczuwała. Pragnęła go każdą komórką swego ciała. Nie sądziła, że pożądanie może być tak wszechogarniające, że nie będzie umiała go powstrzymać. Wystarczyło tylko jedno czułe spojrzenie jego zielonych oczu, by poczuła, że płonie.
- Sam, nie kuś… - Powiedział zniżając swój głos do szeptu. Nie musiał wprawdzie tego robić, gdyż ich towarzystwo, pochłonięte sobą, nie zwracało na nich najmniejszej uwagi. – Sama chciałaś randki…
- Ale liczę, że po randce, będzie coś jeszcze…
            Pogrążeni w flircie, nie spodziewali się nadejścia kelnerki z zamówionymi daniami. Sam pociągnęła nosem, wzdychając cudowną woń potrawy. Wszyscy byli zadowoleni z zamówień, tylko Tom jakoś podejrzanie spoglądał na swój talerz. Sam zaśmiała się widząc jak krzywi usta. Zapewne nawet nie wiedział co zamówił. Obdarzył Alex morderczym spojrzeniem jakby to wszystko było jej winą.
- Wspaniałe! – Rzekła Brytyjka, odgryzając kawałek swego pierożka. Tom przyjrzał jej się spod zmarszczonych brwi, jakby sprawdzając, czy calzone nie było zatrute. Kiedy Alex sięgała po drugi z mini pierożków, ten sięgnął po swój, odgryzając kawałek, a zaraz potem się zakrztusił. – Idealne na twój niewyparzony język.
            Calzone zamówione przez Alex, było piekielnie ostre. Brytyjka przepadała za ostrymi potrawami, jednak, co było aż nadto widoczne, potrawa nie zdobyła uznania Thomasa. Mężczyzna, nie odpowiadając czerwonowłosej Angielce, cisnął pierożek na talerz i odsunął go od siebie, zajmując się winem, które im podano. Sam posłała przyjaciółce, spojrzenie pełne nagany, jednak ta tylko wzruszyła ramionami, kontynuując zajadanie dania, z uśmiechem na ustach.
- Od kiedy to się nie lubią? – Spytał Luke, schylając się nad uchem dziewczyny. Sam nie miała jednak zamiaru mu teraz o tym opowiadać. Zajęła się swą potrawą, nie chcąc nawet na nich patrzeć. Dwójka przed nimi zachowywała się jak para rozkapryszonych dzieciaków. Najbardziej jednak rozczarowała ją przyjaciółka, która niby to opowiadała jak bardzo kochała Toma, teraz jednak zamiast go do siebie przekonać, zrażała go każdym swoim słowem. – Sam?
            Wzdychając pod nosem, wyjaśniła Lukowi, że jego brat okazał się być, draniem i czymś obraził Alex. Czarnowłosy mężczyzna, pokiwał głową jakby chcąc uciąć temat.
- Dasz mi spróbować swojego? – Spytał, patrząc łakomie na jej pierożki. Sam z szerokim uśmiechem, podsunęła bliżej swój talerz, wskazując go dłonią. Lukowi jednak nie o to chodziło. Podniósł palec do ust i położył go na swych rozchylonych wargach. – To co, nakarmisz mnie?
            Sam roześmiała się widząc tego, na pozór groźnie wyglądającego mężczyznę, który czasami zachowywał się tak słodko. Bez ociągania, nałożyła pierożek na widelec i robiąc dziubek swymi ustami, podała go mężczyźnie. Luke pochwycił go zębami, mrucząc z zadowolenia.
- Teraz moja kolej! – Rzekł, postępując tak samo jak przed chwilą Sam, tyle, że teraz to on miał karmić. Sammy nie była jednak do końca przekonana. Zanim otworzyła usta, by przyjąć kęs potrawy, rozejrzała się ciekawie po restauracji. Odetchnęła, gdyż nikt nie patrzył w ich stronę. – Kochanie powiedz: a!
            Posłusznie rozchyliła wargi przyjmując potrawę. Rumieniąc się, pochwyciła w zęby kawałek mięsa i odwróciła się zawstydzona tymi wygłupami.
- Nie było tak strasznie, prawda?
            Luke przysunął się do jej ucha i pocałował delikatnie jej skroń. Chciała go upomnieć, by nie zawstydzał jej jeszcze bardziej, kiedy Tom nagle podniósł się z miejsca i ruszył do baru. Alex, która do tej pory udawała, że nie zwraca na niego uwagi, spojrzała na niego tęsknie, a na jej twarzy pojawił się smutek.
- Dlaczego się tak zachowujesz? – Spytał niespodziewanie Luke, patrząc za odchodzącym bratem. Tom stał przy barze i rozmawiał z jakimś niskim mężczyzną. – Słyszałem, że czymś cię obraził, lecz…
- Zaproponował mi pieniądze… - Powiedziała spuszczając nisko głowę. Sam wyciągnęła dłoń, chcąc sięgnąć do jej ręki, jednak Angielka szybko schowała ją pod stół. – W zamian za… Seks…
            Sam pisnęła, a Luke znieruchomiał, mrugając wściekle oczami. Gdyby nie Samantha, która trzymała go za ramię, najchętniej podszedłby do brata i wbił mu trochę rozumu do głowy. Nie mieściło mu się w głowie, jak Thomas mógł się tak zachować. Amerykanka, także była w szoku, że Alex zdobyła się na to by im o tym powiedzieć. Myślała, że wie już wszystko, jednak o tym nie miała pojęcia. Aleksandra specjalnie zataiła przed nią tą część prawdy. Nie wiedziała tylko dlaczego.
- Nie wypominajcie mu tego. Sama dam sobie z nim… – Urwała po chwili, patrząc nieśmiało za Tomem, przy którym znalazła się młoda kelnerka. Dziewczyna rumieniąc się, wręczyła mu jakąś kartkę, co Sam odebrała jako zapewne numer jej telefonu. Tom z szerokim uśmiechem, złapał za jej dłoń i podnosząc ją do ust, ucałował jej wierzch, spoglądając ukradkiem w stronę ich stolika. Alex przełknęła ślinę i zamrugała powiekami. Odwróciła wzrok do talerza i chwytając serwetkę, podniosła się z miejsca. – Przepraszam…
            To powiedziawszy prawie biegiem ruszyła w stronę łazienki. Sam podniosła się chcąc ruszyć za przyjaciółką, lecz powstrzymał ją przed tym Luke, który dłonią wskazał jej swego brata. Tom puszczając dziewczynę, pognał do łazienki. Zapewne widział jak ta do niej uciekała.
- Twój brat jest draniem! – Krzyknęła, opadając na kanapę. Po tym co powiedziała im przyjaciółka, miała ochotę, chwycić bladą szyję Toma i dusić go nim by nie zdechł. Potraktował ją jak panienkę, której wystarczy zapłacić, by ta obdarzyła go swoimi wdziękami. – Jeśli jej nie przeprosi, będę musiała go zastrzelić!
            Luke wyszeptał przekleństwo, obejmując narzeczoną ramieniem. Sam miał ochotę go zastrzelić po tym co usłyszał. Z całą pewności nie przeszkodziłby Sammy, gdyby ta faktycznie chciała to zrobić.
- Co chciałabyś jeszcze dzisiaj robić? – Spytał po chwili milczenia, dziwiąc tym dziewczynę. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Raczej wiedziała, ale nie chciała go zszokować swą propozycją, gdyż miała wielką ochotę, znaleźć się z nim sam na sam i poczuć jego ciało tuż przy jej ciele. – Może wybierzemy się na spacer?
            Luke był romantyczny, co w tym momencie wydało jej się niepotrzebne. Ale to chyba dobrze. Ona nie umiała wykrzesać z siebie romantyzmu. Z uśmiechem zgodziła się na jego propozycję.
- Z przyjemnością wybiorę się na spacer. – Odrzekła, wystawiając usta do pocałunku.

Lukas roześmiał się, kładąc dłoń na jej policzku. Przez chwilę, patrzył w jej niebieskie oczy, po czym wolno schylił się do jej ust i złożył na nich leniwy pocałunek. Sam była pewna. Przekonana o tym, że właśnie na niego czekała przez całe życie. 

1 komentarz:

  1. Jak zauwazyłaś, włąśnie nadrabiam komentarze tego, co już czytałam, nie mogłam sie powstrzymać. Szczególnie motywująco zadziałały na mnie komenty obcych ludzi, które mi pokazałaś, jak to inni komentują, a ja nie?! Toż to nie może tak być...

    dlatego właśnie to nadrabiam

    OdpowiedzUsuń