Kolejne
dni były spokojne. Alex ciągle dokuczała stłuczona noga, więc niestety musiała
pozostać w swoim pokoju, lecz i tak często schodziła na dół, czerpiąc
przyjemność z przesiadywania na werandzie, lub też pomaganiu Rose w jej
kulinarnych wyzwaniach. Nie lubiła bezczynności, więc musiała zająć czymś ręce,
a szczególnie głowę, gdyż nieustannie myślała o młodszym z Moore’ów. Nie
zostało jej nic innego, jak odciążenie rodziny przyjaciółki i pomoc w rzeczach
w których była dobra. Sam natomiast codziennie towarzyszyła ojcu i chmarze jego
pracowników, przy znakowaniu nowego bydła, czy choćby zajmowaniu się końmi,
kończąc na sprzątaniu boksów.
Sąsiedzi
nie pokazywali się na Free Horse, gdyż zbliżające się targi, powodowały, że
ranczerzy mieli pełne ręce roboty.
W
sobotę Alex obudziła się po dziesiątej i przeciągając się leniwie, ziewnęła,
opuszczając nogi na podłogę. Stając na równych nogach, pomaszerowała wolnym
krokiem do łazienki. Dopiero gdy stanęła przed lustrem, uznała, że coś jest nie
tak.
-
O cholera! – Krzyknęła przerażona, gdyż zapomniała o nodze, która jeszcze
wczoraj ją bolała. Dzisiaj jednak stopa wydawała się sprawna. Poruszyła nią
ciekawie, chcąc sprawdzić czy nie zaboli. Nic takiego się nie stało, co
wywołało szczery uśmiech na jej twarzy. – Tak!
Właśnie na to czekała. Jej ciało
jakby przeczuło nadciągającą imprezę, przez co nie alarmowało jej mózgu o bólu.
A może też jej wczorajsze modlitwy zostały wysłuchane. Targi w Cheyenne miały
mieć miejsce właśnie dzisiaj i Alex nie chciała stracić tego wydarzenia, gdyż
mogła wprowadzić misternie opracowany plan Sam. Oczywiście nie uda się bez
obecności Toma, lecz tym będzie się przejmować później. Teraz natomiast musiała
się przygotować.
Napuściła wody do wanny i zanurzyła
się w ciepłej cieczy. Przez chwilę rozmyślała co na siebie założyć. Nie mogła
przecież wystąpić w sukience w której już ją widział. Teraz musiała założyć coś
co miało – zgodnie z planem – wzbudzić w nim żądze. To nie mogły być zwykłe
dżinsy… Kiedy woda zaczęła chłodnieć, dokończyła mycie.
Właśnie wychodziła z łazienki, kiedy
do jej pokoju wpadła Sam. Koleżanka, z wałkami na głowie, o mało nie
przyprawiła ją o zawał serca. Wyglądała dość komicznie, gdyż niektóre z nich
były zawinięte w dość osobliwy sposób.
-
Musisz mi pomóc! – Krzyknęła, wymachując dłońmi nad swą głową. Alex uspokajając
jej krzyki, spytała o co też jej chodzi, a Sam rozwinęła wałki, pokazując jej,
że włosy jej się nie skręcają. Ze śmiechem podeszła do szafy, wydobyła z niej
lokówkę i wręczyła zaskoczonej Sam. – A jak się tego używa?
Alex po krótce objaśniła jej
działanie urządzenia. Sam pokiwała głową i ruszyła do wyjścia.
-
Tylko nie spal sobie włosów!
Brytyjka nie sądziła, że Sam
zapragnie loków. Szczerze wątpiła, by z jej cierpliwością w ogóle udało jej się
je zrobić. Spodziewała się, że za niedługo Sam znów do niej wpadnie, tym razem
prosząc by sama to zrobiła. Tak więc nie miała wiele czasu.
Stanęła przed szafą zastanawiając
się na co się zdecydować. Miała wprawdzie dwie czarne – jej zdaniem – Kuse
sukienki, lecz wolałaby ubrać się bardziej kolorowo. Co jej się nagle
przypomniało i zaczęła grzebać między ubraniami. Sam kiedyś pochwaliła jej
ubiór, kiedy zjawiła się w ciemnej sukience w kolorowe kwiaty na wieczorku
zapoznawczym na spotkaniu studentów. Po chwili jednak westchnęła, gdyż
przypomniała sobie iż zostawiła ubranie w Anglii. Te jej przemyślenia przerwała
Sam, która wpadła do jej pokoju jak burza, w dłoni trzymając lokówkę.
-
To cholerstwo się zepsuło! – Krzyknęła wściekle, chcąc rzucić urządzeniem o
podłogę, lecz Alex ją powstrzymała. – Czekałam i czekałam, a to ciągle było
zimne.
Alex zastanowiła się wtykając
wtyczkę do kontaktu. Gdy zobaczyła, że dioda się nie świeci, zaśmiała się
gardłowo.
-
To trzeba włączyć. – Powiedziała rozbawiona, wskazując przesuwny przyciska na
rączce, którego przyjaciółka nie zauważyła. Sam opuściła ramiona z bezsilności
i ponownie chciała jej odebrać urządzenie, jednak Alex odsunęła od niej
przyrząd. – Pokręcę ci włosy, ale pomożesz mi wybrać ubranie.
Sam przytaknęła, siadając na łóżku.
Aleksandra o mało nie umarła z radości nie mogąc się doczekać aż skończą zabawę
i zaczną wprowadzać w życie misternie opracowany plan.
*
* *
-
Pięknie wyglądacie! – Krzyknęła Rose, kiedy schodziły po schodach.
Przygotowania zajęły im więcej czasu niż przypuszczały, lecz obie były
zadowolone. – Alex, na Boga!
Brytyjka zatrzymała się lustrując
wzrokiem swój wygląd, gdyż pomyślała, że czegoś zapomniała założyć. Oczy Rose
powędrowały do jej stóp. Alex przyjrzała się wysokim sandałkom na koturnie, nie
wiedząc o co może chodzić pani Anderson.
-
Nie możesz jeszcze chodzić w takich butach!
Sam zaczęła kłótnie z matką, gdyż
buty stanowczo pasowały do jej planu. Alex z bezsilności chciała się rozpłakać,
gdyż marzyła o tym by choć trochę mniej zadzierać głowę w towarzystwie
wysokiego Toma. Po kilku minutach, w których ani jej przyjaciółka, ani Rose nie
odpuszczały, Alex wróciła do pokoju i zrzucając z nóg sandałki, nałożyła
wygodne baleriny. Wróciła na dół, zauważając, że kobiety ciągle się kłóciły,
nie zwracając uwagi, że wyszła i ponownie do nich dołączyła.
-
Teraz lepiej? – Spytała, chcąc przekrzyczeć ich podniesione głosy. Po trzech
próbach w końcu jej się udało. Sam prychnęła pod nosem, a Rose uśmiechnęła się
promiennie. W chwili, gdy miały wychodzić ze schodów zbiegł Simon. Pochwalił
ubiór dziewcząt z uśmiechem. Alex mimowolnie się zarumieniła słysząc
komplement. – Dziękuje…
Richard, który zjawił się chwilę
potem, także powiedział, że ładnie wyglądają i czym prędzej pognał swą rodzinę
do auta. Kiedy już wszyscy wsiedli do niebieskiego, terenowego wozu Andersona,
ojciec koleżanki przycisnął gazu, gnając do miasta.
-
Będzie dobrze, tylko trzymaj się planu… - Szepnęła Sam, nachylając się nad
uchem przyjaciółki, by Simon siedzący po jej drugiej stronie tego nie
dosłyszał.
Alex kiwnęła głową, a potem
odwróciła spojrzenie na widok za oknem. Mogła spokojnie przypomnieć sobie
wszystko co podpowiadała jej Sam. Pierwszym punktem był wygląd. Obie tego dnia,
poświęciły temu dużo czasu. Samantha miała na sobie krótką seledynową sukienkę
na ramiączkach, spiętą paskiem pod biustem. Jej długie pokręcone włosy,
nadawały jej twarzy łagodności, a delikatny makijaż pięknie podkreślał jej
wielkie ciemno-niebieskie oczy. Alex natomiast pożyczyła od koleżanki, obcisłą,
ciemną sukienkę, w czerwone kwiaty, zapinaną na piersiach na suwak. Również
była krótka co początkowo wydało jej się dość zawstydzające. Teraz jednak
przyznała Sam rację, gdyż pozbawiona wysokich butów, będzie musiała przykuć
uwagę Toma ubiorem.
-
Ile ludzi… - Szepnął Simon, wyrywając ją nieświadomie z zamyślenia. Nie
sądziła, że Cheyenne będzie tak blisko. – W tamtym roku chyba było ich mniej.
Alex spojrzała na ludzi kłębiących
się po okolicy. Wszyscy zmierzali w zupełnie innych kierunkach, błądząc przy
budkach sprzedających najróżniejsze smakołyki. Był popcorn, budka z hot-dogami,
watą cukrową, pieczonymi jabłkami… Mogłaby wymieniać godzinami wszystko co
sklepikarze chcieli im zaoferować.
Kiedy
Richard zatrzymał samochód, parkując niedaleko bawiących się tłumów, Simon nie
patrząc na rodziców, wyskoczył z auta i pognał, gubiąc się w skupisku ludzkich
sylwetek.
-
On tak zawsze. – Stwierdziła Sam, chwytając Alex pod ramię i machając na
pożegnanie rodzicom. Rose oraz Richard ruszyli w przeciwnym kierunku co
dziewczyny. – Muszą zobaczyć czy ich krówki dotarły do hali.
Wskazała palcem wielki budynek,
pomalowany na czerwono, do którego zmierzała większa ilość biesiadników. One
natomiast szły w stronę, gdzie uciekł niedawno Simon. Alex nie mogła się
napatrzeć na mężczyzn, piękne kobiety zajadające smakołyki i dzieci wesoło
biegające dookoła. Prawdziwy festyn…
-
Zobacz kogo my tu mamy. – Sam wskazała przyjaciółce wysokiego mężczyznę,
rozmawiającego z dwójką starszych kowbojów. Facet stał tyłem, lecz Alex nie miała
problemów z jego rozpoznaniem. – Ciekawe czy Tom także tu jest.
W momencie, w którym chciały odejść,
Luke je spostrzegł i nie zważając na towarzyszących mu mężczyzny, podbiegł do
dziewczyn. Obrzucił Sam łakomym spojrzeniem.
-
Pięknie wyglądasz… - Szepnął, na co Alex roześmiała się z jego miny, gdyż
skrzywił usta i spojrzał na nią przepraszająco. – Ty także ładnie wyglądasz
Alex…
Pokręciła głową, dziękując mu za
komplement i puściła ramię koleżanki. Zaraz jednak ponownie się do niej
przysunęła i szepnęła jej do ucha:
-
Zajmij się narzeczonym. Sama go znajdę.
Po tych słowach odwróciła się i
odeszła kilka kroków. Nie miała zamiaru szukać Toma. Chciała najpierw się
zabawić i spróbować waty cukrowej na którą miała straszną ochotę. Wydobywając
banknot z małej torebki podała go sklepikarzowi. Kiedy wręczył jej wielką watę
na patyku aż pisnęła z radości. Ostatni raz jadła ją kiedy ojciec zabrał ją do
wesołego miasteczka. Od tego czasu minęło trochę czasu, gdyż miała wtedy 8 lat.
W takich chwilach jak ta brakowało jej rodziców, którzy mogliby towarzyszyć jej
i bawić się razem z nią. Na szczęście już dawno pogodziła się z tym, że
odeszli, a wspomnienie ich twarzy przynosiło jej częściej radość niż smutek.
Zajadając tak watę nie zauważyła, że
przed nią nagle wyrosła męska postać i władowała się w nią brudząc watą jego
ciemną koszulę.
-
Uważaj jak łazisz! – Krzyknął mężczyzna, a Alex jęknęła, gdyż skądś go
pamiętała. Teraz jednak nie umiała sobie przypomnieć, skąd zna tego mężczyznę.
– Przeklęte dzieci!
Dzieci? – Zastanowiła się, unosząc
swe brwi w zdumieniu. Może i była wzrostu dziecka, lecz już dawno przestała nim
być.
-
Ej! Nie jestem dzieckiem!
Nagle mężczyzna na nią spojrzał.
Jęknął pod nosem, przekrzywiając głowę na bok.
-
Alex? – Spytał, a dziewczyna teraz była już pewna, że go zna. Nie umiała tylko
powiedzieć jak mu na imię i skąd go kojarzy. – Przepraszam, że cię tak
nazwałem!
Również przeprosiła, za to iż nie
patrzyła jak chodzi. Mężczyzna roześmiał się i pogładził jej głowę dłonią.
Przyjrzała mu się uważnie. Wzrostem przypominał Thomasa, lecz to było wszystko
co można było uznać za ich podobieństwa. Mężczyzna posiadał ciemną karnację,
krótkie kasztanowe włosy z przodu postawione na żel i przenikliwe brązowe oczy.
Ciągle szukała w myślach jego imienia nie chcąc wyjść na totalną idiotkę. Kiedy
mężczyzna zaczął jej opowiadać o festynie, a raczej o jego poprzednich wersjach
nie mogła się nadziwić, dlaczego go nie pamięta. Był miły, przyjacielsko
nastawiony i najwyraźniej dobrze ją znał. Ciekawe tylko dlaczego to działało
tylko w jedną stronę…
-
Mój brat cię niepokoi? – Nagle tuż przy nich wyrósł Zack, obejmując
przyjacielsko ramieniem jej rozmówce. Alex o mało co nie pacnęła się dłonią w
czoło. No tak! Znała tego mężczyznę z przyjęcia. Nawet zamieniła z nim parę
słów przy stole. To był Michael – starszy brat Zacka Coovera. Teraz już pewna
uśmiechnęła się promiennie, witając się z Zack’em. – Mówiłaś, że wpadniesz do
naszej restauracji, a jakoś cię tam nie widziałem!
Jego zarzuty, w zestawie z obrażoną
miną wydały jej się zabawne, przez co roześmiała się serdecznie, obiecując, że
z pewnością w najbliższym czasie się tam zjawi.
Właśnie
miała odejść, gdyż bracia zaprosili ją do obejrzenia końskich wyścigów, kiedy
kątem oka zauważyła znajomą sylwetkę. Pośpiesznie odwracając głowę w tamtą
stronę, pożegnała się z braćmi i pobiegła za Moorem, nie chcąc go stracić z
oczu.
Serce
podeszło jej do gardła, gdy była o kilka kroków od niego. Jak zwykle wyglądał
wspaniale. W czarnym, dopasowanym garniturze wyglądał seksownie jak sam diabeł.
Kolorystycznie zgodny stetson na jego głowie, dodawał jego osobie
nieprzystępności i tajemniczości. Tom trzymał przed sobą teczkę i przeglądał
jakieś dokumenty. Postanowiła wykorzystać jego zamyślenie i przywitać się.
-
Cześć!
Powiedziała nieśmiało podchodząc
bliżej. Tom spojrzał na nią ciekawie, lustrując jej sylwetkę wzrokiem, jego
spojrzenie na chwilę zatrzymało się na jej nogach obutych w czarne baleriny.
-
Jak widzisz z nogą już wszystko w porządku.
Tom uniósł brwi w zaciekawieniu,
krzywiąc usta w złośliwym uśmiechu.
-
Wcale o to nie pytałem. – Powiedział cicho, powracając oczami do papierów. Alex
zacisnęła usta, mając ochotę go udusić. To nie po to tyle się stroiła, by teraz
ją zignorował. Otwarła usta by mu o tym powiedzieć, jednak Tom był szybszy. –
Gdzie masz swojego chłopaka?
-
Jakiego chłopaka? – Spytała zdziwiona jego nagłym pytaniem. Mężczyzna tylko
wzruszył ramionami, jakby wcale go to nie obchodziło. Tom coraz bardziej ją
irytował. – Nie mam żadnego chłopaka!
-
To idź poszukać.
Brytyjka nie wiedziała, co dzieje
się w jego głowie. Najpierw mówił jej o chłopaku, później każe jej czegoś
szukać… Ręce jej opadały.
-
Już znalazłam to, czego szukałam.
Mężczyzna ponownie na nią spojrzał,
marszcząc swe czoło. Alex uśmiechnęła się szeroko, gdyż osiągnęła jeden z
punków planu: „Zwrócić na siebie uwagę”.
-
Doprawdy znalazłaś? – Powiedział przysuwając się do niej. Alex przełknęła
ślinę, gdyż Tom nie zwracając uwagi na otaczających ich ludzi, schylił się do
jej ucha i przez chwilę tylko, czuła jego gorący oddech oraz przyjemną woń jego
perfum. – Poszukaj lepiej.
Alex opanowując się, by nie odwrócić
głowy, zrobiła krok w tył siląc się na chłód. W towarzystwie Toma jednak nie
było to takie proste, jakby się mogło wydawać. Mężczyzna porażał wszystkie jej
zmysły, paraliżując jej ciało.
-
Skoro tak mówisz… - Szepnęła, wzdychając ciężko. Gestem dłoni odrzuciła w tył
swe czerwone włosy, a potem pomachała Thomasowi na pożegnanie. – Więc baw się
dobrze!
Odwróciła się i pomaszerowała dalej,
nie zachwycając go choćby jednym spojrzeniem. Teraz zgodnie z planem Tom miał
ruszyć za nią, lecz nic takiego nie zrobił. Po paru metrach dziewczyna się
zatrzymała, zastanawiając się po raz kolejny nad taktyką. Może Tom nie był jak
wszyscy faceci i na niego nie działały takie sztuczki. Z bólem uznała, że skoro
nie podążył za nią, z pewnością nie jest zainteresowany…
Nagle poczuła na ramieniu czyjąś
dłoń. Odwróciła się mając nadzieje, że to Tom. Niestety nic nie szło dzisiaj po
jej myśli.
-
Cześć Alex! – Powitał ją Tim – pracownik z farmy Free Horse. Alex uśmiechnęła
się smutno, także pozdrawiając chłopaka. – Czekasz na kogoś?
W pierwszej chwili chciała mu
odmówić, lecz potem pomyślała: „Czemu nie”. Tom widocznie nie chciał spędzić z
nią czasu, więc dlaczego ona nie miała się zabawić. Chwyciła Tima pod ramię,
uśmiechając się wesoło.
-
Na ciebie! – Krzyknęła, pociągając mężczyznę w stronę skąd dochodziła muzyka. –
Masz może ochotę zatańczyć?
Tim nie kryjąc swojego zdziwienia,
zmarszczył czoło, podnosząc dłoń i palcem wskazując na swą twarz. Alex jedynie
roześmiała się widząc jego zmieszanie. Polubiła tego mężczyznę. Był miły,
uprzejmy, przystojny… Ideał. Początkowo myślała, że ten ją podrywa, lecz szybko
porzuciła ten zamysł. Choć nie miała sporego doświadczenia, jego orientacji
domyśliła się niemal od razu. Początkowo nie była jednak tego pewna, lecz gdy
go o to zapytała, natychmiast się przyznał. Facet był gejem i wcale tego nie
ukrywał. Alex natomiast poczuła się swobodniej w jego towarzystwie, wiedząc, że
ten nie będzie chciał jej zaciągnąć do łóżka.
-
No dobrze, ale najpierw coś zjedzmy! – Krzyknął z ochotą, przejmując dowodzenie
i ciągnąc ją pod wielki baldachim. Alex zamówiła frytki, a Tim nie mogąc się
powstrzymać przed pachnącymi żeberkami, wziął ich dwie porcje. Usiedli przy
stoliku zajadając posiłki i rozmawiając wesoło. Nagle Tim znieruchomiał patrząc
w punkt nad jej głową. – Alex… Chyba się zakochałem.
Alex odwróciła się przebiegając
wzrokiem po tłumie za nią. Nagle wpadł jej w oczy Tom, który przyglądał im się
z dziwnym wyrazem twarzy. Brytyjka odwróciła się ignorując jego obecność.
Wyciągnęła dłoń i pogładziła nią Tima po policzku, w miejscu gdzie umazał się
ketchupem.
-
Jest przystojny?
-
Bardzo. – Szepnął, odwracając pośpiesznie wzrok na jej twarz. Na jego policzki
wstąpił rumieniec. – Akurat w moim typie.
Choć była ciekawa w kim to zadurzył
się jej przyjaciel, nie odwróciła się jednak, wiedząc, że Tom stoi za nimi. Z
tej odległości nie mógł jednak słyszeć ich rozmowy. Alex wytarła dłonie w
serwetkę i podniosła się z miejsca chcąc wyrzucić puste już opakowanie po
frytkach.
-
Ale to nie moja liga… - Posmutniał nagle Tim, odkładając żeberka na plastikowy
talerzyk. – A znając moje szczęście - pewnie jest hetero.
Alex zmartwiła się jego słowami.
Mężczyzna nie wierzył w siebie, a każdemu przeznaczone jest szczęście.
Dziewczynę trochę zmartwiła jego smutna mina, więc niewiele myśląc przytuliła
się do niego, składając na jego policzku pocałunek.
-
Nie możesz tak mówić. – Szepnęła, odgarniając mu włosy za ucho. – A może on
także się w tobie zakocha?
Nagle przypomniała sobie o Tomie i
oderwała się od Tima. Przebiegła wzrokiem po tłumie, lecz nie dostrzegła już
między nim Moorea. Może tego nie widział… - pomyślała.
Tim zmienił temat i dokańczając swe
żeberka wstał od stołu i chwycił Alex za dłoń. Maszerowali tak sobie, idąc za
muzyką, bo Aleksandra chciała zatańczyć, lecz teraz w oczy wpadło jej coś
innego. Nie wiedząc jak nazwać dziwną, wiejską zabawę, zaczęła się jąkać i
wskazywać palcem na bawiących się ludzi. W grze uczestniczyło dwoje ludzi –
kobieta i mężczyzna. Zadaniem pary było złapanie małych świnek biegających w
zagrodzie. Alex nigdy nie widziała takiej zabawy, więc chciała się choć temu
przyjrzeć. Tim jednak miał inny plan. Podszedł do sędziego – dużego mężczyzny w
czerwonym kapeluszu i zapisał ich na listę. Facet wręczył im niebieskie
kombinezony i wysokie kalosze. Alex trochę wahając się przed założeniem
ubrania, postanowiła się wycofać, jednak Tim błagał ją, prosząc by się
zgodziła. Nie wiedziała czemu mężczyzna chcę wygrać. Może chodziło tu o męskie
ego, ponieważ nagrodą była bransoletka z cukierków. Nie sądziła więc by ten
chciał ją nosić. Nie ociągając się długo wskoczyła w kombinezon i gdy mężczyzna
wezwał pozostałe pary, weszli do zagrody.
Ustawili
się na starcie, a gdy usłyszeli gong, ruszyli do biegających zwierzaków. Gra
była trochę utrudniona, ponieważ sędzia związał im ręce. Tak więc trzymając się
mocno za dłonie, ruszyli za uciekającym zwierzakiem. Kiedy już myśleli, że ją
dopadli, świnka kopnęła raciczkami i umknęła im w ostatniej chwili. Tim
przeklął pod nosem, lecz nie zatrzymał się, pognał do następnej, ciągnąc za
sobą Alex.
Pogrożeni
w pogoni, nie zdawali sobie sprawy, że ktoś przygląda im się ciekawie.
-
Tim! – Krzyknęła Alex, gdyż zauważyła właśnie, że jedna ze świnek próbując
wyjść z zagrody, zaklinowała się między jej szczeblami. – Złapmy tamtą!
Nie wdając się w dalsze dyskusje
podbiegli do kwiczącej świnki i złapali ją. Ciesząc się jak dzieci, zanieśli ją
do sędziego. Ten z uśmiechem odebrał im zwierzaka i wielkim młotem uderzył w
gong.
-
Chyba mamy zwycięzców! – Zakomunikował, gdy szmery ucichły. Wydobył z wielkiego
worka, ustawionego za nim, dwie paczki bransoletek z cukierków i wręczył je
Alex. – Gratulujemy parze niebieskiej!
Tłum zaczął wiwatować i bić brawo.
Alex roześmiała się, a Tim nie móc się powstrzymać porwał ją w ramiona i
chwytając za jej biodra uniósł nad siebie. Dziewczyna trochę zaskoczona
chwyciła go mocniej za ramiona, lecz nie przestała się uśmiechać. Nie sądziła,
że przy tak dziwnej zabawie mogłaby bawić się tak wspaniale. Tim okazał się
wspaniałym partnerem i dzięki niemu wygrali bransoletki.
-
Opuść mnie już, jestem za ciężka! – Krzyknęła, uderzając go delikatnie w ramię.
Mężczyzna powoli postawił ją na ziemi.
Sędzia ponaglił ich do zdjęcia
kombinezonów, gdyż w kolejce stały już inne pary, chcące wziąć udział w pogoni.
Zrzucili więc szybko ochronne ubrania i odeszli od zbiegowiska.
-
A właśnie! – Alex nagle przypomniała sobie o nagrodzie i wyciągnęła dłoń z
cukierkową biżuterią w stronę mężczyzny. Ten przyjął od niej pakunek. Rozdzierając
folie zębami, wydobył z niej gumkę z kolorowymi cukierkami i założył ją na dłoń
dziewczyny. Alex spojrzała na niego ciekawie, a ten zaśmiał się tylko. – Nie chcesz
jej?
-
Do ciebie bardziej pasuje. – Powiedział, obejmując ją ramieniem w pasie.
Brytyjka zaśmiała się, także obejmując go ręką. – Drugą zostaw sobie na jakąś
specjalną okazję.
Nie sądziła by w przyszłości
nadarzyła się jakaś specjalna do tego okazja. Pewnie ten jak i kolejne dni
spędzi z przyjaciółmi, i nie będzie to niczym szczególnym. Myliła się wszakże,
gdyż los w postaci wysokiego blondyna, miał zgoła inny plan.
-
Myślałem, że bardziej się postarasz… - Przepełniony goryczą głos Moorea, który
nagle wyrósł tuż naprzeciwko nich jak z pod ziemi, przestraszył Alex.
Dziewczyna nie sądziła, że jeszcze będzie miała dzisiaj okazję do rozmowy z
nim. – Niskie masz wymagania…
Po tych słowach przebiegł spojrzeniem
po Timie, który przypatrywał mu się ze zmarszczonym czołem. Taką samą minę
zapewne miała Alex, która po części nie zrozumiała słów Toma. Nagle jednak
przypomniała sobie o jego uprzedzeniu do małżeństwa, jak i śmiesznych
domysłach, że też ona ma tylko jeden cel w życiu, czym było złapanie bogatego
męża.
- A
prześwietliłaś przynajmniej jego konto? – Jego słowa, uderzały niczym bicz,
powodując u Alex smutek, a także i wielką złość. Jej serce rozpadało się na
miliony kawałeczków. – Nie chciałabyś się upewnić, czy aby twój wybranek nie
jest bankrutem?
-
Nawet jeśli jest, nic ci do tego! – Powiedziała dumnie, nie mogąc znieść jego
twardego głosu i oczu, które przewiercały ją na skroś. Tom zacisnął wściekle
szczęki, przesuwając wzrokiem po ich przytulonych ciałach. Nie wiedział
dlaczego, lecz ten widok spowodował, że miał ochotę, odstrzelić ręce,
towarzyszącemu jej mężczyźnie. – Niczego o mnie nie wiesz, więc nie masz prawa
wysnuwać takich wniosków!
Brwi Toma zadrżały niespokojnie, a
oczy spoczęły na jej zaczerwienionej twarzy. Sama nie mogła uwierzyć w to, że
powiedziała mu coś takiego. Teraz jednak gdy pojęła znaczenie swych słów,
spłoniła się po końcówki włosów.
Nagle obok pojawiła się Sam oraz
Luke.
-
Och Tom! – Krzyknęła Sam, pociągając za sobą narzeczonego i stając z nim obok
Toma. – Widzę, że gawędzisz sobie z Alex…
Tom prychnął pod nosem, zaciskając
mocniej szczęki. Aleksandra również prychnęła, naśladując jego sapnięcie. Nie
uszło to uwadze młodszego Moorea, który spojrzał na nią morderczo, a ta odwdzięczyła
mu się tym samym. Prowadzili ze sobą niemą wojnę na spojrzenia, podczas gdy Tim
wpatrywał się jak zaklęty w nowoprzybyłych.
-
Co z nimi jest? – Spytał Luke, szturchając Sam dłonią. Ta jedynie wzruszyła
ramionami obojętnie, robiąc zdziwioną minę. W głębi duszy natomiast cieszyła
się widząc iż Alex postanowiła zawalczyć z jego naturą. – Co ty?!
Luke nagle krzyknął przerażony
zwracając na siebie całą uwagę towarzystwa. Tim upadł na kolana przed
mężczyzną, chcąc pochwycić jego dłoń. Luke natomiast nie dał mu tego zrobić,
pośpiesznie robiąc krok w tył, chowając ręce za plecami.
-
Wyjdź za mnie! – Krzyknął, a jego oczy rozbłysły. Złożył dłonie jak do modlitwy
wpatrując się w mężczyznę jak w obrazek. – Kocham cię!
Alex jęknęła pod nosem i zamrugała parokrotnie
powiekami nie wierząc w to czego stała się świadkiem.
-
Ej, Romeo! – Warknął Tom, chwytając Alex za ramię i przyciągając do siebie.
Dziewczyna jęknęła, gdyż poczuła na plecach jego twardą pierś. Podniósł dłoń i
palcem wskazał na jej głowę. – Tu jest twoja Julia.
Brytyjka już chciała mu wyjaśnić, że
to nie o nią tu chodzi, kiedy odezwał się Luke.
-
Sam jest już zajęta! – Warknął grożąc mu palcem i odciągając Sam za swoje
plecy.
-
Luke… - Szepnęła Alex, wzdychając ciężko, gdyż najwidoczniej tylko ona znała
tajemnice chłopaka. – To…
Teraz
jak na niego patrzyła, wiedziała w kim zakochał się jej przyjaciel. Obiektem
uczuć ciemnowłosego mężczyzny był Luke Moore, a ona jakoś nie umiała ich o tym
poinformować. Chciała zrobić krok do przodu, lecz Tom, skutecznie ją przy sobie
zatrzymał, przytrzymując dłońmi jej ramiona.
-
Nie kocham Sam, tylko ciebie! – Wrzasnął Tim, czerwieniąc się niczym burak. Sam
jęknęła przerażona, a Luke znieruchomiał, jakby to wszystko wydało mu się tylko
zwidem. – Dzisiaj zrozumiałem, że się w tobie zakochałem.
Alex zachichotała nie mogąc się
przed tym powstrzymać. Przebiegła wzrokiem po zaskoczonych twarzach przyjaciół,
co rozbawiło jej jeszcze bardziej. Odwróciła głowę, by sprawdzić jaką minę ma
Tom. Ten jednak zamiast spodziewanego szoku, promieniał wesołością, a cała jego
niedawna wściekłość zniknęła bez śladu.
-
Zrobiłaś to specjalnie… - Szepnął, spoglądając z uśmiechem w jej zielone
tęczówki. Serce Alex zadudniło jej mocno w piersi. Dziewczyna zaczęła głośno
oddychać, gdyż ich twarze dzieliły centymetry. Tom spojrzał na wykłócającego
się z klęczącym mężczyzną brata, chwycił Alex za dłoń i pociągnął za sobą. –
Chodźmy stąd.
Brytyjka przytaknęła mu głową,
zaciskając mocniej jego dłoń. Przyjemne ciepło rozeszło się po jej ciele. Nie
ważne było dokąd idą. Za nim poszłaby na samo dno piekieł…
Jednak
po parunastu krokach pokonanych w milczeniu, zaczęła się zastanawiać dokąd
zmierzają. Jej ciekawość zwyciężyła.
-
Dokąd mnie ciągniesz? – Spytała unosząc brwi, gdyż ominęli już wszystkie budki
i stragany, kierując się tam, gdzie teren festynu się kończył. Mężczyzna jednak
nie odpowiedział. Ciągle parł do przodu, przeciskając się przez tłumy bawiących
się ludzi. Nagle przystanął i nie pytając o nic, przyciągnął ją do siebie,
jedną dłonią chwytając jej dłoń, drugą umieszczając na jej tali. Kiedy gdzieś w
oddali rozbrzmiała spokojna ballada country, zaczął miarowo bujać się na boki w
tańcu. Alex podniosła na niego zaskoczone spojrzenie. – Skąd wiedziałeś?!
Tom roześmiał się wesoło, schylając
głowę do boku jej twarzy i przytulając do niej swój szorstki policzek.
Dziewczyna zadrżała, gdy twardy zarost, przesunął się po jej skórze. Przytuliła
się do niego mocniej, pociągając nosem, wdychając jego przyjemny męski zapach.
-
Jak widzisz coś o tobie wiem…
Alex uśmiechnęła się, a jej serce
ponownie wypełniło się ciepłem. Wiedziała, że tak długo jak będzie żyła, nigdy
nie odgadnie jego myśli. Tom był wielką zagadką i naprawdę trudno było
przewidzieć jak zachowa się w danej sytuacji. Kiedy spotkali się dzisiaj
pierwszy raz, nie chciał nawet na nią spojrzeć, za to teraz przytulał ją w
tańcu. Na myśl nasunęła jej się tylko jedna odpowiedź jego dziwnego zachowania.
-
Byłeś zazdrosny?
W chwili kiedy to wypowiedziała,
zdała sobie sprawę ze swoich słów. Nie chciała powiedzieć tego na głos!
-
O tego geja? – Spytał Tom, wtulając się w jej szyję, przez co nie mogła skupić
myśli. Dotyk był tak przyjemny, że prawie rozpływała się w jego ramionach.
Gdzieś grała muzyka do której tańczyli, lecz Alex w chwili, gdy przysunął głowę
do boku jej twarz, przestała ją słyszeć. – Chciałabyś…
Kłamca… - Pomyślała Alex wyrywając
dłoń z jego uścisku i zarzucając mu ramiona na szyję. Musnęła jego usta,
przytulając się później do jego piersi, składając pocałunki na jego obojczyku,
w miejscu gdzie jego koszula była rozpięta.
-
Kłamczuch… - Szepnęła, w tej chwili podejmując decyzję, która została
nierozstrzygnięta, przy ich poprzednim spotkaniu. Odsunęła się na krok i nie
spuszczając wzroku z przystojnej twarzy, chwyciła za jego dłoń, splątując swe
palce z jego. – Zgadzam się.
-
Na co się zgadzasz, mała? – Na jego twarzy pojawił się dobrze jej znany
złośliwy uśmiech.
Alex ponownie się przysunęła,
zbierając w sobie całą odwagę do wykonania tego kroku. Przejechała dłonią do
jego piersi, zmierzając ku dołowi. Kiedy jej palce wsunęły się za pasek jego
spodni, Tom roześmiał się, wyciągając jej dłoń i nie tracąc słów, pociągnął ją
w stronę parkingu. Kiedy zobaczyła dobrze jej znany samochód, widziała, że
właśnie do niego zmierzają. Teraz kiedy wszyscy byli zajęci balowaniem, nikt nie
będzie ich szukał…
Tim to taki miły gość, trochę szkoda, ze nie jest hetero, z drugiej strony to rozwiązało cały kłopocik z Tomem xD Muahahaha, koleś taki zazdrosny, jak ja to kocham
OdpowiedzUsuń