poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 13

     Dzień Dobry! Nic nie zwiastowało tego, że pojawię się tu dzisiaj... Pomyślałam, że im szybciej to wydam tym wcześniej będę mogła umierać - więc na co czekać xD Właśnie w tym rozdziale kończy się cofka. To nic strasznego, bo za kilka rozdziałów pojawi się kolejna XD


Rozdział 13


- Wszystko co się wtedy zdarzyło, jak choćby ta sprawa z Williamem, sprawiła, że nie umiałam w pełni zaufać żadnemu mężczyźnie…
Kończąc swą opowieść zauważyłam, że po mych policzkach spływają łzy. Pomimo, że minęło tyle czasu nie umiałam mówić o tym spokojnie, bez emocji. To była moja kara i musiałam z nią żyć.
- O kurwa! – Polskie przekleństwo wyrwało się Klaudii. Dosłownie czytała mi w myślach, bo ja także chwile temu miałam ochotę je wypowiedzieć. Po jej osłupiałej minie mogłam być pewna, że moja opowieść nią wstrząsnęła. Szczerze mówiąc nie dziwiłam się jej. Z mojego życia z pewnością można by napisać powieść kryminalną lub chociażby obyczajową. Korzystając z tego milczenia wstałam i zebrałam puste już kubki z blatu, wstawiając je do zlewu. Ponownie zasiadłam na krześle czując po kościach, że to jeszcze nie koniec i gdy przyjaciółka tylko pozbiera myśli zostanę zawalona milionami pytań. Nie musiałam czekać zbyt długo. – Nat… nie sądziłam, że tak się to skończy…
- Nie przejmuj się, było minęło.
- Dlatego wtedy z Hyunem…
- Tak. – Ucięłam, chcąc jak najszybciej skończyć tą dołującą rozmowę. Nie potrzebowałam teraz współczucia. - To przeszłość i trzeba ją oddzielić grubą kreską. Już nigdy nie spotkam ani Williama, ani… Teresy…
- Dziękuje, że mi to opowiedziałaś. – Powiedziała przyjaciółka i podnosząc się z miejsca, zauważyłam, że idzie w moją stronę w rozłożonymi ramionami. – Teraz rozumiem twoje nastawienie do związków.
- Musiałam. - Podniosłam dłoń chcąc ją powstrzymać. Wiedziałam że jeśli do tego dojdzie rozpłacze się na dobre. – Nie chciałam dłużej ukrywać przed tobą prawdy, ponieważ czuje, że jesteś mi coraz bliższa.
Klaudia zatrzymała się w pół kroku, by zaraz potem podbiec do mnie, prawie miażdżąc mi żebra.
- Och, Nat! – Wrzasnęła, tuż przy moim uchu. Wiedziałam, że minie kilka minut zanim odzyskam całkowitą sprawność słuchową. – To znaczy, że naprawdę mnie pokochałaś!
- Oj! – Wytrzeszczyłam oczy w niedowierzaniu. W głębi serca była bardzo uczuciową dziewczyną, o czym świadczyła ta chwila. Chociaż w innych sytuacjach nigdy by się do tego nie przyznała, nie zwiodły mnie jej gorące wyznania, że nie jest romantyczką. – Wstrzymaj konie kowboju!
Roześmiałyśmy się niemal w tym samym momencie, ciągle ściskając się mocno. Z tej jakże uroczej, przyjacielskiej sytuacji, wyrwał nas dźwięk dzwonka u drzwi.
- Cholera to Ian! – Krzyknęła Klaudia, odrywając się ode mnie i w błyskawicznym tempie zniknęła za drzwiami sypialni, zostawiając mnie w osłupieniu. Nie mogłam się nie uśmiechnąć widząc biegnącą przyjaciółkę. Kiedy dzwonienie się powtórzyło, Klaudia wypadła z sypialni i spojrzała na mnie błagalnie. – Nat, proszę zajmij go czymś, potrzebuje czasu.
Zwlekłam się z krzesła i z uśmiechem uchyliłam drzwi. O mało co nie zakrztusiłam się powietrzem gdy zobaczyłam jej „randkę”. No niezły towar wyrwałaś! – pomyślałam lustrując spojrzeniem gościa. Był całkiem przystojny lecz stanowczo nie w moim guście. Odrobinę długie włosy sterczały mu na głowie wywijając się we wszystkie strony. Ten nieład jednak całkiem nieźle wyglądał. Twarz miał także przyjemną, już dawno męską, ale gdy uśmiechnął się dostrzegłam w niej coś chłopięcego. Oczywiście jak to na randkę przystało, mężczyzna miał na sobie garnitur i śnieżnobiałą koszule ze starannie dobranym krawatem. W dłoni trzymał bukiet z czerwonych róż.
- Cześć! Ty pewnie jesteś Ian? – Powiedziałam pogodnie, gestem ręki zapraszając mężczyznę do środka. Ten przytaknął jedynie głową i posłusznie wszedł do mieszkania. Wyciągnęłam do niego dłoń. – Jestem Natalia, współlokatorka Klaudii.
- Miło mi cię poznać! - Mężczyzna uścisnął moją dłoń przyjacielsko i rozejrzał się po pokoju. – Całkiem ładnie tu macie.
- Dziękuje. – Odpowiedziałam wskazując mu dłonią krzesło. – Klaudia potrzebuje jeszcze kilku minut, więc usiądź. Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuje. – Odpowiedział nieco spięty. Ciągle ściskał w dłoniach bukiet. Przez moment bałam się, że pokaleczy sobie dłonie, lecz ku mojej uldze odłożył bukiet na blat i uśmiechnął się delikatnie, przez co w jego policzkach utworzyły się malutkie dołeczki. – Na piękną kobietę trzeba czasami poczekać.
- Masz całkowitą racje. – Przyznałam ze śmiechem, chcąc w ten sposób trochę rozluźnić sytuacje. Spojrzałam ukradkiem na drzwi sypialni jednak nie dochodziły zza nich żadne dźwięki. Musiałam jakoś spróbować nawiązać rozmowę z mężczyzną. – No to opowiadaj, jak się poznaliście?
- W kinie. – Odpowiedział lakonicznie, paląc cały mój zapał do rozmowy. Westchnęłam zrezygnowana i gdy już myślałam, że mężczyzna złożył śluby milczenia jak tybetańscy mnisi ten kontynuował. – Wybacz, ale jestem spięty, bo chce by randka wyszła doskonale.
Pokiwałam powoli głową. Faktycznie musiało mu na tym bardzo zależeć skoro zachowywał się jak nieśmiały nastolatek.
- Po pierwsze wyluzuj i zachowuj się normalnie. – Poradziłam mu, uśmiechając się przyjaźnie. – Uśmiechaj się i nie odpowiadaj jednym słowem wtedy na pewno wszystko będzie dobrze.
Pani psycholog – pomyślałam sarkastycznie. – W swoim życiu nie umiesz zrobić porządku, a chcesz go robić w cudzym.
Ian jakby posłuchał mojej rady ponieważ odczułam wrażenie, że wyluzował się odrobinę i sklecał już w miarę sensowne, pełne zdania. Gdy po półgodzinnej rozmowie z dowcipnym anglikiem, który miał wspaniałe poczucie humoru i sypał kawałami jak z rękawa, doszedł mych uszu dźwięk dzwonka.
- Nie spodziewałam się ataku z tej strony! – Zaśmiałam się, nawiązując do jego kawału. Poklepując Iana po ramieniu i zanosząc się śmiechem podeszłam do drzwi. Uśmiech natychmiast zszedł z mych ust. Na progu stał Hyun Joong z bukietem małych, białych kwiatków. Czyżby Klaudia miała dzisiaj podwójną randkę o czym zapomniała mi wspomnieć? – Nie pomyliłeś czasem drzwi?
- Jestem dokładnie tam gdzie chciałem być. – Nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka, a jego kurtka otarła się o moje ramie. Spowodowało to u mnie przyjemny dreszcz, który przeszedł przez całe moje ciało. Zatrzymał się po kilku krokach zauważając wyciągniętego na krześle Iana. Ten wstał i wcisnął dłonie w kieszenie swych wyjściowych spodni. Pewnie pomyślał, że Hyun także przyszedł do Klaudii. Mężczyźni mierzyli się nieprzyjaznymi spojrzeniami. – Widzę, że masz gościa.
Pomyślał, że ja i Ian..? Jego głos ciosał niczym miecz, a mimo, że było stosunkowo ciepło, poczułam na ramionach powiew mroźnego powietrza. Stałam w osłupieniu przerzucając spojrzenie z jednego mężczyzny na drugiego. Musiałam zareagować jak najszybciej, ponieważ bałam się by przez to nieporozumienie nie doszło do jakiejś kłótni lub co gorsza bójki.
- Hyun, to jest...
- Ian! –Wrzasnęła Klaudia, która zjawiła się nagle w pokoju i nie zważając na nieprzyjazną atmosferę zarzuciła mu ramiona na szyje i pocałowała namiętnie. O mało nie wybuchłam śmiechem gdy biedny Ian z szeroko otwartymi oczyma, zaczerwienił się, zapewne nie spodziewając się takiej wylewności dziewczyny. Gdy ta oderwała się od niego, uśmiechnęła się zmysłowo i przetarła mu usta dłonią, ścierając szminkę. – Przez cały wieczór zastanawiałabym się jaki byłby z tobą pocałunek, a teraz mamy już to za sobą.
Ten jedynie wydusił z siebie słabe jęknięcie. Biedny Ian… Klaudia natomiast rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie, jakby dobrze zdawała sobie sprawę z sytuacji i chwytając ramie osłupionego mężczyzny wyszła zostawiając mnie sam na sam z Hyun Joong…

* * *

Nie wiem czemu lecz ta cała sytuacja, wprawiła mnie w dobry humor, przez co gdy tylko drzwi za Ianem i Klaudią się zamknęły, roześmiałam się wesoło. Hyun spojrzał na mnie jak na wariatkę lecz nie przeszkadzało mi to ani trochę.
Ciągle się uśmiechając, podeszłam do blatu i nastawiłam wodę. Dochodziła już 17 co oznaczało, że trzeba napić się herbaty jak nakazywała angielska tradycja.
- Napijesz się ze mną herbaty?
Minęła chwila zanim doczekałam się z jego strony jakiegokolwiek ruchu. Pokiwał twierdząco głową i usiadł na krześle. Nawet ucieszyłam się, że nie będę skazana na samotność w ten niedzielny wieczór. Założyłam ramiona na piersi czekając aż coś powie, jednak ten tylko przyglądał mi się ciekawie. Dopiero gdy postawiłam przed nim kubek z parującym naparem i zasiadłam naprzeciwko, odezwał się.
- Myślałem, że nadal jesteś na mnie zła… - Przysunął kubek bliżej i położył na blacie przede mną mały bukiecik białych kwiatków. – To jest… Przepraszam.
- To ja powinnam cię przeprosić. – Podniosłam kwiaty i przyłożyłam je do nosa, wciągając ich delikatny zapach. Ten zapach przypominał mi dom przez co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. – Tylko nie wpadłam na to by przynieść ci kwiatki.
Na jego twarzy w końcu zagościł uśmiech na który czekałam odkąd przekroczył próg mieszkania. Podparłam dłonią brodę i przyjrzałam mu się uważnie. Miał na sobie blado-niebieską koszulę i granatową marynarkę. Efekt oficjalny załamywały ciemne dżinsy i czarne, dobrze mi znane trapery, jednak działało to na duży plus.
- Coś nie tak? – Spytał Hyun, odrywając mnie od zajęcia. Uśmiechnęłam się przypominając sobie pierwsze spotkanie w tym mieszkaniu. Pokiwałam przecząco głową lecz nie odwróciłam wzroku. – Natalia… ty coś piłaś?
- Piłam kawę rano… - Dopiero po chwili zrozumiałam o co chodziło, zmarszczyłam brwi i pogroziłam mu pięścią. – Żartujesz sobie ze mnie?!
- To ja tu przyszedłem dzisiaj do ciebie, bo myślałem, że czymś cię obraziłem, ale jak widzę jesteś w wyśmienitym humorze.
- Dlaczego miałabym być na ciebie zła? – Spytałam udając, że nie wiem o co chodzi.
- I zrozum tu kobiety! – Jęknął żałośnie, przewracając oczami. Roześmiałam się radośnie i sięgnęłam po wazon by wstawić do niego białe kwiaty. – Chciałem cię zaprosić na kolacje.
Przekręciłam głowę na bok, przyglądając mu się bacznie.
- Chciałeś?
- Chcę. – Powiedział stanowczo, po czym chwycił moją dłoń. Uśmiech natychmiast zszedł z moich ust gdy tylko poczułam ciepło jego dłoni na mej skórze. Przełknęłam głośno ślinę gdy Hyun Joong, kciukiem zaczął mi pocierać palce. – Czy dasz się zaprosić na kolację?
Wyrwałam dłoń z jego uścisku i wstałam, odwracając się do niego tyłem. Wpatrywałam się w wyłączony telewizor, jakbym w szklanej tafli mogła dostrzec odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Znów zaczynało się robić niebezpiecznie. Wiedziałam, że gdy zgodzę się iść z nim na tą kolację, będzie mi jeszcze trudniej. W głębi duszy czułam lęk, że sytuacja sprzed paru lat może się powtórzyć. Oczywiście nie podejrzewałam Klaudii o tak nieczyste zagranie jakiego dopuściła się Tess, lecz gdyby nie ona zapewne znalazłaby się inna kobieta. Wiedziałam, że mężczyźni nie są wiernymi stworzeniami i prędzej czy później zawsze zdradzają. Pomimo tego, że przy Hyun Joong czułam się szczególnie, a serce szalało mi w piersi, nie mogłam się zaangażować, ani też dać mu jakąkolwiek nadzieje, że narodzi się między nami coś wyjątkowego.
- Chcesz zaprosić przyjaciółkę na kolacje? – Spytałam, robiąc najbardziej swobodną minę na jaką było mnie stać. Hyun zmarszczył brwi i spuścił wzrok. Jego uśmiech znikł bezpowrotnie, a zastąpiło go zasępienie. Wiedziałam, że miał na myśli randkę i tym co powiedziałam spaliłam całą jego ochotę, lecz nie mogłam postąpić inaczej.  – Szkoda, że Klaudia dzisiaj umówiła się z Ianem, bo wypadlibyśmy jako trójka przyjaciół.

- No faktycznie szkoda… 

2 komentarze:

  1. No cóż... rozwala mnie to jaka Nat jest czasem strasznie obojętna, albo tępa! Facet jawnie ją wyrywa, chce sie z nią umówić, a ona niby nie chce przezywać smęty\ów z dawnego życia, ale...no na bogów, odmawiać takiemu tyłkowi jak Hyun?XD -a...nie odmówiła, ale obróciła tę randkę w spotkanie przyjaciół, nie wiem co jest gorsze.......
    Nat, ogarnij się [oczywiście ta z opowiadania xD]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tępa? Tak to jest dobre słowo. Ona jest strasznie tępa XD Lecz nie martw się, wkrótce się ogarnie xD

      Usuń