niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 12


Ciemne chmury nadciągnęły nad internety... Właśnie dzisiaj powracam do bloga... Jakoś tak smutno mi zostawiać coś nieskończonego, a więc powzięłam decyzję dalszego wydawania. Nawet jeśli nikt tego nie przeczyta, umrę z poczuciem, że nie zostawiłam pewnych spraw za sobą...

Rozdział 12


Ciemne chmury, które zebrały się nad miastem, zwiastowały deszcz. Pomimo wczesnej pory ciemność spowiła okolicę. Delikatny podmuch wiatru, rozwiewał kwiaty, wprawiając w ruch poprzypinane do niech długie taśmy. W okolicy było słychać tylko ich szelest, a także stukanie moich płaskich pantofli o brukowaną ścieżkę.
Ściskając w dłoni gałązki czerwonych róż, zmierzałam w stronę, gdzie grupka postaci odzianych na czarno, otaczała ciemne, dębowe pudło. Poczułam na dłoni, ciepłą ciecz, która z każdym krokiem zaczęła żywiej spływać po mych zmarzniętych palcach. Ten ból był niczym w porównaniu do krwawienia jakie czułam w sercu. Uniosłam twarz i spojrzałam w stronę, w którą już nie chciałam patrzeć. Nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie przystanęłam naprzeciwko pudła i przyklękając na jedno kolano, ułożyłam kwiaty na jej wierzchu. Przełknęłam głośno ślinę i przeczytałam napis na niewielkiej, białej tabliczce:
Teresa Wieniawska, ur. 05.06.1992 r. zm. 02.09.2012 r.
Samotna łza spłynęła po mym policzku.
Tego pamiętnego wieczora nie udało mi się uratować przyjaciółki. Kiedy sanitariusze wbiegli wtedy do łazienki i spojrzeli na leżącą w mych ramionach Tess, wiedziałam, że już nic nie mogą zrobić. Na początku nie mogłam tego przyjąć jednak od jej śmierci minął już tydzień. Musiałam żyć dalej nosząc w sobie to okropne poczucie winy.
- Natalia? – Poczułam na ramieniu mocny uścisk dłoni. Odwróciłam zapłakane oczy i spojrzałam na klękającego koło mnie Artura Wieniawskiego. Mężczyzna uśmiechał się słabo, a jego oczy pozostawały puste, zimne, jakby nie było w nich życia. – Wstań.
Z jego pomocą podniosłam się z kolan, odsuwając się by zakład pogrzebowy mógł zasypać trumnę. Po paru minutach żałobnicy zaczęli się rozchodzić, a my ciągle staliśmy w miejscu, patrząc jak ziemia pochłania dębowe pudło.
- Żegnaj… - Schyliłam się i biorąc garść ciemnego piachu, rzuciłam go na trumnę. Z każdym kolejnym machnięciem łopatą, ulatywało ze mnie życie. To ja powinnam być teraz na jej miejscu! To wszystko moja wina, moja wina… - Tess…
Szybko, jakby chcąc przed tym uciec, odwróciłam się na pięcie i prawie wybiegłam z cmentarza. Dopiero przy wielkiej, kamiennej bramie przystanęłam i głośno dysząc złapałam się muru.
- Natalia? – Pan Wieniawski stał obok mnie, podtrzymując moje ramię. Najchętniej chciałabym zostać sama, lecz wiedziałam, że jemu także należą się jakieś wyjaśnienia. - Chciałbym jeszcze z tobą porozmawiać.
Skinęłam głową i ruszyłam tuż za jego szybkim krokiem. Pomimo tego, że był mężczyzną po pięćdziesiątce, daleko mu było do zdziadzienia. Miał bardzo wysportowaną sylwetkę i jakąś moc, energie, której niekiedy nie posiadał dwudziestolatek. Ciemne włosy, pokryte siwizną na skroniach nadal były gęste, a jego twarz zapewne przeszła jakieś zabiegi odmładzające, ponieważ widoczne były tylko niewielkie zmarszczki.
Kiedy odwrócił się, spojrzeć czy za nim podążam, szybko odwróciłam wzrok. Przeszliśmy kilka metrów, decydując się na małą drewnianą ławeczkę koło parku. Byłam mu wdzięczna, że nie wróciliśmy na cmentarz.
- Chciałbym byś je przyjęła – Oświadczył Pan Wieniawski, wręczając mi pokaźną, wypchaną kopertę, którą wyciągnął z płaszcza. Nie musiałam pytać co w niej jest, wiedziałam doskonale. Nie zrobiłam żadnego ruchu. Czułam, że przygląda mi się lecz nie mogłam podnieść wzroku. – Teresa… też by tego chciała…
- Nie chce pańskich pieniędzy. – Powiedziałam dumnie, automatycznie podnosząc wzrok. Moje spojrzenie spoczęło na czujnych niebieskich oczach Wieniawskiego. Na chwile mnie zamurowało i gdybym stała z pewnością bym się przewróciła. Jego oczy był identyczne! Takie same jak oczy Tess. To było coś takiego jakby to ona w tej chwili na mnie patrzyła, jej twarz majaczyła mi przed oczami, zlewając się z twarzą jej ojca przez co nie mogłam zebrać myśli. – Nie potrzebuje ich.
Mężczyzna zaśmiał się cicho i wbrew moim zapewnieniom, położył kopertę na ławce między nami. Wydobył z kieszeni płaszcza jeszcze jedną, cienką i podał mi ją.
- Myślę, że powinnaś to przeczytać.
Z zaciekawieniem spojrzałam na wierzch i dostrzegłam znajome mi pismo Teresy. Powoli rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać.

            Drogi ojcze!
Wiem, że przeczytasz ten list, kiedy już mnie nie będzie. Chciałabym, żebyś nie obwiniał siebie, o to co się stało. Natalia także nie jest niczemu winna. To była tylko moja decyzja. W tym liście chciałabym cię o coś prosić.
Natalia jest trochę roztrzepana i zbyt ufna wobec świata, lecz była przyjaciółką o jakiej tylko mogłam marzyć. Jest odważna, zawzięta i ma wielkie serce. Trochę brakuje jej śmiałości do ludzi, dlatego po moim odejściu będzie się czuła samotna. Od zawsze marzyła o tym, by założyć sklep z mangą. Nigdy nie traktowałam poważnie jej zainteresowania, lecz wierzyłam, że w końcu spełni to marzenie. Chciałabym byś pomógł jej to zrealizować. Nie mówię tu o pieniądzach, bo jestem przekonana, że Natalia nie przyjmie ich od Ciebie, lecz o tym byś ją wspierałbyś stał się jej aniołem stróżem. Potraktuj ją tak, jakby to ona była od teraz twoją córką.
Wiem, że swoją decyzją skrzywdziłam nie tylko Natalię, ale także i Ciebie. Pomimo, że nigdy tego nie powiedziałam, zawsze Cię kochałam. Proszę nie zapominaj o mnie. Wiem także o twoich licznych romansach, od zawsze o nich wiedziałam i nie chcę Cię potępiać, lecz proszę byś nigdy nie mówił o tym mamie. Nie chciałabym by cierpiała przez to jeszcze bardziej.
Zawsze kochająca Cię,
Teresa

Powoli złożyłam list i wcisnęłam go ponownie do koperty. Teresa wiedziała… a ja zachowałam się tak dziecinnie… Dwie krople spłynęły na papier rozmazując jej pismo. Oddałam kopertę ojcu Tess i wierzchem dłoni otarłam spuchnięte oczy. Kątem oka spojrzałam na starszego mężczyznę i zobaczyłam, że on także płakał. Czyżbym myliła się w jego ocenie?
- Czy poznałaś matkę Teresy? – Zaczął mężczyzna lekko zachrypniętym głosem. Pokiwałam przecząco głową bojąc się odezwać. Ten nawet na mnie nie spojrzał tylko kontynuował dalej: - Kiedy Tess była jeszcze małą dziewczynką, Nela z nami mieszkała. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy wiedziałem, że zakochałem się bez pamięci. Teresa jest… była do niej bardzo podobna.
- Panie…
- Proszę pozwól mi dokończyć. – Mężczyzna odchylił się do tyłu i zaczął przyglądać się spadającym już jesiennym liściom. Posłusznie zamilkłam. Nie chciałam by Wieniawski opowiadał mi o swoim życiu. Widziałam doskonale, że był to dla niego bolesny temat. – Aniela kochała malować… stąd tyle obrazów w naszym domu… Wyjeżdżaliśmy często na wycieczki poza miasto, by odpocząć a także, by znaleźć jakiś ciekawy zakątek, który mogłaby umieścić na swoim obrazie. Kiedy wracaliśmy z jednej z takich wypraw, zdarzył się wypadek. Nela chcąc ochronić Teresę okryła ją swoim ciałem, przez co sama ucierpiała…
- Co to był za wypadek?
- Była straszna burza. Prowadziłem szybko by dowieźć moją rodzinę jak najszybciej do domu. Nagle drzewo rażone piorunem zwaliło się na drogę…
Jęknęłam, próbując wyobrazić sobie całe zdarzenie. W geście wsparcia położyłam dłoń na ramieniu mężczyzny. Spojrzał na mnie przekrwionymi oczami i pokiwał delikatnie głową.
- Nela doznała poważnego uszkodzenia czaszki a także licznych złamań. Kiedy kilka tygodni później wybudziła się… nie poznała mnie, nie poznała Teresy. Lekarze mówili, że są małe szanse by odzyskała pamięć…
- Nie mam prawa pana osądzać. - Westchnęłam, podnosząc się z ławki. Wcisnęłam dłonie w kieszenie płaszcza i ruszyłam wolnym krokiem w swoją stronę. Byłam pewna, że już nigdy więcej nie spotkam tego mężczyzny. – Do Widzenia.

Może nie było tego po mnie widać, lecz ta wiadomość naprawdę mną wstrząsnęła. To co powiedział mi ojciec Tess całkowicie zmieniło mój pogląd na całą tę sytuacje. Nie oceniaj książki po okładce… tak? 

2 komentarze:

  1. Mialam właśnie iść kimać, a tu zerkam w stronę blogów i proszę...powrót Nat-chan z jej truskawkowym dziełem, na którym mowa o śmierci i umieraniu i w takim też klimacie zachowujesz swe opowiadanie, a raczej jego ciąg dalszy, pomimo, ze czytałam to już kiedyś, [a własciwie kilka razy kiedyś] to i tak zawsze jestem pod wrażeniem tego, jak potoczyły się losy Tess i jakie piętno odbiło to na zyciu głównej bohaterki. śwetnie ułożyłaś sploty ludzkiego losu, zachowując realizm i elementy tak wzruszające, że aż człowiekiem wstrząsają dreszcze. cieszę się, że powróciłaś. teraz mogę umierać spokojnie wiedząc, że twe opowiadanie ujrzy swiatło internetów XD
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki to wzruszające T.T Naprawdę się popłakałam XD

      Usuń