Witam w kolejny, jakże piękny czwartek! Właśnie w ostatniej chwili tego dnia, przypomniałam sobie, że jeszcze nie wstawiłam kolejnego rozdziału. Mój mózg działa troszeczkę inaczej i wyrzuca informacje, które powinny być dla mnie istotne.
Rozdział 9. Hmm... aż normalnie nie chce mi się wierzyć! Już w następny czwartek dobije rozdziału 10! Nie sądziłam, że stać mnie na takie poświęcenie, jakim jest prowadzenie bloga, a tu już prawie 10 ( jakże zobowiązująca liczba) XD
Dzisiaj udało mi się odnieść sukces. Może i mały, ale i tak jestem z siebie dumna. ^o^ I właśnie od tego momentu pragnę ogłosić nową tradycję, która z pewnością zapiszę się na kartach historii i będzie przekazywana następnemu pokoleniu (przynajmniej przeze mnie): Pijcie mleko truskawkowe, a w lecie nie wyrzekajcie się zjedzenia soczystej truskawki prosto z krzaka, albowiem to nada właściwy sens waszemu życiu! (Wielka zawiła filozofia Nat)
Rozdział dedykuje najlepszemu przyjacielowi. Dziękuję, że ciągle we mnie wierzysz i może nie zasłużyłam na przyjaciela jakim jesteś, ale z pewnością będę się mocno starać, by w przyszłości poczuć, że na to zasłużyłam! Dziękuje, że mnie jeszcze nie zabiłaś i ciągle ze mną jesteś (wytrzymałaś ze mną przez 6 lat - podziwiam Cię!)
Nat-chan
Rozdział 9
Ostre płomienie słoneczne wkradły się do pokoju,
rażąc mnie w oczy. Podniosłam dłoń i położyłam ją na czole. Moją głowę
rozsadzał ogromny ból, a dzwonienie w uszach uniemożliwiały jakąkolwiek prace
mózgu. Podniosłam się jednak zaraz potem ponownie się położyłam czując
przewracanie w brzuchu. Przymknęłam powieki próbując odtworzyć wydarzenia
wczorajszego wieczoru. Jedyne, co sobie przypomniałam to obraz flirtującej Tess
z mężczyzną o imieniu William. Ponownie poczułam mdłości jednak w porę,
podniosłam dłoń do ust, na jakiś czas hamując wymioty. Nagle wszystko do mnie
wróciło. Nie ma co, zaszalałam wczoraj. Przed oczami zobaczyłam miliony
obrazów, wyświetlanych jak pokaz slajdów. Załamana wyszłam z łazienki z
postanowieniem pijańskiego szaleństwa. Chodziłam po galerii odważnie krytykując
obraz i śmiejąc się a tworzących je artystów. Chwyciłam się za głowę
uświadamiając sobie, jaką idiotkę z siebie zrobiłam. Moje wspomnienia urwały
się w momencie, gdy pijana prawie do nieprzytomności ukradłam pełną butelkę
rumu z baru i udałam się do ogródka znajdującego się przy tylnym wyjściu
galerii. Nie miałam pojęcia, co było dalej i szczerze powiedziawszy nie
chciałam tego wiedzieć. Jednak był jeden plus tego wszystkiego – jakimś cudem
trafiłam do domu.
Pogładziłam miękką pościel zastanawiając się, od kiedy moje łóżko jest takie duże, a poduszki tak delikatne. Podniosłam głowę i z przymrużonymi oczyma zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Cichy krzyk, z powodu przepalonego alkoholem przełyku, wydobył się z mego gardła. Przetarłam powieki sprawdzając czy to aby nie sen. Niestety to nie był sen. Nie byłam w swoim mieszkaniu! Chwyciłam się za brzuch i doszedł do mnie jeszcze jeden fakt. Byłam całkiem naga! Miałam na sobie tylko koronkową bieliznę, która i tak niewiele zakrywała. Co za wstyd!
Musiałam się jak najszybciej zorientować gdzie się znajduje. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu. Pokój był całkiem spory, z ścianami pomalowanymi w odcieniu delikatnej, załamanej bieli i błękitu. Po prawej stronie znajdowały się duże drzwi, podobne do tych od garderoby, które sama miałam w sypialni, a tuż obok nich stał niewielki stolik z jakąś dziwną rzeźbą. Na wprost znajdowały się kolejne drzwi lekko uchylone, a tuż obok niewielki regał z książkami. Po lewej stała piękna skórzana sofa a na niej kolorystycznie dobrane brązowe poduszki. Za nią znajdowało się duże okno, do połowy zasłonięte żaluzją, z długą zasłonką w kolorze morskich fal. Nie było to jakieś super eleganckie mieszkanko, ale w innych okolicznościach mogłabym powiedzieć, że jest przytulne. W każdym bądź razie muszę stąd jak najszybciej zwiać. Nie chciałam przeżywać kolejnego upokorzenia. Wysunęłam stopy z łóżka i postawiłam je na panelowej podłodze, akurat w momencie gdy drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
Pogładziłam miękką pościel zastanawiając się, od kiedy moje łóżko jest takie duże, a poduszki tak delikatne. Podniosłam głowę i z przymrużonymi oczyma zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Cichy krzyk, z powodu przepalonego alkoholem przełyku, wydobył się z mego gardła. Przetarłam powieki sprawdzając czy to aby nie sen. Niestety to nie był sen. Nie byłam w swoim mieszkaniu! Chwyciłam się za brzuch i doszedł do mnie jeszcze jeden fakt. Byłam całkiem naga! Miałam na sobie tylko koronkową bieliznę, która i tak niewiele zakrywała. Co za wstyd!
Musiałam się jak najszybciej zorientować gdzie się znajduje. Rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniu. Pokój był całkiem spory, z ścianami pomalowanymi w odcieniu delikatnej, załamanej bieli i błękitu. Po prawej stronie znajdowały się duże drzwi, podobne do tych od garderoby, które sama miałam w sypialni, a tuż obok nich stał niewielki stolik z jakąś dziwną rzeźbą. Na wprost znajdowały się kolejne drzwi lekko uchylone, a tuż obok niewielki regał z książkami. Po lewej stała piękna skórzana sofa a na niej kolorystycznie dobrane brązowe poduszki. Za nią znajdowało się duże okno, do połowy zasłonięte żaluzją, z długą zasłonką w kolorze morskich fal. Nie było to jakieś super eleganckie mieszkanko, ale w innych okolicznościach mogłabym powiedzieć, że jest przytulne. W każdym bądź razie muszę stąd jak najszybciej zwiać. Nie chciałam przeżywać kolejnego upokorzenia. Wysunęłam stopy z łóżka i postawiłam je na panelowej podłodze, akurat w momencie gdy drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
- Widzę, że już się obudziłaś. – Powiedział Will,
uśmiechając się do mnie lekko. Na jego widok poczułam, że moja twarz robi się
czerwona. Chwyciłam brzeg kołdry i jak najszybciej przykryłam swe obnażone
ciało. Nie zwracając uwagi na moje zawstydzenie, usiadł obok i przyłożył mi
dłoń do czoła. Zauważyłam, że on także delikatnie się zarumienił. – Jak się
czujesz?
- Gzie ja jestem? – Spytałam ignorując jego pytanie.
Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu mojej sukienki jednak nigdzie jej nie dostrzegłam.
– Gdzie moja ubranie?
- Jesteś w moim mieszkaniu, a twoja sukienka jest w
łazience. – Powiedział wskazując palcem drzwi po prawej stronie.
W tej chwili doszła do mnie brutalny fakt.
Znajdowałam się w jego mieszkaniu i byłam prawie naga. Czy on mógłby mnie
wykorzystać?
- Czy my czasem nie… - Spytałam jeszcze bardziej się
czerwieniąc. – No wiesz…
- Czy co my czasem? – Uśmiechnął się szeroko, co
jeszcze bardziej mnie speszyło. – Chodzi ci o to, czy spędziliśmy razem noc?
- Tak! Właśnie o to pytam.
Uśmiech na jego twarzy zastąpiła powaga. Prawą ręką
pogładził moje zarumienione policzki. W myślach prosiłam Boga, by to jednak nie
była prawda. William skinął głową, kładąc palec na moich ustach.
- Tak.
Czyli to jednak prawda. Co za wstyd! Najgorsze było
jednak to, że niczego nie pamiętałam! Jak mogłam być aż tak głupia żeby
przespać się z tym mężczyzną! Był bardzo męski, pociągający i w ogóle, ale jak
mogłam przeżyć swoją pierwszą noc z osobą, której kompletnie nie znałam, a na
dodatek nie mieć żadnych wspomnień?! Z drugiej strony to nie była moja wina.
Przecież byłam kompletnie schlana. To on nie miał skrupułów, by mnie wykorzystać.
- Jak mogłeś?! – Zacisnęłam dłonie w pięści i
uderzyłam go w ramię. – Wykorzystałeś mnie!
- Natalia…
- Nawet się nie tłumacz ty wstrętny dupku! Byłam
dziewicą, a ty potraktowałeś mnie jak zwykłą dziwkę! Nie ma dla Ciebie
usprawiedliwienia, sczeźniesz w piekle ty…
Nagle poczułam na ustach jego ciepłe wargi. Położył
dłonie na moich ramionach i przyciągnął mnie do siebie. W pierwszej chwili
chciałam go odepchnąć lecz jego usta był tak czułe, tak delikatne… że nie
potrafiłam się oprzeć tej słodyczy. Objęłam jego kark i z namiętnością
odwzajemniłam jego pocałunki. Zapomniałam gdzie się znajduje. Pierwszy raz
doświadczyłam takiego uczucia i chciałam się nim cieszyć jak najdłużej. Gdy
nagle oderwał się ode mnie, jęknęłam cicho w geście protestu.
- Nie dałaś mi szansy na wyjaśnienia. – Sapnął,
głośno dysząc. Spojrzałam w jego oczy i gdy napotkałam jego niebiskie tęczówki,
w których dostrzegłam smutek, nie mogłam nie ulec jego prośbie. Próbowałam
zrozumieć czy zależało mu tylko na przerwaniu listy moich oskarżeń, czy na
czymś więcej. – Pozwól mi wszystko wytłumaczyć.
Chciałam zachować się tak jak podpowiadało mi
sumienie. Wyjść, trzaskając drzwiami i nie słuchając żadnych tłumaczeń tego
napaleńca, jednak ciekawość zwyciężyła. Skinęłam tylko głową, nie spuszczając z
niego uważnego spojrzenia.
Wstał i przez chwile przemierzał pokój szybkim krokiem. Zapewne zastanawiał się, od czego zacząć, lub wymyślał jakąś wydymaną historyjkę, by nie wyjść na kompletnego drania. Nie znałam go zbyt dobrze, ale przeczucie mi podpowiadało, że nie mógłby mnie oszukać. Niedługo potem usiadł na kanapie pod oknem i w końcu na mnie spojrzał.
Wstał i przez chwile przemierzał pokój szybkim krokiem. Zapewne zastanawiał się, od czego zacząć, lub wymyślał jakąś wydymaną historyjkę, by nie wyjść na kompletnego drania. Nie znałam go zbyt dobrze, ale przeczucie mi podpowiadało, że nie mógłby mnie oszukać. Niedługo potem usiadł na kanapie pod oknem i w końcu na mnie spojrzał.
- Powiedziałem wcześniej, że spędziliśmy razem noc,
ale przysięgam ci, że do niczego między nami nie doszło. Nigdy nie
wykorzystałbym… - Zawahał się, szukając odpowiedniego słowa by nie nazwać mnie
zapewne „pijana”. Delikatnie się uśmiechnęłam doceniając jego takt. –
Nieświadomej kobiety.
- Dobrze, powiedzmy, że ci wierzę. – Przekrzywiłam
głowę, patrząc na niego z ciekawością. Musiałam się dowiedzieć, co się ze mną
wczoraj działo. – Ale czy mógłbyś mi powiedzieć, co robiłam gdy spotkałeś mnie
już… W tym stanie?
- Siedziałaś na drzewie i wykrzykiwałaś, że jesteś
panią wszechświata, a faceci to świnie i nadają się tylko na niewolników. –
Rzekł bez zastanowienia, uśmiechając się lekko pod nosem. – A gdy zobaczyłaś,
że do ciebie idę, postanowiłaś mnie zabić butelką.
Z szoku nie mogłam się ruszyć. Wytrzeszczyłam oczy,
a moja szczęka opadła w dół. No ładnie Nat, naprawdę zaszalałaś tego wieczoru!
Nic tylko pogratulować głupoty!
- Co? – Szepnęłam prawie niedosłyszalnie. Opuściłam
głowę, unikając jego spojrzenia. Policzki paliły mnie żywym ogniem. Nigdy
wcześniej nie czułam się aż tak głupio. Następne słowa wypowiedziałam już nieco
głośniej. – Przepraszam. Naprawdę nie chciałam.
- Jak widzisz nie udało ci się mnie zabić, więc
wszystko jest w porządku. – Roześmiał się głośno, przez co poczułam jeszcze
większe zażenowanie. – Chcesz wiedzieć co było dalej?
Podniosłam głowę i pokiwałam nią energicznie, by
zaraz potem ponownie umknąć przed spojrzeniem jego niebieskich tęczówek. Miałam
tylko nadzieje, że nie dostrzegł moich zaczerwienionych policzków.
- A więc gdy zamach na moje życie się nie powiódł, a
ty zamiast trafić we mnie, rzuciłaś w niewinną rzeźbę i utraciłaś resztki
alkoholu, zeszłaś z drzewa i płacząc zasnęłaś w moich ramionach. – Will
przerwał na chwile swoją opowieść, a do moich uszy doszedł tłumiony śmiech.
Śmiał się ze mnie niegodziwiec! Moje zawstydzenie zastąpiła złość. W tym
momencie miałam ochotę udusić tego drania. – Nie wiedziałem gdzie mieszkasz,
więc pomyślałem, że najlepiej będzie jak zawiozę cię do mojego mieszkania, a
rano…
- A Tess?
- Co za Tess? – Spytał niewinnym tonem, a gdy
podniosłam głowę i napotkałam jego spojrzenie, zrozumiałam, że nie żartuje.
Naprawdę jej nie pamiętał!
- Moja przyjaciółka. Wysoka, blondynka. Była wczoraj
ze mną jak oblałam cię szampanem. Flirtowałeś z nią, więc jak możesz jej nie
pamiętać?
Spojrzał w górę i zmarszczył brwi, jakby odszukiwał
w pamięci obrazu Teresy. Trochę nie chciało mi się w to wierzyć ponieważ Tess
nie jest osobą, którą łatwo zapomnieć. Wszędzie gdzie się pojawiała łamała
serca mężczyznom, a kobiety na jej widok czuły się mało atrakcyjne i
niepotrzebne.
- Teraz pamiętam. – Powiedział, przywracając mnie do
rzeczywistości. – Rozmawiałem z nią chwile, ale gdy zobaczyłem, że gdzieś
zniknęłaś postanowiłem cię poszukać. Niestety nigdzie cię nie znalazłem.
- Po co mnie szukałeś?
- Pod wieloma względami, wydałaś mi się interesująca.
– Wypowiadał słowa wolno, zmysłowo obniżając przy tym ton głosu. Ciarki
przeszły przez całe moje ciało. - I myślę, że się nie pomyliłem.
Nie wiedziałam co myśleć o tej całej
sytuacji. Czyżbym pomyliła się w ocenie tego mężczyzny? Z tego by wynikało, że
naprawdę był mną zainteresowany, co było dla mnie niezwykłym zaskoczeniem.
Nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry, przez co postanowiłam przyjrzeć mu
się dokładniej. Stwierdziłam, że miał nie więcej niż 30 lat. Męska twarz,
posiadała niewielkie zmarszczki, lecz, nie działały one na mnie
odpychająco, wręcz przeciwnie, dodawały mu uroku i magnetycznej siły
przyciągania. Niewielki zarost sprawiał, że zapragnęłam wyciągnąć dłoń i
pogładzić szorstkie policzki, jednak najdłużej moje spojrzenie zatrzymało się
na niesamowitych, niebieskich oczach z niewielkimi szarawymi plamkami i wąskich
wargach.
- Nie rób tego... – Ostrzegł mnie William,
nieco zachrypniętym głosem.
Doskonale wiedziałam o co mu chodzi. Nie
zamierzałam jednak stracić okazji, by dowiedzieć się o przyjemności, do której
może dojść między kobietą, a mężczyzną. Od 17. urodzin z pasją zaczytywałam się
w literaturze kobiecej, nieraz płacząc godzinami, mocząc karty książek. Teraz
także mi się to zdarzało, lecz tamte powieści atrakcyjne dla nastolatki nie
były już ukojeniem dla niespełnionej kobiety. Zamiast o tym przeczytać chciałam
to przeżyć i rozkoszować się tym, w każdej minucie.
- Pocałuj mnie… - Poprosiłam cicho i z
wielkim trudem zdobyłam się na odwagę, by opuścić ramię, którym zakrywałam swe
ciało. Śliski materiał zsunął się powoli, zatrzymując się na mych udach.
Zadrżałam delikatnie, kładąc dłonie na szorstkich policzkach Williama,
spełniając swoja zachciankę. – Will…
- Nat… - Szepnął, z namiętnością
przyciągając mnie do siebie i składając na mych ustach najbardziej namiętny
pocałunek o jakim mogłam tylko śnić.
Oh!!!! *o* jakże miło, że dedykujesz rozdział właśnie mnie. Jestem taka szczęśliwa mój friendzie! xD
OdpowiedzUsuńI powiem nawet jedno, skoro ja zasłużyłam na takiego frienda jak ty, to ty zasługujesz na frienda takiego jak ja - proste i logiczne ^o^
Co do treści opowiadania, przeszłość Nat jest zabawna, ta dziewczyna ma talent do wpadania w kłopoty. Jednakże to plus dla niej, skoro poznała takiego gościa jak Will, tak przystojnego i miłego zarazem xD Cudownie...
Czytając tak tą opowieść zaczynam się zastanawiać, czemu Nat uciekła przed miłością, skoro ten facet był tak idealny, co z nią? Bała się zaobrączkowania czy jak?XD jestem w szoku!
Czekam na nowe rozdziały, pisz szybko!
No ładnie...olałaś Szatana swego, nie ujdzie Ci to płazem xD
OdpowiedzUsuń