wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 21

Z wrażenia moja szczeka opadła. Nie spodziewałam się aż takiej odwagi po przyjaciółce.
- Nat! – Jęknęła Klaudia, patrząc na mnie błagalnie. – Powiedz coś do jasnej cholery!
Właśnie z tym miałam teraz problem. Kompletnie nie wiedziałam jak to skomentować. Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że Klaudia opracuje sobie taki plan i dotrwa z nim do końca. W moich oczach przyjaciółka była niecierpliwa i szybko się denerwowała, najmniejszym odstępstwem od założonych idei. A tu taka niespodzianka.
- Nat, kurwa!
- Co?! – Wrzasnęłam, na nią. Nawet nie dała mi w spokoju pomyśleć nad odpowiedzią. Przez całą opowieść nie odezwałam się nawet słowem. Z wypiekami na twarzy słuchałam jej wywodu. Szczęściem pominęła co pikantniejsze momenty. – Jesteś zajebista! Znalazłaś tyle odwagi na takie szaleństwa…
- Kocham Iana, więc teraz wydaje mi się to naturalne…
Pierwszy raz słyszałam by przyjaciółka powiedziała, że kogoś kocha. Mnie mówiła to od czasu do czasu, lecz nigdy nie usłyszałam, tego wyznania względem jakiegoś mężczyzny. Zawsze było „ale ciacho!”, „Co za słodki tyłeczek”, „Jaki przystojniak! Chętnie bym go przeleciała”, ale nigdy nie określiła tego w ten sposób, a tu nagle mówi: „Kocham”.
- Teraz mogłabyś zrobić to samo z Hyun Joong…
- Słucham? – Spytałam, mając nadzieje, że się przesłyszałam. Ta jedynie wzruszyła ramionami. Nie dość, że od czasu gdy nie widziałam się z sąsiadem, ciągle o nim myślałam, to jeszcze teraz przyjaciółka wspominała go w takim momencie. – Jesteśmy przyjaciółmi.
Stwierdziłam krótko, choć szczerze sama w to wątpiłam. W każdym razie moglibyśmy zostać przyjaciółmi.
- Ta, ta, ściemniaj dalej…
- Naprawdę jesteśmy tylko przyjaciółmi! Poza tym Hyun chyba mieszka z tą kobietą! Dzisiaj na przykład minęłam ją na schodach…
Jakby na żądanie, rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Spojrzałam na zegarek i o mało co nie spadłam z krzesła. Spędziłam w wannie ponad 3 godziny?!
- Proszę! – Krzyknęłyśmy jednocześnie. Zastanawiając się kogo to u licha dibli niosą po 22.
            Przez moment pomyślałam, że to być może Hyun, lecz jak bardzo się myliłam. Kiedy zobaczyłam kto przekroczył nasz próg, o mało nie przeklęłam. Na progu stała uśmiechnięta dziewczyna z którą niedawno mijałam się na schodach. Jakbym wywołała wilka z lasu.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale mam mały problem. – Powiedziała dziewczyna, czerwieniąc się odrobinę. Ze złością spostrzegłam, że z małymi rumieńcami wyglądała jeszcze lepiej. – Mogłybyście pożyczyć mi mleko?
Twoje niedoczekanie! Idź do sklepu i sama sobie je kup!
- Jasne. – Szepnęła Klaudia, a ja zgromiłam ją spojrzeniem. Dlaczego była dla niej taka miła?! A raczej dlaczego ja traktowałam tą dziewczynę jak śmiertelnego wroga? Przecież to czy Hyun z nią mieszka było nie moją sprawą. A jednak w sercu poczułam nieprzyjemne ukłucie. Przyjaciółka tymczasem podeszła do lodówki i wyciągając z niej butelkę, podała ją uprzejmie dziewczynie. – Trzymaj!
- Dziękuję wam! – Uśmiechnęła się ściskając dłońmi butelkę. Miałam wrażenie, że dziewczynie się nie śpieszy z wyjściem, a poza tym przyglądała mi się ciekawie, co mnie denerwowało. – Hyun mówił mi, że jesteście bardzo miłe. Ma szczęście mając takie sąsiadki.
            Powiedziawszy to patrzyła wyłącznie na mnie. Co też Hyun Joong jej o mnie powiedział?
- Bardzo nam miło to słyszeć. – Odpowiedziała Klaudia uśmiechając się serdecznie do przybyłej. Zgromiła mnie wzrokiem, mówiącym: „Nat, odezwij się w końcu!”. Nie miałam jednak zamiaru nic mówić. Chciałam by gość jak najszybciej opuścił nasz mieszkanie – Jestem Klaudia, a to jest Natalia…
Kiwnęłam jej głową i uśmiechnęłam się słabo. Ciągle przyglądałam się dziewczynie, oceniając jej szczupłą sylwetkę, długie, lśniące włosy i piękne rysy twarzy. Nie dostrzegłam w niej azjatyckich rysów, co mogło wskazywać, że niestety Hyun nie jest z nią rodziną, co oznaczało tylko jedno. Była jego kochanką lub co gorsza żoną…
- Miło mi was poznać. Jestem Kim Ha Rin…
Żona… Nie byłam pewna czy nazwisko Kim jest w Korei bardzo powtarzalne, lecz sądziłam, że taki przypadek, rzadko się zdarza. Dziewczyna coś jeszcze mówiła lecz ja nie miałam ochoty jej więcej słuchać. Wstałam i wymyślając na poczekaniu wymówkę o bolącej głowie, zniknęłam za drzwiami sypialni.
            Mimo, że nie chciałam zbliżyć się do mężczyzny, bojąc się zdrady z jego strony, to zabolała mnie wizyta jego „współlokatorki”. Byłam święcie przekonana, że Hyun jest taki sam jak William, a angażowanie się z nimi w związek przynosiło jedynie cierpienie.
Po moich policzkach pociekły łzy… Dlaczego ten fakt, aż tak bardzo bolał?

* * *

Następnego dnia, obudziłam się wcześniej niż przyjaciółka. Po kilku minutach leżenia w łóżku, postanowiłam wstać. Mimo, że była niedziela i mogłam się spokojnie powylegiwać, nie potrafiłam ponownie usnąć.
Ziewając podeszłam do okna i spojrzałam na miasto. Ulica była jeszcze pusta o tej porze. Nawet słońce jeszcze nie wstało, zerknęłam na niebo i westchnęłam. Zapowiada się kolejny deszczowy dzień. Przechodząc na palcach, by nie zbudzić koleżanki, wróciłam do łóżka i schyliłam się po kapcie. Nagle na plecach poczułam czyjąś dłoń. O mało co nie krzyknęłam z przerażenia. Podniosłam głowę i z uczuciem ulgi stwierdziłam, że to Klaudia, poruszyła się we śnie. Usidłam na jej łóżku i odetchnęłam z ulgą.
- Ian… - Szepnęła przyjaciółka sennie. Przekrzywiłam głowę, próbując dojrzeć czy się obudziła, ta jednak spała mocno, uśmiechając się przez sen. – Kocha…
Zaśmiałam się cicho i przykryłam ją szczelniej kołdrą. Niech sobie jeszcze pośpi…
Wyszłam z pokoju i cicho zamknęłam drzwi. Usiadłam na kuchennym krześle i zadrżałam z zimna. Zerknęłam na zegarek. Było dopiero kwadrans po piątej. Zdecydowanie za wcześnie by wychodzić na zewnątrz.
            Przeciągnęłam się i nastawiłam ekspres. Potrzebowałam codziennej dawki kofeiny.  Spojrzałam na papiery, które przyniosłam ze sklepu. Musiałam się koniecznie dzisiaj nimi zająć. Gdy wzięłam pierwszy łyk, gorącego naparu, chwyciłam jednocześnie papiery. Musiałam zająć czymś głowę, a myśl o rachunkach, przynosiła mi spokój, przynajmniej nie rozmyślałam o Hyun Joong. Włożyłam okulary i wyciągnęłam kalkulator.
            O wpół do siódmej skończyłam podliczać stronę internetową. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że stronka przynosiła całkiem niezłe zyski. Miałam się zabrać za następną kupką, gdy w drzwiach pojawiła się Klaudia.
- Ty już wstałaś? – Przyjaciółka ziewnęła i podrapała się po głowie. Spojrzała na mnie kwaśno. Wiedziałam doskonale co teraz powie. – Nie gadaj, że przez papierki nie mogłaś spać…
Usiadła naprzeciwko mnie i kątem oka patrzyła jak spisywałam wyniki. Odłożyłam ołówek i wychyliłam się by także dla niej zrobić kawę. Przyjrzałam się jej rozmarzonemu wyrazowi twarz. Czy zakochana osoba naprawdę tak wygląda? Czy to aż tak widać?
- Coś nie tak? – Spytała przyjaciółka, kładąc dłonie na policzkach. Pokręciłam przecząco głową, nie odwróciłam jednak wzroku. – No to co?
- Zastanawiałam się nad… zakochanymi ludźmi… - Przyznałam szczerze. Powróciłam spojrzeniem do papierów. Zawsze łatwiej mi było rozmawiać gdy nie patrzyłam rozmówcy w oczy. – Czy zawsze widać jak się jest zakochanym?
Koleżanka zaczerwieniła się, uświadamiając sobie, że właśnie ją miałam na myśli. Kątem oka zauważyłam, że odwróciłam pośpiesznie wzrok i teraz wpatrywała się w drzwi wejściowe.
- O słyszałaś? – Zagadnęła nagle, przybierając zdziwioną minę. – Chyba ktoś przyszedł!
Pognała do drzwi, z uśmiechem pokręciłam głową, nie mogąc uwierzyć, że wymyśliła coś takiego, przecież za drzwiami na pewno…
- Hyun Joong?! – Mężczyzna stał w drzwiach, z podniesioną dłonią zwiniętą w pięść. Zaskoczyło go, to nagłe otwarcie drzwi, prawie tak samo jak mnie jego widok. Pośpiesznie, zmieniłam pozycję siedzenia by mężczyzna nie zobaczył mojej truskawkowej piżamki. Dlaczego akurat jemu musiałam się zawsze w niej prezentować?! Klaudia zaprosiła go do środka i bez zbędnych ceregieli zapytała: - Co tu robisz?
Zlustrowałam jego sylwetkę. Boże chłopie! Czy zawsze musisz wyglądać tak idealnie?! Miał na sobie czarne dżinsy, granatową koszule i śmieszny krawat w biało-niebieskie pasy. Z lewej kieszeni zwisały mu okulary słoneczne. Obrazu dopełniały nieodłączne trapery. Spojrzałam na jego poważną twarz i piękne ciemne oczy, które zwykle roześmiane teraz były smutne. Zrobiło mi się bardzo głupio, że tak się przed chwilą gimnastykowałam. Hyun nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Patrzył tylko na Klaudie, jakby mnie nie było. A może ich jednak coś łączy? Nie, Nat! To niedorzeczne! Pokręciłam głową odpędzając niepożądane myśli.
- Przyszedłem pogadać, o moim grafiku. Muszę mieć…
Klaudia przerwała mu gestem dłoni i skierowała palec w moją stronę.
- Nat się zajmuje zatrudnieniem, ja nie mam głowy do tego wszystkiego…
To powiedziawszy odwróciła się i zniknęła w sypialni. Może też dlatego, że także była w piżamie i było to dla niej zawstydzające, ale dlaczego nie pomyślała o przyjaciółce?!
- Chcesz wolne? – Spytałam odwracając wzrok, spojrzałam bezmyślnie w papiery, nie chcąc zajrzeć mu w oczy, mogłabym dostrzec w nich coś czego bym nie chciała. – Ile?
- Nat… Powinniśmy pogadać…
Spokojnie Nat… Trzymaj fason…
- No przecież rozmawiamy.
Mężczyzna westchnął i zajął miejsce naprzeciwko, wyciągnął dłonie i wyrwał mi z rąk papiery. Jęknęłam zaskoczona i popełniłam największy błąd z możliwych – spojrzałam w jego niesamowite, ciemne oczy. Zamrugałam kilkakrotnie i nagle przestałam myśleć o czymkolwiek. Mogłabym się wpatrywać w te smutne tęczówki przez resztę życia.
- Nie o tym chciałem porozmawiać.
Udawaj idiotkę, udawaj idiotkę…
Z kłopotu wyrwała mnie Klaudia, która nagle wpadła do pokoju. Była już całkowicie ubrana, a w dłoni trzymała torbę podróżną. Puknęłam się w czoło, otwartą dłonią. No tak. Mieli jechać z Ianem do Windsor. Przecież wspominała mi o tym wieczorem.
Przyjaciółka spojrzała na nas i syknęła pod nosem. Zlustrowała mnie wzrokiem i uśmiechnęła się przepraszająco. Wskazała mi głową sypialnie. Skorzystałam z okazji, natychmiastowo. Biegiem podeszłam do szafy i wydobyłam z niej pierwsze lepsze ciuchy i skierowałam się do łazienki.
Po 10 minutach byłam już gotowa, stanęłam przed drzwiami i biorąc głęboki wdech, wkroczyłam do pokoju. Hyun poczuł się najwidoczniej jak u siebie, ponieważ siedział w fotelu i popijał gorącą herbatę, po Klaudii nie było już śladu. Sąsiad spojrzał na mnie ciekawie i uśmiechnął się słabo.
- Klaudia już wyszła…
- Tak, widzę. – Szepnęłam, podchodząc do kanapy. Usiadłam jak najdalej mężczyzny się dało i poprawiłam długie już włosy. Żałowałam, że nie spięłam czerwonych pukli gumką. – No więc kiedy chciałbyś to wolne?
- Nie będę mógł pracować we wtorki i środy.
Zastanowiłam się przez moment. Ciekawe dlaczego nie mógł wtedy pracować? Pewnie chciałby poświęcić ten czas żonie.
- Dobrze. – Powiedziałam, chcąc się go pozbyć jak najszybciej. Na myśl o Kim Ha Rin, poczułam mdłości i nie miało to nic wspólnego z kłopotami żołądkowymi. – Poradzimy sobie jakoś. Czy to już wszystko?
- Właściwie chciałbym porozmawiać o nas…
Rozmowa o nas… Nie wiem, ale na samą myśl o tym, chciałam kogoś zabić. W każdym razie nie miałam zamiaru mu tego ułatwiać. Niech się natrudzi podrywacz pieprzony! Nie będzie sobie robił ze mnie idiotki! Mieszkał sobie z żoną i równocześnie chciał się ze mną przespać! Na takiego drania nie ma nawet paragrafu!
- O naszej przyjaźni?
Uśmiechnęłam się słodko, mając na końcu języka najgorsze określenia tego co właśnie robił. Hyun wymruczał jakieś nieznane mi koreańskie słowo i spojrzał na mnie wściekle.
- Natalia, nie wytrzymam tego dłużej! – Wrzasnął z pasją i zerwał się z fotela. Rozwarłam oczy ze zdziwienia, obserwując jego nagłą zmianę nastroju. Podniósł dłoń i gwałtownie odgarnął włosy z czoła, nerwowo zaczął przemierzać pokój. Gdy podeszłam do niego, chcąc go uspokoić, chwycił mnie mocno za ramiona. Uniosłam głowę i zamarłam. W jego spojrzeniu dostrzegłam tak wiele bólu i cierpienia… - Nie chcę być dłużej twoim przyjacielem! Nigdy nie chciałem nim być!
Moje serce jakby pękło na miliony kawałeczków. W oczach wezbrały się łzy, a broda zaczęła mi delikatnie drżeć. W męskich oczach dostrzegłam coś, co odczytałam jako nienawiść, złość na mnie. Było tam też cierpienie przez co, przez moment, chciałam go przytulić, jednak bałam się, że mnie odtrąci. Poczułam nagle dziwną słabość i chciałam uciec do swojego pokoju i wyć, dopóki nie mogłabym wycisnąć już ani jednej łzy. Odwróciłam się z takim zamiarem jednak powstrzymał mnie uścisk mocnej, męskiej dłoni na ramieniu.
- Puść mnie…
- Ty nic nie rozumiesz…
- To mi wytłumacz! – Wrzasnęłam ponownie na niego spoglądając. Nie miałam już siły dłużej hamować łez. Gorące, słone krople popłynęły po mych policzkach. – Nie chcesz się ze mną przyjaźnić, więc…
Zamilkłam ponieważ mężczyzna przysunął mnie do siebie i prawie zmiażdżył moje usta gwałtownym pocałunkiem. W pierwszej chwili byłam tak oszołomiona, że nie potrafiłam zrobić jakiegokolwiek ruchu, jednak kiedy po chwili jego pocałunki stawały się coraz bardziej delikatne, jęknęłam wtulając się w jego ciało, odwzajemniając pieszczotę.
- Hyun… - Jęknęłam, odrywając na chwile usta od jego namiętnych warg. Oczami zamglonymi pożądaniem spojrzałam w jego ciemne tęczówki i zrozumiałam, że to co czuje z całą pewnością nie jest zwykłą przyjaźnią, lecz dawne doświadczenia nauczyły mnie by nie postępować pochopnie pod wpływem chwili. Przypomniałam sobie także kobietę, która odwiedziła nas wczoraj. Nie chciałam by dziewczyna przeze mnie cierpiała. Odsunęłam się o parę kroków i zawiesiłam spojrzenie na dywanie. – Nie możemy… Twoja żona…
- Jaka żona?
Z jego oczu biło takie zdziwienie, że przez chwilę mu uwierzyłam, jednak fakty mówiły same za siebie. Zagryzłam usta, by się nie rozpłakać.
- Kim Ha Rin?
Hyun zamrugał powiekami i nagle roześmiał się głośno. Uderzyłam go w ramię i jęknęłam żałośnie. Jak mógł się śmiać w chwili, kiedy mnie chciało się płakać?!
- Jesteś draniem Hyun! Ty podły…
Przerwałam gdyż Hyun objął mnie ramieniem i przytulił do swej piersi. Poczułam ja składa na mym czole czuły pocałunek.
- Ha Rin jest żoną mojego brata. Nigdy nie miałem żony.
Uśmiechnęłam się z ulgą, wtulając się z całych sił w jego tors. I jak tu ciebie nie kochać Hyun Joong?


2 komentarze:

  1. hahhahah....zamiast go zapytać od razu to Nat panikę siała i już nawet płakała. Biedny Hyun, co on ma z tą kobietą xD
    Dobrze, ze na koniec jednak sie pogodzili i doszli do porozumienia xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to bywa z tymi zakochanymi, kłócą się, godzą potem znów kłócą... nie ogarniesz XD
      Dziękuje jak zwykle za komentarz mój wierny czytelniku!

      Usuń