poniedziałek, 9 marca 2015

0. Tam gdzie nas nie ma…


Witam!        

Od dzisiaj zaczynam wydawanie najnowszego opowiadania. Tytuł jest jakże przewrotny, tj. "Będziesz mój!", ale jakże pasujący do tej historii ^-^       

Pierwszy rozdział, nazwany dedykuje Szatanirro la von i und, która to wymyśliła nazwę temu opowiadaniu!           

Szatanirro! Dziękuje Ci, że zostałaś dzisiaj moim przyjacielem! xD



Nie wiadomo dlaczego niekiedy tak się dzieje, że znajdujemy się w miejscu, w którym nie chcieliśmy być. Nie potrafimy jednak porzucić raz już obranej drogi, by zawrócić, lecz czasami los płata nam figla, który w gruncie rzeczy wydaje się być pomyłką, lecz wcale nią nie jest…
- Gdzie jesteś? – Westchnięcie i cichy szept wyrwał się z ust Alex. – Wiedziałaś, że sama się zgubię…
Aleksandra Amelia Ward, stała właśnie na chodniku, przed lotniskiem w stanie Wyoming i oczekiwała swej przyjaciółki. Spojrzała nerwowo na zegarek, umieszczony na nadgarstku.
Przez całe dwadzieścia sześć lat swojego życia nie ruszała się na krok, ze swojego miasta, a co dopiero z kraju. Nie miała jednak serca odmówić swej uczelnianej koleżance, gdy ta, po skończeniu edukacji, zaprosiła ją do swojego domu w Cheyenne. To właśnie w czasie studiów poznała Samanthe Anderson. W ciągu kilku lat wspólnej nauki i dzielenia pokoju w akademiku, przywiązały się do siebie.
Studia podjęte na uniwersytecie w Oksfordzie, wymagały od Sam, opuszczenia rodzinnego Wyoming i przeniesienia się do Londynu. Teraz natomiast, gdy Samantha wróciła do domu, ciągle nie dawała spokoju Alex, namawiając przyjaciółkę, nie tylko do samego wyjazdu, ale i do zamieszkania w Stanach. Dziewczyna odmawiała za każdym razem, lecz przyjaciółka postanowiła być nieugięta i bez wiedzy Alex zarezerwował jej bilet. Brytyjka, postawiona już przed faktem dokonanym, nie mogła odmówić.
Zniecierpliwiona, oczekiwaniem na amerykankę i trochę tymi dziwnymi spojrzeniami, które mijani mężczyźni jej posyłali, wydobyła telefon i wkładając do niego nową kartę, wybrała numer przyjaciółki.
- Alex, jak miło, że dzwonisz! – Sammy odebrała niemal natychmiast, co zaskoczyło Brytyjkę, gdyż zazwyczaj musiała wisieć na linii, całą wieczność, by w końcu się z nią połączyć. Przyjaciółka krzyczała do słuchawki, przez co musiała odsunąć telefon od ucha, by nie ogłuchnąć. Oprócz jej głosu, słychać było jeszcze mocne dmuchanie w słuchawce, co oznaczało, że przyjaciółka prowadziła. – Właśnie po ciebie jadę. Wysiadłaś już?
Alex rozejrzała się, chcąc sprawdzić czy nie widać przyjaciółki na horyzoncie, jednak niczego nie dostrzegła, przez nadmiar osób przed lotniskiem.
- Tak. – Przyznała, przełykając mocno ślinę, gdyż młody mężczyzna, spojrzał na nią uwodzicielsko, chwytając palcami, brzeg swego stetsonu i skłaniając się jej. Pośpiesznie odwróciła wzrok, czując na policzkach ciepło i nie było to związane ze skwarem panującym na zewnątrz. Nie była przyzwyczajona do mężczyzn i szczerze wątpiła, gdyby kiedykolwiek rozluźniła się w ich towarzystwie. – Czekam przed wejściem. Za ile będzi..?
            Zamilkła, gdyż przyjaciółka przerwała połączenie. Może brakło jej sieci – pomyślała naiwnie, kucając po swą torbę, i chwytając za jej rączkę, pomaszerowała do wysokich ławek. Usiadła na skaju jednej z nich i uśmiechnęła się ponieważ jej nogi zwisały z drewnianego mebla. Pomachała nimi wesoło, śmiejąc się raczej ze swego wzrostu.
            Gdy była nastolatką myślała, że pewnego dnia osiągnie swój wymarzony wzrost 170 centymetrów, lecz teraz mając już dwadzieścia sześć lat, pożegnała się z głupimi marzeniami. Od szkoły średniej nie urosła nawet o centymetr. Mierzyła dokładnie 161 centymetrów, lecz nie prowadziło ją to do kompleksów. Mimo, że nieustanie mówiono na nią „mała”, żartowano z niej i ciągle pytano o dowód, gdy kupowała alkohol, cieszyła się ze swojej małej postury.
            Śmiejąc się cicho nie zwróciła uwagi na uważne spojrzenie wysokiego mężczyzny, który mierzył ją ciekawym wzrokiem, swych ciemnych tęczówek. Zastanawiał się, czy aby mała osóbka nie płakała. Jej śmiech łatwo można by zrozumieć jako płacz, lecz gdy podniosła swe roześmiane oczy, pokręcił głową i także się roześmiał zwracając na siebie jej uwagę.
            Alex natychmiast zamilkła, przysłaniając swe usta dłonią. Mężczyzna, szeptając pod nosem przekleństwo, usiadł obok niej, wyciągając swe długie nogi do przodu, ramiona zaś krzyżując za głową.
- Już myślałem, że pani płacze. – Uśmiechnął się szeroko, dłonią zsuwając na czoło swój kapelusz, przysłaniając je przed palącym słońcem. Alex odsunęła się jak najdalej, przyglądając mu się kątem oka.
            Był to ten sam czarnowłosy mężczyzna, który stał niedawno obok niej. Teraz natomiast mogła mu się przyjrzeć, gdyż wtedy był zbyt onieśmielona jego powitalnym gestem. Wysoka postać, teraz rozciągnięta na drewnianej ławce, wydała jej się przystojna. Ciemne, trochę w jej mniemaniu, za długie włosy, zawijały się za jego uszami oraz tworzyły urocze fale na jego karku. Ciemny zarost, pokrywał jego górną wargę, podbródek i linię szczęki, dodając mu uroku oraz jakiegoś rodzaju niedostępności, czy niebezpieczności. Koszula w czerwono-czarną kratę, skrywał jego umięśnioną klatkę piersiową, a rozpięte trzy guziki na górze pozwalały podziwiać jego muskularny tors, pokryty ciemnymi włoskami. Długie, mocne nogi, schowane w ciemnych dżinsach i wysokie kowbojskie buty, dawały jasny dowód na to, że mężczyzna pochodził stąd.
Całość mogłyby pozbawić nie jedną kobietę o zawrót głowy, lecz nie Alex. Nie wiedziała jeszcze czym pachnie, spędzanie czasu z mężczyzną, lecz nie była laikiem. Wiedziała to i owo, od koleżanek, czy też z czasopism jakie niekiedy czytała Sam.
Chciała natomiast odpowiedzieć coś nieznajomemu, lecz nie mogła się przemóc. Mężczyzna jednak, ku jej wielkiej uldze nie prosił o rozmowę. W pewnej chwili myślała, że zasnął, lecz jego stopy, które poruszały się do rytmu oraz ciche słowa jakiejś piosenki, które szeptał, uświadomiły jej, że jest w błędzie. Próbowała wyłowić właśnie jakiś sens z jego szeptów, kiedy to parę metrów od nich, z piskiem opon, zatrzymał się pickup, a jego czerwone blachy zabłyszczały w świetle słońca.
- Jesteś ostatnią osobą, jaką chciałam dzisiaj spotkać! – Wrzasnęła Samantha, wychodząc z wozu i mocno trzaskając drzwiami. Zaskoczona Alex wyciągnęła palec, jakby zgłaszała się do odpowiedzi, lecz jej przyjaciółka w ogóle nie dostrzegła tego gestu. Osobą do której skierowała swe nieprzyjazne słowa, był najprawdopodobniej mężczyzna siedzący obok. – Co tu robisz, ty podły szczurze?! 
            Zaskoczona Brytyjka, zaczęła przerzucać swe spojrzenie, z mężczyzny na groźnie wyglądającą postać przyjaciółki.
- Ja też się cieszę kochanie. – Szepnął nieznajomy, nie ściągając z oczu stetsonu. Jego usta rozciągnęły się w leniwym uśmiechu, co Alex uznała za dobry znak. – Jednak nie łudź się. Nie przyjechałem tu dla ciebie.
            Samantha otworzyła usta, by puścić zapewne jakąś ciętą ripostę, lecz przewidująca i nieznosząca konfliktów Alex, zeskoczyła z ławki i rzuciła się z otwartymi ramionami na amerykankę.
- Dziękuje ci, że po mnie przyjechałaś! – Krzyknęła stosunkowo głośno i uściskała dawno nie widzianą przyjaciółkę. Może chociaż tak odwrócę jej uwagę od tego typa – pomyślała, zagadując koleżankę. – Myślałam, że całkowicie o mnie zapomniałaś. Wiesz przecież, że nie trafiłabym do twojego domu.
            Samantha spojrzała na nią sceptycznie, jakby chcąc sobie przypomnieć skąd zna tą ściskającą ją dziewczynę, jednak gdy na twarzy tej drugiej zagościł delikatny, wstydliwy uśmiech, uściskała ją z mocą.
- No co ty! Nigdy nie zostawiłabym cię na pastwę losu!
            Aleksandra uśmiechnęła się szerzej i nie wchodząc w dalsze dyskusję, mając świadomość, że nieznajomy przysłuchuje się ich rozmowie, skierowała się do auta i czekając aż Sam wsiądzie, także otworzyła drzwi. Siedząc już wygodnie na przednim siedzeniu wozu, spojrzała po raz ostatni na mężczyznę. Ten jednak nie poruszył się ani o milimetr, jakby całe to spotkanie z amerykanką, nie obchodziło go ani trochę.
            Samantha zaczęła opowiadać o tym, co działo się gdy się nie widziały, jednak Alex nie mogła się skupić na słowach przyjaciółki. Ciągle przed oczami miała postać nieznajomego i żałowała, że nie przyjrzała się jego twarzy.
- Słuchasz ty mnie w ogóle? – Sam, zniecierpliwiona, szturchnęła ją ramieniem, wyrywając ją z myśli o mężczyźnie. Nie wiedziała do końca, czy bezpiecznym jest spytanie Sam o przystojnego faceta, gdyż po ich niemiłym spotkaniu, wiedziała, że ta dwójka nie pała do siebie miłością. – Alex!
            Dziewczyna spojrzała na poważny profil amerykanki i odchrząkając delikatnie, wygładziła materiał swych spodni. Bo wielu minutach ciszy, w końcu postanowiła się o niego spytać.
- Kim był ten mężczyzna? – Spytała nieśmiało, znów czując wpełzający na twarz rumieniec. Samantha, spojrzała na nią pytająco, nie wiedząc z początku co koleżanka ma na myśli, jednak widząc jej szkarłatne plamy na policzkach pojęła o kogo pyta.
- Ten wstrętny, podstępny… - Sam, wściekle zagryzając usta, wypowiadała jedno za drugim, coraz to gorsze określenie faceta. Alex uśmiechnęła się rozbawiona jej reakcją. Nigdy nie widziała, by przyjaciółka z takim zapałem mówiła o kimkolwiek, a w szczególności o mężczyźnie. – Ten dupek jest moim sąsiadem.
            Brytyjka podskoczyła na siedzeniu, zaskoczona tym nagłym przerwaniem wyliczanych przez nią wad. Zaraz jednak zastanowiła się o co może jej chodzić z tym sąsiadem. Z tego co opowiadała, ziemia jej ojca liczyła kilkanaście, co nie kilkaset hektarów, więc jak w z taką powierzchnią, mogła mówić o jakichkolwiek sąsiadach?
- W Spring Creek jest parę takich farm, ale to właśnie tej łajzy nie znoszę najbardziej! – Wyjaśniła amerykanka jakby czytając w myślach swej koleżance. – Niech zginie w ogniach piekielnych!
- A według mnie jest całkiem przystojny… - Szepnęła Alex, mając nadzieje, że przyjaciółka jej nie dosłyszy, jednak gdy spojrzała na jej zaciętą minę wiedziała, że ta słyszała wszystko. – Ale skoro mówisz, że to kretyn, to wierze ci na słowo.
            Sam uśmiechnęła się promiennie, słysząc te słowa. Alex przyjrzała się jej uważniej i stwierdziła, że przez te kilka miesięcy w których się nie widziały, przyjaciółka wcale się nie zmieniła. Jej urodziwa twarz oraz szeroki uśmiech na studiach łamały wiele męskich serc. Zawsze gdy się uśmiechała, robiło jej się lżej na duszy. Długie włosy, luźno spływające na jej ramiona w świetle słońca wydawały się miodowo-złote, z nielicznymi jaśniejszymi pasmami. Ciemnoniebieskie tęczówki, skrywały teraz szerokie okulary przeciwsłoneczne, typu aviator, które kiedyś razem kupiły na wycieczce do Stonehenge.
- Czemu mi się tak przyglądasz? – Spytała Sam, przyłapując koleżankę na gorącym uczynku. Alex, mająca to w zwyczaju, pośpiesznie odwróciła wzrok, widząc, że jej twarz odwiedził dobrze jej znany rumieniec. – Coś ze mną nie tak?
- Po prostu… - Szepnęła, nie chcąc mówić przyjaciółce prawdy, że tak szczegółowo studiowała jej urodę, próbowała wymyślić jakiś zadowalający i przekonujący zarazem powód tego lustrowania wzrokiem. – Stęskniłam się za tobą…
            Sammy oderwała dłoń od kierownicy i położyła ją na ramieniu przyjaciółki, bez słów, chcąc pokazać jej, że także za nią tęskniła. Rozjaśniająca się w uśmiechu twarz Alex, uświadomiła jej, że zrozumiały się bez słów. Nagle cofnęła swą rękę i chwyciła mocniej kierownicy, gdyż zjechały z głównej drogi, skręcając w piaszczystą szosę.
            Alex wyjrzała ciekawie przez okno, obserwując mijaną przyrodę. W prawdzie wiedziała doskonale, że przyjaciółka mieszka na farmie, lecz nie sądziła, że będzie tu tak mało ludzi. Przyzwyczaiła się już do Londyńskiego tłoku i ciasnych przestrzeni swego miasta, lecz Wyoming, było dla niej sporo niespodzianką. Wszędzie było tyle wolnej przestrzeni, piaszczystych dróg, porośniętych zielenią drzew, że nie mogła się nadziwić. W Anglii też było wiele nie zamieszkałych ludnie miejsc, lecz Ameryka wydała jej się niezamieszkałą planetą, w której będzie mogła wypocząć, z dala od jakiegokolwiek osobnika rasy ludzkiej.
            Zadarła wysoko głowę, gdyż przejechały nad wielkim drewnianym szyldem, lecz za późno, przez co nie przeczytała mijanego napisu. Chciała spytać Przyjaciółki, cóż to było tam napisane, lecz w chwili, gdy otworzyła usta, by to zrobić, przyjaciółka zatrzymała wóz i obchodząc go naokoło otworzyła drzwi po stronie Brytyjki, i pociągając ją za ramię wyciągnęła z samochodu.
            Alex jęknęła w zachwycie, pożerając wzrokiem widok. Przez krótką chwilę miała wrażenie, ze znajduje się w raju, lub co najmniej śni, że w nim jest.

- Witaj na Free Horse Farm, Alex…    

5 komentarzy:

  1. Ah....ten nowy szablon rozswietla ci bloga,swietnie tu pasuje...no i pojawilo sie tez nowe opowiadanie...hohoho...jestem pod wrazeniem,nie sadzilam ze jeszcze cos wydasz,myslalam,ze jednak to porzucisz xD. Ciesze sie jednak ze znow blogujesz i ze udostepniasz opowiadania. Ciesze sie tez ze dajesz mi dedykacje,to takie mile z twej strony,wrecz wzruszajace...ah...
    Ciesze sie tez ze nasz przyjazn ma status przyjazni legalnej xD chyba przedtem przyjaznilysmy sie nielegalnie xD w ogole.... wszystko mnie cieszy, tak jak opis tej przystojnej Łajzy,ah...chcem wiecej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten nowy szablon to twoja zasługa. Wybrałaś mi idealny szablon, za co Ci serdecznie dziękuje.
      Szczerze chciałam to porzucić, ale znalazłam mi szablon... Chyba właśnie ta zieleń przekonała mnie do wydawania xD

      Usuń
    2. hahahahha...o kurde, nie wiedziałam, gdybym wiedziała, to może dałabym i ci spokoj, wiem że wydajesz od niechcenia, ja lubię twe opowiadania, wiem też, ze gdybyś nie wydawała tutaj, to i tak dawałabyś mi je do poczytania, na co oczywiście zawsze bym liczyła, bo jestem twym najwiekszym fanem xD

      no a jesli chodzi o ten szablon, to znalazłam go przypadkiem i dlatego też od razu gdy wpadł mi w oko, pokazałam go tobie,nie mogło być inaczej

      Usuń
  2. Cieszę się, że rozpoczęłaś kolejne opowiadanie, a tym samym ja mogę śledzić Twoją twórczość od początku. Jestem pewna, że będę czytać z przyjemnością. Twój styl przypadł mi do gustu, wiem, że jeszcze będziesz mnie zaskakiwać.Już mi się podoba, więc czekam na więcej :). Duż, dużo weny. Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie nowy czytelniku! xD Dziękuje za komentarz. Postaram się nie zawieść!
      Pozdrawiam

      Usuń