piątek, 17 kwietnia 2015

4. W czeskim filmie…

     Witam serdecznie!

         W tym fragmencie pojawi się po raz pierwszy Thomas. Och tak! Ta twarz kojarzy się większości z nieopisaną dobrocią i uprzejmością. Jednak według mnie ta osoba posiada swą mroczną stronę...

   Postanowiłam zmienić ten obraz, tak więc... Drogi czytelniku! Nie szukaj tu "miłego" Toma, gdyż zaprawdę powiadam ci... go nie znajdziesz...



      Alex będąc całkowicie pochłonięta akcją rozgrywającą się przed jej oczami, zupełnie nie zauważyła mężczyzny, który stanął za nią i nieco zniecierpliwionym okiem obserwował jak Sam celuje bronią w pierś Luka.
- Luke znowu robi problemy… - Westchnął, poprawiając plik dokumentów pod swoją pachą. Alex przerażona tymi nagłymi słowami obróciła się i o mało nie wpadła na mężczyznę znajdującego się za nią. Podniosła wysoko głowę i zmarła. – Pani przyszła na rozmowę kwalifikacyjną?
      Alex zamrugała parokrotnie powiekami, chcąc sprawdzić, czy to aby jej się nie śni. Czy Cheyenne było pełne mężczyzn, w który to jeden samiec był przystojniejszy od drugiego? Myślała, że to Lukas był urodziwy, lecz ten, który teraz zwracał się do niej, bił go o głowę.
Był mniej więcej tego samego wzrostu co Moore, lecz nie był do niego podobny. Wyrazista, męska twarz o delikatnej opaleniźnie i czujnych niebieskich oczach, wpatrywała się w jej drobną postać z ciekawością. Średniej długości, orzechowe włosy, zaczesane do tyłu, układały się w fale, niesfornie odstające w niektórych miejscach. Wąskie usta, o delikatnym odcieniu różu, coś wypowiedziały, lecz dziewczyna nie słyszała nic oprócz własnego serca, które waliło jej niczym młotem, zagłuszając inne odgłosy. Mężczyzna w pewnym momencie się odwrócił i ruszył w stronę wielkiego budynku, obok stajen, lecz zatrzymał się po kilku krokach.
- Idzie pani, czy nie? – Spytał, lecz dziewczyna zamiast odpowiedzieć, rozpływała się nad melodyjnością i przyjemną dla ucha barwą jego głosu. Nie chcąc wyjść na idiotkę, kiwnęła mu głową i ruszyła za nim. – Dlaczego ja muszę to robić...
            Nie widziała czy ostatnie zdanie dotyczyło jej, lecz miała nadzieje, że chodziło mu o coś innego. Zastanawiała się dlaczego za nim podąża w nieznanym jej kierunku. Nie była do końca pewna o co chodzi, lecz postanowiła jak najdłużej przeciągnąć czas w którym będzie mogła z nim przebywać. Nie często wykazywała tak mało zdrowego rozsądku, jednak nie sądziła, by mężczyzna był jakimś bandziorem, czyhającym na jej cnotę.
            Nagle jej myśli zostały rozproszone, gdy zauważyła w jaki sposób mężczyzna się porusza. Jego długie nogi, odziane w ciemne dżinsy, stawiały długie, zdecydowane kroki, przez co trudno było jej za nim podążać. Jasno niebieska koszula opinała jego długie ramiona i kształtne plecy, a taliowanie koszuli, zwracało uwagę na jego wąskie biodra, skutecznie pokazując szerokość jego barków.
- Proszę wejść… - Szepnął, otwierając drzwi przy których się znaleźli i przepuścił ją przodem. Posłusznie weszła do pomieszczenia i zajęła niebiesko-czerwony fotel, który jej wskazał. Sam natomiast usiadł za wielkim mahoniowym biurkiem i odkładając teczki na bok, złączył swe dłonie, splatając palce ze sobą. – Co może mi pani o sobie powiedzieć?
            Alex spłoniła się natychmiast i jak to miała w zwyczaju opuściła głowę, chcąc uniknąć jego czujnego wzroku. Zastanawiała się czy mężczyzna właśnie ja podrywa. Nie była w tym specjalistką, lecz po co innego przyprowadziły ją do tego pokoju i prawie przewiercał wzrokiem?
- Słucham. – Powiedział zniecierpliwiony, odchylając się na swym obrotowym krześle. Alex zamiast cokolwiek odpowiedzieć, zaczęła przyglądać się jego smukłym palcom, o starannie obciętych paznokciach. Długie kształtne palce i jasne dłonie mężczyzny, sprawiły, że jej usta uchyliły się delikatnie. Nigdy jeszcze nie widziała aż tak cudownych dłoni u mężczyzny. – Dlaczego pani nic nie mówi? Zdenerwowałem panią?
- Nie! – Wykrzyczała gwałtownie i podniosła na niego swe ciekawe oczy. Mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie, po czym skrzywił w usta, jakby poczuł na języku coś kwaśnego. Zlustrował spojrzeniem Alex, która to pod naporem jego oczu, podniosła dłonie i zasłoniła nimi swe bordowe policzki. – Po prostu ja…
- Denerwuje się pani… - Powiedział, wzdychając pod nosem. Chwycił pierwszą lepszą teczkę na swym biurku, wyciągnął z niej dokumenty i podsunął je dziewczynie. Położył palec ja jednej kolumnie wypełnionej cyframi i postukał nim w tabele poniżej. – W pośrednictwie mówili, że jest pani najlepszą kandydatką na księgową. Niech więc udowodni mi pani swoją wiedzę i wskaże co jest nie tak z tym wydrukiem.
            Alex nieco zaskoczona tym zadaniem, spojrzała na niego marszcząc swe brwi. Nie rozumiała absolutnie niczego z tego co powiedział. Zdawało jej się przez chwile, że została wkręcona w jakiś kiepski program rozrywkowy i zaraz przez okno wskoczy kamerzysta, informując ją o tym, że to wszystko jest tylko farsą. Odczekała chwile jednak nic takiego się nie stało. Przez moment podejrzewała także, że mężczyzna chce ją uwieść, jednak jego poważne spojrzenie i brak jakichkolwiek oznak uśmiechu na męskiej twarzy, świadczyła o tym, że znalazła się tu z całkiem innego powodu. Pytanie tylko jakiego?
            Mężczyzna chrząknął, zagryzając swą szczękę. Nerwowo zacisnął usta w wąską kreskę, pokazując tym swoje niezadowolenie. Wyciągnął dłonie chcąc zabrać papiery, jednak Alex położyła na nich ręce i pochyliła się nad tabelami. Przebiegła wzrokiem po rzędach cyfr i przeliczyła w pamięci kilka kolumn. Po niecałej minucie wiedziała już, co się nie zgadza w obliczeniach.
- Są źle podliczone, a te tutaj… - Wskazała palcem na legendę pod wykresem i na liczby wypisane obok pionowych kresek. – Nie uwzględniają podatku.
            Przez kilka lat studiowała naukę biznesu, więc ekonomie i rachunkowość miała w małym palcu. Nie sądziła, że akurat teraz będzie musiała wykorzystywać nabytą tam wiedzę. Podniosła swe spojrzenie na mężczyznę i uśmiechnęła się promiennie. Ten odchrząknął i zebrał papiery, chowając je z powrotem do teczki. Pokiwał głową, przyglądając jej się podejrzliwie.
- W jaki sposób, tak szybko znalazła pani ten błąd? – Spytał, wydobywając z innej teczki, jakiś kwestionariusz osobowy i przeglądając go dokładnie. Po chwili odłożył go na biurko i ponownie przeniósł na nią swe uważne oczy. – Skończyła pani kurs doszkalający dla księgowych, więc jak?
            Kurs dla księgowych? – Zastanowiła się Alex, kompletnie zbita z tropu. Dopiero teraz doszło do niej, że została pomylona z jakąś inną osobą, co tłumaczyłoby to całe zamieszanie.
- Poza tym… - pochylił się jeszcze raz nad papierami i uśmiechnął się szeroko, gdy ponownie na nią spojrzał. Alex zmiękły kolana, od tego uśmiechu. Poczuła się jakby była w niebie. Jego zniewalający uśmiech, był tak rozbrajający, że z trudem sama powstrzymała się od uśmiechu. Poza tym jego niebieskie oczy, zwęziły się, a w tęczówkach było można dostrzec rozbawienie. – Nie wyglądasz na 57 lat…
            Alex pisnęła cicho, gdy mężczyzna widząc jej zaskoczony wyraz twarzy roześmiał się radośnie. Wyjąkała pod nosem przeprosiny, nie zdobywając się na nic innego. Weź się w garść, bo wyjdziesz na totalną idiotkę! – Upomniała się w myślach. Wzięła głęboki oddech, chcąc wytłumaczyć mu tą całą sytuację.
- Przepraszam, że nie powiedziałam panu o tym wcześniej… - Wyjąkała, dłońmi miętosząc dół swej bluzki. W sumie to on powinien ją przeprosić, gdyż nie dał jej dojść do słowa. Z drugiej strony była zbyt nieśmiała, by mu powiedzieć o zaistniałej pomyłce. – Nie szukam pracy, jestem tu na wakacjach u państwa Anderson.
            Mężczyzna opanował swój śmiech i spoważniał. Alex ucieszyła się, że pomimo zaniku jego melodyjnego śmiechu, nie zniknął jego pogodny wyraz twarzy. Przedtem sprawiał wrażenie naburmuszonego i obrażonego na cały świat, lecz teraz… Mógłby zniewolić wszystkie kobiety w promieniu kilkunastu kilometrów.
- To by tłumaczyło obecność Sam… - Westchnął, spoglądając ciekawie w okno po lewej. Podążyła za jego spojrzeniem i pisnęła, widząc rozgrywającą się na podwórzu scenę. Luke namiętnie całował usta przyjaciółki, która to jak zauważyła Alex, nie miała nic przeciwko, ponieważ z równą mężczyźnie żarliwością odwzajemniała pieszczotę. – Ci dwoje zawsze ze sobą wojują, lecz zostawić ich na chwile samych…
            Odwróciła pośpiesznie wzrok, próbując zapanować nad nerwami. Nie wiedziała jak sobie tłumaczyć zachowanie Sam, która zapewniała ją gorliwie, że nienawidzi sąsiada, lecz sądząc po tej scenie, przyjaciółka nie była z nią do końca szczera. Najgorsze było to, że Alex miała wielką ochotę, na to co robiła przyjaciółka. Chciałaby poczuć na swych ustach, gorące wargi nieznajomego.
            Spojrzała na niego nieśmiało i aż jęknęła, ponieważ nie sądziła, że oczy mężczyzny są utkwione właśnie w niej. Skrzyżowali swe spojrzenia i już myślała, że zaraz pochyli się nad nią i spełni jej marzenie, jednak słowa, które wypowiedział, gdy uchylił swe usta, kompletnie zniszczył cały obraz jaki sobie budowała.
- Nie mam zamiaru cię całować. – Powiedział, a na jego twarz wstąpił ponownie profesjonalna powaga. Już miała mu wyjaśnić, że wcale nie miała na to ochoty, kiedy ten wszedł jej w słowo. – Nie myśl sobie, że wystarczy się uśmiechnąć, czy zarumienić, by to sprawić. Jeśli chcesz złowić bogatego męża, musisz się bardziej postarać.
            Alex rozszerzyła oczy w zdumieniu. O czym on do diabła mówił? Nawet przez moment nie pomyślała o tym by zakładać na niego sieci. Nie była wyrachowana, ani też zbyt doświadczona, by móc to zrobić.
- Nie szukam męża…
            Ten raczej nie uwierzył w jej słowa, o czym świadczył jego złośliwy uśmiech. Prychnął pod nosem, lustrując jej drobną postać wzrokiem. Jego przewiercający na wylot wzrok, niezmiernie ją peszył, jednak nie odwróciła spojrzenia.
- Nie bądź głupia… - Powiedział, przerzucając wzrok na papiery na biurku. Spostrzegła, że chciał jej delikatnie dać znać, że ma robotę, jednak nie miała zamiaru mu tego ułatwiać. - Każda z was tego chce, jednak… Źle trafiłaś, mała… 
- C…C… Co?! – Jęknęła niewyraźnie, nie wiedząc czy mężczyzna aby sobie z niej nie żartuje. Fakty, był przystojny jak wszyscy diabli, lecz to nie uprawniało go do tego by się z niej naigrywać. Do tego nazwał ją „mała”, co w innych przypadkach po prostu ignorowała, lecz teraz wstąpił w nią jakiś szatan, który kazał utrzeć mu nosa. – Posłuchaj uważnie… Nie wiem za kogo się masz, lecz wiedz, że nie tylko ty w tym mieście nosisz spodnie. Mam trochę wyższe wymagania, względem mężczyzny i taki… Złośliwy dupek, nie jest kompletnie w moim typie! 
            Mężczyzna oniemiał z wrażenie, słysząc słowa Alex. Nie spodziewał się ataku z jej strony, gdyż przez całą ich wcześniejszą rozmowę, nie powiedziała zbyt dużo. Teraz spojrzenie dziewczyny było wojownicze, co musiał przyznać… Spodobało mu się. Alex natomiast nie sądziła, że ten gadatliwy Amerykanin, w końcu zamilknie, lecz nie trwało to zbyt długo.
- Złośliwy dupek? – Spytał, odkładając papiery i kładąc swe dłonie na biodrach. Alex zacisnęła usta i podniosła wojowniczo podbródek, niestety przez swój niski wzrost nie mogła spojrzeć na niego z góry o czym marzyła. – To nie ja podszywam się pod kogoś innego ty mała oszustko…
            Ty obślizgły gadzie! – Pomyślała Alex, zastanawiając się co chwilę temu urzekło ją w tym dupku. Ciągle miała podwyższone tętno, a serce przy każdym jego ruchu zwiększało swoje bicia, jednak miała nadzieję, że teraz jest to spowodowane nagłą złością jaka ją ogarnęła. Był niesamowicie przystojny i na początku była zawstydzona, lecz teraz jakby wszystko znikło. Miał fatalny charakter, był złośliwy i niemiły, co wcale jej się nie podobało.
- Nie nazywaj mnie tak! – Krzyknęła, a cała jej wstydliwość uleciała, wraz z tymi słowami. – Nie jestem żadna „mała” i dobrze sobie to zapamiętaj!
            Mężczyzna uniósł brwi w zdziwieniu, a na jego twarzy pojawił się znów uśmiech. Alex syknęła pod nosem i zacisnęła swe dłonie w pięści. Czekała w milczeniu na jego kolejny atak, który nastąpił szybciej niż przypuszczała.
            Z szybkością błyskawicy pokonał dzielącą ich odległość i złapał ją za dłonie, która ta wyciągnęła przed siebie, chcąc się bronić. Pisnęła, gdy chwycił ją za ramiona i uniósł tak, by jej twarz była na wysokości jego twarzy. Alex wstrzymała oddech i poruszyła niespokojnie nogami, zauważając, że jest w powietrzu. Miała już na niego krzyknąć, gdy to ich spojrzenia się spotkały. Nie wiedziała dlaczego, szydercze spojrzenie jego oczu nagle złagodniało i to chyba właśnie to zamknęło jej usta. Zatopiła się w intensywności jego spojrzenia.
- Jak dla mnie jesteś mała i tak cię będę nazywał. – Powiedział, uśmiechając się pod nosem ze swego zwycięstwa nad kobietą. – I lepiej to sobie zapamiętaj! – Dokończył, naśladując ton jej głosu.
- Jestem Alex… - Wypaliła nagle i gdyby nie uścisk mężczyzny przywaliłaby się dłonią w czoło. Po jaką cholerę mu to mówię? – Spytała sama siebie. Sądząc z jego poprzednich słów, zapewne nie interesowało go jej imię, ani też nic innego co dotyczyło jej osoby. – Jeśli już musisz mnie jakoś nazywać, mów mi Alex…
            Mężczyzna uniósł jedną z brwi, zawieszając spojrzenie na jej oczach. Alex ponownie zaczerwieniła się, pod naporem jego wzroku. Uchylił usta, pewnie, by zdradzić jej swoje imię, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a na progu stanęła Sam, z bronią w ręku.
- Ręce przy sobie Moore! – Alex spojrzała niewidzącym wzrokiem na przyjaciółkę, jakby nie bardzo wiedząc co ta tutaj robi. Zza jej ramienia wychylił się Luke, z uśmiechem obserwując zastaną w pokoju scenę. Uśmiechnął się i położył dłoń na ramieniu Sam, która gdy tylko to spostrzegła, strzepnęła ją z siebie, patrząc na niego z obrzydzeniem. – Nie chce wiedzieć co chciałeś z nią zrobić, ale odstaw ją na ziemię, wtedy nie odstrzelę ci łba!
            Alex otwarła usta, by wytłumaczyć jej całą sytuację, lecz nie zdążyła, gdyż mężczyzna odstawił ją na podłogę z szybkością z jaką ją podniósł. Sam opuściła strzelbę i łypiąc oczami, to na jednego mężczyznę, to na drugiego, chwyciła Alex za dłoń i pociągnęła do wyjścia.
- Przepraszam Alex, że zostawiłam cię z Zimnym Tomem…
            A więc miał na imię Tom, lecz dlaczego Zimny? – Zastanowiła się, gdy przyjaciółka ciągnęła ją do wyjścia. Z pewnością nie było w nim nic zimnego, a wręcz przeciwnie. W głębi serca czuła, że ten chłód, da się roztopić i postanowiła podjąć wyzwanie, roztopienia jego zamarzniętego serca…



4 komentarze:

  1. ah....Zimny Tom w akcji, będzie się działo, oj będzie...ten facet zniszczy system. Tego oczekuję! xD
    dawaj szybciutko newsa, już już już...czekam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstrzymaj na razie Swój apetyt xD Do "akcji" jeszcze daleko.

      Usuń
  2. Tom wyszedł Ci świetny, bardzo mi się podobało, jako go opisałaś. Ja pewnie nie mogłabym wykrztusić słowa mając go przed sobą XD. Już go uwielbiam, ten jego charakter i dla mnie będzie zawsze tak samo gorący, nawet jeśli jest "Zimny" XD.
    Dużo weny, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muahaha! Prawdziwa fanka Hiddlestona xD Bardzo mnie cieszy, że ci się spodobał, bo tylko on pozostanie do końca sobą xD
      Dziękuje i pozdrawiam

      Usuń