piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 7

Witam! Dzisiaj Walentynki i z tej okazji (oraz z powodu szantażu EMOcjonalnego) wystawiam nowy rozdział. Wiem, że miał być dłuższy, ale... niestety SESJA mnie przytłoczyła... T_T


Rozdział 7


- Co ci się udało? – Spytała przyjaciółka w śmieszny sposób przechylając głowę w bok. – Byłaś już kiedyś zakochana?
Przełknęłam ślinę. W tej chwili żałowałam, że w ogóle zaczęłam tą rozmowę. Uwolniłam się z uścisku Klaudii i usiadłam na krześle po drugie stronie blatu. Przyjaciółka nie spuszczając ze mnie wzroku zajęła miejsce naprzeciwko. Dopiero po kilku chwilach wpatrywania się w swoje blade dłonie, zebrałam w sobie odwagę.
- Tak. – Stwierdziłam, przenosząc spojrzenie na Klaudie. - Byłam wtedy taka młoda i głupia. Kiedy po ukończeniu studiów moja przyjaciółka zaproponowała mi byśmy wyjechały z Polski bez zastanowienia się zgodziłam. Postanowiłyśmy wyjechać do Anglii. Przez pół roku pracowałam jak szalona by zarobić na bilet i móc wynająć tam mieszkanie. Teresa nie musiała. Jej rodzina była obrzydliwie bogata, a tatuś kochał ją tak bardzo, że dawał jej tyle pieniędzy ile tylko zażądała.
- Nigdy mi o tym nie mówiłaś. – Powiedziała Klaudia, a na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.  – Nie wiedziałam, że także jesteś Polką. Myślałam, że jesteś Angielką.
- Nie, nie jestem. – Powiedziałam, zastanawiając się dlaczego nie powiedziałam jej tego wcześniej. – Przepraszam, że wcześniej nie wyprowadziłam cię z błędu.
Przyjaciółka jednak oparła tylko głowę na złączonych dłoniach i zapytała:
- Co było dalej?
- Kiedy już zebrałam całą sumę pieniędzy, którą ustaliła Tess. Pojechałyśmy na lotnisko i wykupiłyśmy bilety na najbliższy samolot i tak się zaczęła nasza przygoda w Londynie…
***

2 lata wcześniej

- Widziałaś te cuda?! – Pisnęła Teresa prawie przyklejając się do witryny sklepowej jakiegoś drogiego sklepu.
Nigdy nie interesowałam się modą, więc zachwyt przyjaciółki był dla mnie niezrozumiały. O wiele ciekawsi byli ludzie i te piękne budynki. Z przyjemnością zadarłam wysoko głowę oglądając liczne zdobienia nad wejściem jakiegoś muzeum. Poczułam nagłą chęć by wejść i pooglądać eksponaty, lecz wiedziałam, że Teresa wyśmieje mnie jak zawsze. Znałyśmy się od liceum. Teresa była chodzącą pięknością, z długimi blond włosami, ogromnymi niebieskimi oczami i nienaganną sylwetką. Ja natomiast byłam tak jakby niewidzialna. Moja figura może i przypominała figurę koleżanki, ale moje Szaro-niebieskie oczy schowane były zawsze pod szkłami okularów, a włosy równo ścięte do ramion. Ubierałam się tez raczej skromnie, próbując ukryć to, co Teresa chciała wyróżnić. Wiele razy koleżanka mówiła przydałaby mi się zmiana wyglądu i, że wyglądam jak bibliotekarka lub jej 70-letnia ciotka stara panna, lecz nie chciałam się zmieniać. Lubiłam to kim byłam i nie miałam zamiaru tego zmieniać.
- Tess chodźmy już. – Powiedziałam ciągnąc przyjaciółkę za jej nową torebkę od Gucci. – Nie chcesz się chyba spóźnić na przyjęcie?
Teresa uśmiechnęła się do mnie, odgarniając swe złociste włosy. Dobrze wiedziałam co oznacza ten jej uśmieszek.
- Nat! Dlaczego nie chcesz tam ze mną iść?
- Bo… - zaczęłam, próbując szybko wymyślić jakąś wymówkę. Nie mogłam jednak znaleźć żadnego sensownego powodu i powiedziałam to co naprawdę o tym myślałam. – To nie mój świat! Będę tam pasować jak wół do karety!
- Nie gadaj głupot! – Zbeształa mnie Tess, groźnie wymachując palcem w moją stronę. – Wystarczy tylko trochę makijażu, jakieś ekstra ciuchy i żaden mężczyzna nie będzie mógł ci się oprzeć.
- Tu nie chodzi o mężczyzn. Źle się tam będę czuła.
Teresa westchnęła, patrząc na mnie w ten swój oryginalny gniewny sposób. Pokręciła głową chwytając mnie za ramie i ciągnąc za sobą jak nieznośne dziecko. Próbowałam się wyrwać i protestować lecz gdy przyjaciółka nie reagowała na moje jęki, zrezygnowana postanowiłam odpuścić.
Przeszłyśmy kilka przecznic w nieznanym mi kierunku. Wiedziałam, że Tess nie ma zbytniej orientacji w terenie i tylko czekałam, aż skruszona poprosi mnie o pomoc w znalezieniu drogi do mieszkania, które wynajmowałyśmy. Uśmiechnęłam się gdy przyjaciółka nagle stanęła.
- Czy coś się stało Tess? – Spytałam zadowolona z swojej dedukcji. – Dlaczego się zatrzymałaś?
Nie zaszczycając mnie spojrzeniem, przyjaciółka podniosła ramię przywołując taksówkę. Cholera! Tego nie przewidziałam!
- Po prostu zmieniłam zdanie.
Odwróciła się do mnie bym mogła zobaczyć wyraz jej twarzy. Była bardzo z siebie zadowolona. Gdy samochód zatrzymał się tuż przy krawężniku wsiadłyśmy do niego, a gdy Tess podała adres taksówkarzowi, odetchnęłam z ulgą. Podała adres naszego mieszkania więc mogłam być spokojna. Bałam się, że dziewczyna wymyśliła jakieś drogie salony piękności, wizażystów, stylistów i… Bóg raczy wiedzieć co jeszcze! Zamiast słuchać flirtu Tess z nawet przystojnym kierowcą, wyjrzałam za okno podziwiając piękne widoki. Zawsze marzyłam by przyjechać do Londynu lecz nie sądziłam, że spełni się to tak szybko. Mijane budynki przyśpieszały bicie mego serca. Musiałam przyznać, że to wszystko dzięki Teresie. To ona zmotywowała mnie do ciężkiej pracy i miliona wyrzeczeń. Byłam jej za to bardzo wdzięczna. Odwróciłam się do niej z przyjaznym uśmiechem na ustach jednak nie zauważyła tego, ponieważ rozmawiała z kimś przez telefon.
W niespełna 30 minut później stałyśmy przed naszą kamienicą. Tess wręczyła taksówkarzowi kilka dolarów i nie mówiąc absolutnie nic, pociągnęła mnie na schody. Weszłam do mieszkania i omal nie dostałam zawału. Na naszym metrażu znajdowała się niewiarygodna liczba dziwnych osób z wielkimi skrzyniami. Wszyscy patrzyli na mnie jak na jakiś obiekt eksperymentu. Spojrzałam na uśmiechniętą twarz przyjaciółki i nagle wszystko zrozumiałam. Chciałam uciec lecz zastąpiła mi drogę, zamykając szybko drzwi.
- Nigdzie nie uciekniesz kochana…

5 komentarzy:

  1. Buahahahaha! Szczerze powiedziawszy, nie sądziłam, że mój szantaż EMOcjonalny zdziała takie cuda XD Ah, jakże Cię za to kocham.

    Rozdział jednakże krótki, może nawet zbyt i za krótki, ale i tak cieszy mnie tym, że w ogóle jest. Widzę, że przywołujesz historię głównej bohaterki, co bardzo mnie zaciekawiło. Bo właściwie jak to się pojawiła w Londynie jest interesujące, a jak poznała Klaudię to już nie wspomnę. No i pozostaje fakt tej miłości, przed któraś niegdyś uciekała...aż mnie korci, by cię o to wypytać, ale wiem, że nie mogę... [fuck] - to byłaby zbrodnia męczyć Cię.

    Wiem też, co czujesz, jestem z Tobą. Dokop SESJI! You can do it !

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię?! Takie słowa i to w Walentynki? Nie mogę z Tobą... Wiem, że krótki, ale jak już wspomniałam sesja... (Postaram się jej dokopać) XD
    Mam nadzieję, że przedstawie jej przeszłość w kilku następnych rozdziałach... wierz we mnie! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę w Ciebie!

      A co złego z moją miłością w Walentynki [wiem, to ohydne, zwłaszcza tego dnia XD bueeee]

      Usuń
  3. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award. Więcej tutaj --> http://la-vie-a-la-mort.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoooo widzę, że bawiłaś się wyglądem bloga...XD
    podobają mi się te zmiany

    Dziś czwartek- przypominam xD [żeby nie było]

    OdpowiedzUsuń