Następnego ranka zbudziłam się w swoim własnym łóżku. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam po sypialni. Łóżko Klaudii było puste i zaścielane, a na nim leżało kilka par bluzek, co oznaczało, że przyjaciółki nie ma w mieszkaniu. Opadłam ponownie na poduszki, zastanawiając się jak tu trafiłam. Ostatnie co pamiętałam z poprzedniego wieczoru, było ciepło piersi Hyun Joong. Zerknęłam kątem oka na zegarek i krzyknęłam z przerażenia. Zerwałam się z łóżka i chwytając jakieś przypadkowe ciuchy, ruszyłam do łazienki. Dlaczego przyjaciółka mnie nie obudziła. Była 12 po południu, a ja zamiast zająć się sklepem, wylegiwałam się w łóżku. To było nie do pomyślenia! Nałożyłam białą koszulkę i czarne spodnie i dokończyłam toaletę. Zamknęłam drzwi do mieszkania i pędem pobiegłam na parter.
Weszłam od zaplecza i zobaczyłam, że
przesyłki, które pakowałam wczoraj zniknęły. Czyżby Hyun, był dzisiaj w pracy?
Pacnęłam się otwartą dłonią w czoło. No tak! Przecież dzisiaj był czwartek!
Ciekawa byłam jak radziła sobie Klaudia. Uchyliłam drzwi i oniemiałam z
wrażenia.
Przyjaciółka, choć miała prawie pełen
sklep klientów, radziła sobie doskonale. Gdy weszłam właśnie pakowała figurkę
do wielkiej torby z logo naszego sklepu i z uśmiechem wydała resztę parze
szczęśliwych nastolatków. Chowając klucze do kieszeni, od razu przystąpiłam do
pracy. Około pół godziny później złapałyśmy trochę oddechu. Otwarłam laptopa i
sprawdziłam stronę internetową. Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Tu także był
porządek. Wszystkie zamówienia zostały oznaczone ikonką: „realizacja”.
-
Widzę, że dałaś sobie świetnie radę. Czuje się niepotrzebna…
-
Co ty gadasz? – Weszła mi w słowo, odwracając się od układania maskotek.
Wskazałam głową na komputer i uśmiechnęłam się, klaszcząc w dłonie.
Przyjaciółka spłoniła się rumieńcem i układając ostatnią partię usiadła na
wysokim krześle za ladą. – To akurat nie ja.
-
A kto niby?
-
Hyun Joong. – Szepnęła Klaudia obojętnie. Nie wiedziałam czy cieszyć się, że
mój facet, angażuje się w nasz biznes, czy raczej zezłościć się na Klaudie, że
dokładała mu obowiązków. Westchnęłam i podnosząc brwi miałam jej wytłumaczyć,
że nie powinnyśmy tak robić, lecz ta mi na to nie pozwoliła. – Próbowałam Nat! I
szło mi dobrze dopóki nie przyszli klienci. Chciałam ochujeć! Wiesz przecież,
że nie mam podzielności uwagi! A poza tym to Hyun sam chciał to zrobić! A to w
ogóle jest twoja wina, mogłaś wstać wcześniej!
Oniemiała nie potrafiłam wyksztusić
słowa. Zamiast Klaudii, dostało się mnie i to za co? Że mam problemy z porannym
wstawaniem? Jeszcze bym to zrozumiała gdyby przyjaciółka ze mną nie mieszkała,
ale jednak było inaczej. Jej łóżko było tuż obok mojego, mogła mnie przecież
obudzić!
-
Trzeba mnie było obudzić! Wtedy nie miałabyś tego wszystkiego na głowie!
Spodziewałam się kolejnej pyskówki, a
zamiast tego nastała cisza. Przyjaciółka spuściła wzrok, dłońmi ugniatając
dolną część swojej czarnej koszulki. Miałam wrażenie, że coś przede mną
ukrywała.
-
Bo jak cię budziłam, to zaczęłaś gadać… - Szepnęła ledwie dosłyszalnie. –
Znaczy jęczeć przez sen, jakbyś… No wiesz…
-
Co?
Klaudia syknęła pod nosem i w końcu na
mnie spojrzała. W jej tęczówkach dostrzegłam, rozbawienie, pomimo tego, że usta
były wykrzywione żałosnym grymasem.
-
No jęczałaś jakbyś ci się śnił seks z Hyunem!!!
Zastawiłam usta dłonią, a na moje
policzki wpłynął pełen zażenowania rumieniec. Miałam cichą nadzieję, że
przyjaciółka nie słuchała tego zbyt długo. Dziwne… Nie przypominałam sobie by
cokolwiek mi się śniło. Miałam już wypytać ją o szczegóły, gdy dzwonek nad
drzwiami zabrzęczał i do sklepu wbiegły trzy rozbawione dziewczyny. Klaudia
zostawiając mnie w zamyśleniu, podeszła do nastolatek. Nagle mych uszu dobiegł
pisk uradowanych dziewcząt:
-
Och widziałaś Susan?! Jaki on przystojny!
Brunetka trzepnęła wysoką blondynkę w
ramię, gromiąc ją spojrzeniem. Obie z maślanymi oczyma wpatrywały się w punkt
za moimi plecami. Odwróciłam się chcąc zobaczyć, kto przykuł uwagę dziewczyn i
pisnęłam, dostrzegając, że Hyun stoi tuż za mną. Objął mnie ramionami w pasie i
pocałował czule, niszcząc doszczętnie marzenia nastolatek. Odwzajemniłam
pocałunek, kładąc dłonie na jego gładkiej twarzy.
-
Witaj kochanie…
-
Witaj. – Przez chwilę, wpatrywaliśmy się w siebie, nie dostrzegając niczego
oprócz nas dwojga. Z zamyślenia wyrwała nas dopiero Klaudia, klepiąc nas po
ramionach.
-
Zakochani! Odłóżcie na razie amory na bok. Robota czeka!
Klaudia miała rację. Niechętnie
odsunęliśmy się od siebie i zabraliśmy do roboty. Jeszcze tylko musieliśmy
przetrwać do soboty. Mimo, że początkowo pomysł randki w parku rozrywki mnie
nie zachwycił, teraz nie mogłam się go doczekać. Westchnęłam zrezygnowana, na
myśl o jutrzejszym dniu. Piątku bez Hyun Joong…
* * *
W końcu przyszła sobota. Obie z Klaudią
zerwałyśmy się z łóżek, po siódmej gdy tylko zadzwonił budzik. O ósmej
umówiłyśmy się z chłopakami, więc miałyśmy godzinę na doprowadzenie się do
porządku. Wypychając się nawzajem z łazienki i kłócąc się w kolejce do szafy,
straciłyśmy sporo czasu. Nieugięta Klaudia, z zapałem nie chciała ustąpić więc
zrezygnowana, ubrałam się zostawiając łazienkę, do jej dyspozycji, powlekłam
się do kuchni i nastawiłam ekspres.
Właśnie kosztowałam ciemnego naparu, gdy
zadzwonił dzwonek. Z zaskoczeniem spojrzałam na zegarek, który wskazywał
kwadrans przed ósmą. Na progu stał Ian z niebieską torbą przewieszoną przez
ramię.
-
Klaudia! Przybył twój królewicz! – Wrzasnęłam, zapraszając Iana do środka.
Poczęstowałam go kawą i zniknęłam w sypialni, chcąc pośpieszyć Klaudię. Gdy
pukałam do łazienki, znów rozbrzmiał dzwonek. – Ian?! Otwórz, to na pewno Hyun!
Po paru minutach z łazienki wyszła
zadowolona Klaudia. Ominęłam przyjaciółkę, szepcząc pod nosem przekleństwa i
zamknęłam się w pomieszczeniu. Teraz wyjdzie na to, że to ja nie umiem się
naszykować na czas. Zabiję ją kiedyś, jak Boga kocham!
-
Kurwa! – Przeklęłam, gdy soczewka zsunęła się z mojego palca i wylądowała w
odpływie umywalki.
Oparłam dłonie o ceramiczny zlew i
wzięłam kilka głębokich oddechów. Ściągnęłam założoną już wcześniej silikonową
osłonkę i z żalem umieściłam ją na powrót w pojemniczku. Nałożyłam stare
okulary, lecz zaraz potem je zdjęłam, obraz przed moimi oczyma się rozmazał.
Wolałam już nic nie widzieć, niż pokazać się w nich ludziom, a w szczególności
Hyun Joong. Widział mnie już w nich parę razy, ale nigdy zbyt długo, by mógł mi
się przyjrzeć. Dokończyłam toaletę i udałam się do kuchni, gdzie wszyscy już na
mnie czekali. Nawet z kłopotami wzrokowymi, mogłam ocenić, że mój chłopak
wyglądał dzisiaj jeszcze przystojnie niż zwykle. Podeszłam do niego, chcąc go
powitać w sposób jaki uwielbiałam, lecz Klaudia powstrzymała mnie waląc palcem
w tarcze, swojego zegarka na nadgarstku. Westchnęłam dając jej znak ręką, by
wyszła. Posłusznie wyszli z Ianem.
Przysunęłam się do Hyun Joong i
zatopiłam się w jego spojrzeniu, objęłam go ramionami w pasie, wsadzając dłonie
pod jego kurtkę. Wspięłam się na palce, by nasze usta się spotkały. Oderwaliśmy
się od siebie, gdy usłyszeliśmy klakson samochodu. Przeklęta Klaudia…
-
Klaudia jest bardzo niecierpliwa… - Zauważył Hyun Joong, uśmiechając się zniewalająco.
– Idziemy?
-
Tak tylko jeszcze chciałam wziąć coś z łazienki. – Westchnęłam, postanawiając
jednak wrócić po okulary. Głupio byłoby tak jechać bez nich, a jakby się coś
stało, nawet bym tego nie zobaczyła. Zniknęłam w łazience, zaczęłam lokalizować
okulary. No do chuja! Przecież przed chwilą tu były! Zadrżałam i schyliłam się
by sprawdzić czy nie spadły na podłogę. – I jeszcze płaszcz!
-
Gdzie go masz? – Spytał mężczyzna, rozglądając się po sypialni. Próbując
dosięgnąć przeklętych szkieł, które jakimś dziwnym trafem wpadły za wannę,
odkrzyknęłam mu odpowiedź. Gdy właśnie dosięgłam okularów i roześmiałam się
szczęśliwa ze swego zwycięstwa, usłyszałam coś dziwnego. – Nat! Chyba przybył
do ciebie posłaniec z Narni!
Zastanowiłam się przez sekundę. Narni?
Czy Hyun się upił? Ciekawie wyjrzałam z łazienki, w obawie, że do mojej
sypialni faktycznie wkroczył Aslan, czy książę Kaspian, lecz nikogo takiego nie
dostrzegłam. Zamiast tego ukochany stał przed otwartymi drzwiami szafy i
przekręcał głowę na boki. Podeszłam bliżej i wyjrzałam zza jego ramienia.
Krzyknęłam przerażona, lecz zaraz potem uspokoiłam się poznając zielone oczy i
kruczoczarne włosy posłańca.
-
Loki się schował w szafie. – Szepnął Hyun, sięgając ostrożnie po mój płaszcz,
jakby kartonowy bóg miałby nagle ożyć. Zdziwiło mnie, że mężczyzna zna filmową
postać, nagle jednak doszło do mnie, że film był bardzo popularny i miał
miliony fanów na całym świecie. Mężczyzna westchnął i zamknął drzwi szafy. –
Przestraszył mnie ten gościu.
-
Klaudia nie ma już gdzie chować swoich ex. – Jęknęłam, obiecując sobie w
myślach, że przyjaciółce dostanie się za schowanie go w mojej szafie.
Bez dalszej zwłoki założyłam płaszcz i
wyszliśmy z mieszkania.
* * *
-
Ian, chce się na tym przejechać! – Pisnęła, szczęśliwa Klaudia, chwytając
swojego chłopak za ramię. Pociągnęła go w stronę wielkiej kolejki. Roześmiałam
się widząc wykrzywioną twarz mężczyzny. Jedno jego spojrzenie na wysoki stelaż,
wystarczyło, by zauważyć, że po prostu boi się wysokości, lecz twardo pognał za
swoją dziewczyną. – Zobaczysz, będzie super!
Spojrzałam na mężczyznę przy mym boku.
Chciał odejść, zobaczyć inne atrakcję, lecz powstrzymałam go, chwytając za jego
ramię.
-
Poczekaj, teraz będzie najlepsze… - Rzekłam wracając spojrzeniem, do przyjaciółki.
Niczego jednak bym nie zobaczyła, więc z bólem wyciągnęłam okulary i założyłam
je na nos. Byłam święcie przekonana, że gdy wejdzie na wysoki podest i zobaczy
z jaką wysokością będzie musiała się zmierzyć, powróci tu jak pies z pokulonym
ogonem.
Nie musieliśmy długo czekać. Gdy tylko
para weszła na podest i już miała zajmować miejsca w wagoniku, przyjaciółka
pognała z powrotem na schody. Kilka sekund później byli już koło nas. Roześmialiśmy
się widząc ich przerażone miny.
-
To może… - Przyjaciółka zaczerwieniła się, rozglądając się za następną kolejką.
Uśmiechnęła się przebiegle, gdy jej wzrok spoczął, na ogromnej karuzeli,
wygrywającej wesołą, piosenkę. Klaudia tylko nie to… - Przejedzmy się na tym.
Przynajmniej nie będę się zastanawiać czy przeżyję.
Westchnęłam, wymieniając z Hyunem
spojrzenie mówiące: „Dlaczego nas to spotyka!”. Posłusznie ruszyliśmy za
wyrywającą się do przodu parą. Ściągnęłam niemodne okulary i schowałam je z
powrotem do kieszeni.
-
Dlaczego je zdjęłaś? – Spytał Hyun, widząc jak chowam szkła do kieszeni. – Czy
nie masz dzisiaj soczewek?
Westchnęłam, patrząc na jego,
rozmazującą się przed mymi oczami, twarz.
-
Niestety odpływ w naszym mieszkaniu, nieustannie je pożera. – Widząc jego
zaskoczone spojrzenie i zmarszczone brwi, postanowiłam wyjaśnić mu to prościej.
– Jedyna para jaką dzisiaj miałam, wpadła do umywalki.
-
To dlaczego nie założysz okularów?
No właśnie dlaczego? Co miałam mu
powiedzieć, że chciałam dobrze wyglądać? Nie chciałam by widział mnie w
szaroburych szkłach?
-
Wyglądam w nich brzydko…
-
Pozwól, że sam ocenie… - Wydobył z mojej kieszeni, szkła i wcisnął mi je na
nos. Przyjrzał mi się dokładnie, a zaraz potem schylił się i pocałował czule. –
Kłamałaś… Wyglądasz ślicznie…
Pochlebca! Nie uwierzyłam w jego słowa,
lecz nie zdjęłam szkieł.
Podeszliśmy do okienka, gdzie Klaudia
wypytywała, mężczyznę sprzedającego bilety o bezpieczeństwo i stabilność
konstrukcji. Te nietypowe pytania, nie były jednak zadziwiające dla starszego,
wąsatego faceta. Dopiero jej następne, wzbudziło w bileterze rozbawienie.
-
Czy jest jakiś przedział wiekowy na te kucyki? – Spytała z poważną miną.
Mężczyzna zaśmiał się i wypowiedział pod
nosem jakieś słowo po rosyjsku. Zaraz jednak odezwał się po angielsku.
-
Dzieci powyżej 7. roku życia.
Przyjaciółka uśmiechnęła się i podała
Rosjaninowi gotówkę.
-
Klaudia... Jednak możesz na to wsiąść. – Stwierdziłam, gdy koleżanka trzymała
już swój bilet. Nie mogłam się powstrzymać od złośliwego komentarza.
-
Nat ty chuju! – Syknęła po polsku, podnosząc dumnie głowę. Z początku myślałam,
że jest zła, lecz zaraz potem uśmiechnęła się promiennie. – Sam spierdalaj…
Jęknęłam, zagryzając usta i mrużąc oczy.
Chciałam jej czymś dogryźć, lecz oddaliła się. Kupiliśmy bilety i gdy tylko
karuzela się zatrzymała, weszliśmy na podest. Miałam nie małe opory przed
wejściem na wysokiego konika karuzeli, lecz widząc jak pozostali moi towarzysze
dosiadają już swoich wierzchowców, postanowiłam postąpić tak samo. Niestety mój
koń, jakby się na mnie uwziął i był zdecydowanie wyżej niż pozostałe. Zadarłam
wysoko nogę by przełożyć ją przez siodło, po kilku próbach byłam zdecydowana
wybrać innego wierzchowca, gdyby nie ramiona Hyun Joong, który chwycił mnie w
pasie i usadził na białym koniu. Z uśmiechem wdrapał się na konia tuż obok i
chwycił się metalowych cugli. Poszłam w jego ślady i na całe szczęście,
ponieważ karuzela ruszyła, a wierzchowce zaczęły się poruszać.
-
Przypomina mi się dzieciństwo. – Rzekł Hyun, przerzucając spojrzenie z konia na
mnie. Z zaskoczeniem zauważyłam, że mężczyzna musiał podkurczyć nogi by nie
dotykać podestu, przy ruchach figury w dół. – Zawsze z tatą jeździłem na takich
karuzelach.
-
Ja wolałam prawdziwe konie. – Stwierdziłam krótko, uderzając metalowe zwierzę
po zadku. Zaśmiałam się, lecz nagle ucichłam widząc jego zamyśloną twarz.
Położyłam dłoń na jego barku. – Twój tata… czy on…
Jąkałam się, nie wiedząc jak delikatnie
o to zapytać. Czasami w takich chwilach żałowałam, że moi rozmówcy nie
rozumieją polskiego. Zupełnie łatwiej jest się wysłowić w rodzimym języku. Hyun
uśmiechnął się, sięgając po moją dłoń i splótł ja ze swoją.
-
Moi rodzice żyją. Mieszkają w Korei i po prostu za nimi tęsknie. – Zapewnił,
wyprowadzając mnie z błędnego myślenia. – A jak to jest z tobą?
-
Czy ja wiem… - Zaczęłam, ciesząc się w duchu, że z każdym dniem zbliżaliśmy się
do siebie coraz bardziej. – Czasami za nimi tęsknie, jednak wiedziałam na co
się decyduje opuszczając Polskę. Moja rodzina i ja… Nie podążamy już tą samą
drogą. Teraz moim życiem jest sklep, Klaudia…
-
A jest tam jakieś miejsce i dla mnie? – Spytał zaczepnie Hyun Joong, udając, że
się obraził. Pokiwałam wolno głową, uśmiechając się ciepło. Ten jednak uparcie
ciągle grał, naburmuszonego. – Wymieniłaś sklep jako najważniejszy…
-
Nie! Wymieniałam od najmniej ważnego. To ty jesteś pierwszy i najważniejszy.
Promienny uśmiech wkradł się na jego
usta.
Nagle karuzela zatrzymała się informując
nas, że nasza przejażdżka się skończyła. Śmiejąc się widząc zaskoczone miny
następnej partii gości lunaparku, zmierzającej na karuzele, pognaliśmy dalej.
Przez kilka następnych godzin
świetnie bawiliśmy się, jedząc parkowe przysmaki, spacerując po brukowanych
alejkach i co podobało mi się najbardziej przepłynąć łódką w ciemnym tunelu
strachów. Oczywiście nie dlatego, że lubiłam gdy szkielety i świetlne duchy
majaczyły obok łódki, ale dlatego, że w tych ciemnościach mieliśmy odrobinę
czasu na pocałunki i pieszczoty, będąc pewnym, że nikt nie patrzy na nas
ciekawym okiem.
Gdy słońce chyliło się ku zachodowi
i mieliśmy już wracać do domów. Uwagę mojej przyjaciółki przykuła jeszcze jedna
atrakcja.
-
Postrzelajmy do kaczek! – Wrzasnęła, skupiając naszą uwagę na namiocie w
czerwono-białe pasy. Zgodziliśmy się na pomysł Klaudii i gdy każdy z nas
otrzymał po strzelbie, przyjaciółka postanowiła zaostrzyć rywalizację. –
Załóżmy się! Kto zabije najwięcej ma cały tydzień wolny!
Zakład był trochę nie fair, ponieważ
biedny Ian nie pracował u nas w sklepie, lecz nie zaprotestował. Przytaknęłam
skupiając całą uwagę na ruszających się plastikowych kaczkach. Cały tydzień
wolności, już nie mogłam się doczekać!
-
Chodziłam do liceum policyjnego, więc już możecie czuć się przegrani! – Klaudia
zaśmiała się złowieszczo, wymierzając w kaczkę, która w ostatnim momencie
umknęła przed jej kulką. Roześmialiśmy się, widząc jak wściekle tupie nogą i
przeklina pod nosem. – Nie śmiejcie się! Ja się dopiero rozgrzewam.
Ostatecznie okazało się, że to Klaudia,
osoba przechwalająca się najbardziej, została na szarym końcu. Trafiła tylko w
jedną kaczkę i otrzymała bon na popcorn w budce obok. Ja także nie byłam
lepsza, trafiając cudem, tylko w dwa ptaki, wygrywając małą niebieską maskotkę,
z przypięciem do kluczy. Mężczyznom natomiast szło świetnie, szli łeb w łeb,
lecz w ostatniej rundzie Ian spudłował, przez co ostatecznie wygrał Hyun Joong.
-
Chyba wiem czym zajmujesz się po pracy w naszym sklepie. – Przyjaciółka była
rozgoryczona, że to Hyun wygrał tydzień wolnego. Chociaż zaczynałam
podejrzewać, że bardziej zależało jej na trafionych kaczkach. - Ty jesteś płatnym
mordercą!
Skwitowaliśmy jej uwagę śmiechem, co
wpędziło ją w jeszcze mroczniejszy nastrój.
-
Jakie nagrody panowie wybierają?
Odeszłam na bok z Klaudią, pocieszając
przyjaciółkę. Chwile później jednak koleżanka ożywiła się, gdy Ian wręczył jej
ogromnego misia pandę. Pisnęła z zachwytu, obsypując pocałunkami twarz bruneta.
Byłam szalenie ciekawa jaką to nagrodę
zgarnie Hyun Joong. Odwróciłam się i z żalem dostrzegłam, że nie ciągnie za
sobą wielkiej maskotki, którą chciałam dostać. Zamiast tego, gdy się do mnie
zbliżył, wręczył mi małe pudełeczko, wielkości dłoni.
-
Co to takiego? – Spytałam ciekawie, obracając czerwony pakunek w palcach.
Mężczyzna tylko uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Zdjęłam pokrywkę i moim
oczom ukazał się mały, błyszczący wisiorek z zawieszką o kształcie litery H.
Zamrugałam kilkakrotnie, czując, że do oczu cisną mi się łzy. Nie przejmując
się obecnością innych osób przyciągnęłam ukochanego do siebie, pocałunkiem
dziękując mu za prezent. – Musisz mi pomóc go założyć.
Odwróciłam
się i odgarnęłam włosy. Hyun opuszkami palców, gładził moją szyje, próbując
założyć wisiorek. Nagle poczułam na karku jego gorące usta. Zamruczałam,
rozkoszując się pieszczotą, która nie trwała zbyt długo.
Z oddali usłyszeliśmy krzyk Klaudii,
wołający nas do wyjścia. Obejmując się ramionami, ruszyliśmy w kierunku
przyjaciół. Jeszcze zdążymy się sobą nacieszyć. Przecież noc dopiero się
rozpoczęła…
Idealna śpiąca królewna, nie idzie cię dobudzić, znaczy jej...xD wszyscy wiemy ze to ty...uh! xD idealnie to napisałaś, aź uśmiech nie schodzi mi z ust, nie komentuję całości, bo mam dziś trochę zajęć, planuję jeszcze w masakrze napisać randkę...huh...sama wiesz kogo xD [albo domyśl się] nie mam sił już do tego opowiadania, nie umiem wymyślać dialogów, piszę co mi się wymyśli xD i cięzko to idzie...
OdpowiedzUsuńobyś ty tak nie miała
3maj się