Hej-ho!
Aż chce się powiedzieć: "Boom! You're pregnant! xD Niezaznajomionych z Tomaszem, ostrzegam: Nie wpatrujcie się zbyt długo! xD
Sytuacja, która miała miejsce po tym incydencie z sałatką oraz kłótni przyjaciółki z sąsiadem, zmusiły Alex jak i resztę domowników – Simona i Rose, do zajęcia się wściekłym Lukiem. Mężczyzna ciskał się, by pobiec za Sam, lecz Alex starała się go przekonać by tego nie robił. W końcu po wielu minutach namawiania, przyznał jej rację i postanowił wrócić do domu, by się przebrać. Jednak obiecał wszystkim, że wróci, by porozmawiać z Sam.
Alex
odprowadziła go do samochodu, bardziej jednak zwracając uwagę na Toma, który to
nie mógł się opanować i ciągle naigrywał się z brata. Gdy milczący Luke zasiadł
przed kierownicą swego auta, Tom odwrócił się w jej stronę, patrząc na nią z
góry. Alex myślała, że ten powie coś, lecz tylko wpatrywał się w jej twarz,
jakby chciał zapamiętać każdy jej szczegół.
-
Tom, poczekaj tu na mnie, zaraz wrócę!
Krzyk Luka z wnętrza auta,
uświadomił mu, że brat postanowił odjechać bez niego. Niestety na reakcję było
już za późno, ponieważ mężczyzna wcisnął pedał gazu i ryjąc kołami w piaskowym
podjeździe odjechał. Tom westchnął tylko, biorąc się pod boki. Alex przyjrzała
się grze uczuć jaka wymalowała się na jego twarzy. Odkąd ostatni raz
rozmawiali, była smutna, lecz widząc z jakim apetytem pochłania jej ciasteczka,
zobaczyła małą iskierkę, która zmotywowała ją do podjęcia działania,
roztopienia serca sąsiada Sam.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? – Spytał z
ciekawością, schylając swą twarz do jej. Alex zaczerwieniła się, chcąc odchylić
swą głowę, gdyż jego usta niebezpiecznie zbliżyły się do jej. Oczy zwęził mu
się, gdy ich spojrzenia się spotkały. – Nawet na to nie licz.
Alex nie mogła uwierzyć, że
mężczyzna odgadł jej myśli. Od paru minut rozmyślała nad pocałunkiem i gdyby
nie wrodzona nieśmiałość, już dawno przyssałaby się do jego ust, nie bacząc na
to, czy by się wyrywał.
-
Na co mam nie liczyć? – Spytała nieśmiało, udając, że nie ma pojęcia o czym
mówi. Tom prychnął po nosem, dając jej bolesny pstryczek w nos. Alex jęknęła z
bólu, przecierając palcami bolące miejsce. – Zawsze musisz się tak zachowywać?
-
To znaczy jak? – Spytał, naśladując jej spojrzenie gdy zadawała poprzednie
pytanie.
Mężczyzna
naigrywał się z niej, co wcale się jej nie spodobało. Zacisnęła usta i już
miała się odwrócić i zostawić go samego, gdyby nie to, że przypomniała sobie
słowa Sam: „Nie daj mu tej satysfakcji”.
Zatrzymała się nagle, podnosząc dumnie głowę.
-
Jesteś upierdliwa… - Rzekł, postępując kilka kroków, chcąc ją zostawić w tyle,
jednak Alex nie dała za wygraną. Choć musiała robić dwa razy więcej kroków,
nadganiała jego szybki krok. W pewnym momencie się zatrzymał i chwytając ją za
ramię, ruszył w kierunku schodów. Pchnął ją na stopnie by usiadła i już była
gotowa by się podnieść, jednak ten usiadł obok. – Czego chcesz?
Alex uśmiechnęła się radośnie, w duchu
krzycząc z radości, że wygrała ten pojedynek.
-
Chce wiedzieć dlaczego jesteś taki… - Zawahała się przez moment szukając
odpowiedniego określenia. Tom uniósł brwi w zdziwieniu, czekając co też
dziewczyna wymyśli. Jednak jej przychodziło tylko do głowy jedno określenie. –
Zimny....
Thomas ku jej zaskoczeniu, nie
wściekł się, ani nie zareagował w jakiś żywiołowy sposób. Siedział, zawieszając
swe spojrzenie na gwieździstym niebie. Już myślała, że jej nie odpowie i nawet
chciała szturchnąć go dłonią, chcąc sprawdzić czy aby ciągle żyje, gdy ten
odezwał się nagle.
-
Wcale nie jestem zimny… - Powiedział spokojnie i jakby na potwierdzenie tych
słów, chwycił jej dłoń, zamykając ją w swojej. Alex pisnęła, kompletnie nie
spodziewając się tego gestu. Jego kciuk, delikatnie gładził wnętrze jej dłoni i
Brytyjka musiała przyznać mu rację. Jego dłoń wcale nie była zimna. Ciepło jego
palców, rozchodziło się po całym jej ciele, a delikatne ruchy jego kciuka,
wzbudziły w niej pragnienie. Alex zapragnęła, by nigdy jej nie cofnął. – To, że
mnie tak nazywają nie oznacza, że to prawda.
Czyli nie mówili tak za jego
plecami… Tom doskonale zdawał sobie sprawę, że tak go nazywają, a Alex żałowała
teraz, że użyła tego określenia. Jednak, gdy spojrzała na jego profil, doszło
do niej, że mężczyzna się tym nie przejmuje. Uśmiechał się, obserwując gwiazdy,
świecące nad ich głowami. Alex zapragnęła, by spojrzał tak też i na nią, jednak
szybko odgoniła od siebie te myśli.
-
Przepraszam… - Powiedziała nagle, przyglądając się ich złączonym dłonią.
Przyjemność jaką niósł jej ten niewinny dotyk była nie do opisania. Tom zapiszę
się na zawsze w jej pamięci nawet, gdy stąd wyjedzie. Ponieważ był pierwszym
mężczyzną, który trzymał ją za dłoń. – Nie chciałam używać tego określenia…
Tom wolną dłonią, puknął ją w głowę.
Alex pisnęła zaskoczona, ponieważ po raz kolejny tego wieczoru, Tom ją uderzył.
Nie było to mocne, jednak chodziło o sam fakt.
-
Dlaczego to zrobiłeś? - Podniosła swe
spojrzenie, chcąc sprawdzić dlaczego tym razem to zrobił i o mało co nie
pisnęła ponownie, ponieważ mężczyzna odsunął się od niej i nie pytając o zgodę,
ułożył głowę na jej odkrytych kolanach. – Co ty robisz?!
Dziewczyna
spojrzała na niego zaskoczona, chcąc wyrwać dłoń z jego uścisku, jednak ten jej
nie puścił. Ścisnął ją mocniej i przyłożył ją do swej piersi. Alex zapragnęła
dotknąć jego włosów wolną dłonią jednak nie znalazła w sobie dość odwagi do
spełnienia zachcianki.
-
Za dużo gadasz… - Szepnął pod nosem, przymykając powieki.
Dziewczyna
nachyliła się nad nim, korzystając z okazji, że ten zamknął oczy. Mogła się
teraz przyjrzeć z bliska jego twarzy. W blasku księżyca wydała jej się jeszcze
bardziej urokliwa. Nie był typowym męskim przystojniakiem, jednak było w nim
coś pociągającego, to coś nie pozwalało jej odwrócić wzroku. Posiadła dość
gęste rzęsy, a kilkudniowy zarost na jego policzkach i kształtnej brodzie,
przyciągał jej uwagę, jednak nie to było w jego twarzy najbardziej
interesujące. To na czym dziewczyna zawiesiła oko, to jego różowawe, wąskie
usta, które aż kusiły ją, by spróbować ich smaku.
-
Nie gap się tak. – Spokojny głos Toma, sprawił, że drygnęła, lecz zaraz
skarciła się w myślach, ponieważ nie zrobiła nic co wymagałoby skargi z jego
ust. Westchnęła, ciągle studiując delikatne zmarszczki na jego twarzy i linię
jego policzków, zapadających się pod kątem. Pewnie robiłaby to ciągle, gdyby
nie to, że uchylił nagle powieki, nakrywając ją na gorącym uczynku. – Mówiłem
byś się nie gapiła!
-
Przepraszam… - Stęknęła pod nosem, czekając aż ponownie zamknie powieki, jednak
nic takiego nie nastąpiło. Niebieski oczy o specyficznym szarawym odcieniu,
wpatrywały się w nią czujnie. Zaczerwieniła się, pod naporem jego spojrzenia,
jednak nie wycofała się. – Może opowiesz mi coś o sobie?
-
Nie.
Alex zacisnęła usta i postanowiła
uruchomić plan awaryjny. Jeśli nie chciał mówić o sobie, będzie musiał
wysłuchać tego co ona miała do powiedzenia.
-
A może ja opowiem ci o sobie?
-
Skoro musisz… - Powiedział, ponownie przymykając oczy, jakby odczuwając
skrępowanie jakie odczuwała, gdy na nią patrzył. Alex zaczęła spokojnie
opowiadając o uczelni, o tym jak poznała Sam i w jaki sposób znalazła się w
Cheyenne. Nie miała pewności, że ten ją słucha, gdyż odkąd zaczęła nie poruszył
się ani o milimetr, ani nie wypowiedział tez choćby jednego słowa. Kończąc
zaczęła mówić o rodzinie i o tym co lubiła, lub nienawidziła. Nagle Tom
otworzył oczy, strasząc ją intensywnością swego spojrzenia. – Także nie lubię
groszku…
Powiedział wybijając Alex z rytmu.
Jego uwaga o warzywie, była nawiązaniem do tego co sama mówiła, jednak nie
sądziła, że podzieli się z nią taką rzeczą. Dziewczyna roześmiała się szczerze,
nie mogąc się przed tym powstrzymać. Uwaga o groszku kompletnie ją zaskoczyła.
-
Lubię twój uśmiech. – Wystrzelił nagle, podnosząc dłoń i przesuwając palcem po
jej policzku. Alex spoważniała w momencie, a jej twarz aż poczerwieniała z
zawstydzenia. Tom powiódł palcem do jej rumieńców i uśmiechnął się delikatnie.
– Mają kolor twoich włosów…
Alex chciała odtrącić jego dłoń,
gdyż doprowadzało ją to do jeszcze większego zawstydzenia, lecz jego dotyk był
tak przyjemny, że nie potrafiła tego zrobić. Także pragnęła go dotknąć, jednak
bała się go spłoszyć. Ich badanie, działało tylko w jedną stronę. Tom mógł
bezwstydnie jej dotykać, lecz ona nie miała na to szans, gdyż pewnie by się
zdenerwował.
Nagle mężczyzna przesunął dłonią na
jej usta, opuszkami palców dotykając miękkiej skóry, lecz nie trwało to zbyt
długo, gdyż zaraz potem do ich uszu doszedł warkot samochodowego silnika i
wielkie lampy pickupa, oświetliły ich twarze. Tom podniósł się do siadu i ku
jej zawiedzeniu puścił jej dłoń.
-
Jestem. – Powiedział Luke kierując się w ich stronę. Gdy był już przy nich i
miał ich wyminąć, zatrzymał się i spojrzał na nich podejrzliwie. Alex podniosła
dłonie do twarzy chcąc zakryć rumieńce, przez co niepotrzebnie na sobie skupiła
uwagę przybyłego mężczyzny. – A wam co się stało?
-
Nic - odparł Tom, podnosząc się z miejsca i rzucając jej obojętne spojrzenie,
pomaszerował razem z bratem do ogrodu.
Alex jeszcze przez chwilę siedziała
na schodach, chcąc uspokoić swe galopujące serce. Kiedy Tom położył palce na
jej ustach, myślała, że miał ochotę ją pocałować. Ba! Była nawet tego pewna,
lecz jego brat nieświadomie zniszczył wszystko…
*
* *
Gdy
dotarła do miejsca, skąd dochodziły podniesione głosy, nie dostrzegła nigdzie
Luka. Tom za to stał nieopodal całego zgromadzonego towarzystwa, przysłuchując
się ich wymianie zdań.
-
Myślicie, że ją zabije? – Jęknęła Sue, wtulając się w umięśnioną pierś swego
męża. Rose była tak samo przerażona jak Susan, lecz zamiast przytulać się do
Richarda, złożyła dłonie jak do modlitwy i przyciskała je do ust. Alex przez
swą nieobecność nie miała pojęcia o czym mówią, lecz zamiast pytać wolała się
przesłuchać ich rozmowie. – Oby tylko Sam, znów mu nie dokuczyła!
Alex nieskrępowana niczym podeszła
do Toma. Teraz pewnie i tak nikt nie zwróci na nią uwagi, więc mogła spokojnie
z nim pogadać.
-
O co chodzi?
-
Ten krety… znaczy mój brat, poszedł się rozmówić z Sam. – Powiedział Tom,
krzywiąc usta w niesmaku, lecz gdy na nią spojrzał, jego spojrzenie złagodniało
i przez chwile miała wrażenie, że powróciła do nich ta sama czuła nuta co na
schodach. Lecz to było tylko wrażenie. – Znowu się na mnie gapisz…
Już miała zapytać o co mu chodzi,
gdy Tom dłonią przekręcił jej głowę do przodu i wskazał towarzystwo, które
nagle ruszyło w głąb ogrodu.
-
Nie. – Powiedział stanowczo, gdy już miała go zapytać czy także idzie zobaczyć
co się dzieje z Sam oraz Lukiem. Trochę ją niepokoiło to, że mężczyzna w mig
odczytuje wszystkie jej myśli, lecz nie miała czasu się nad tym teraz
zastanawiać. By nic ją nie ominęło ruszyła za rodziną przyjaciółki.
Kiedy dogoniła całe towarzystwo, aż
pisnęła ze zdziwienia. Luke oraz jej przyjaciółka byli złączeniu w miłosnym
uścisku. Nigdy nie przypuszczała, że Sam mogłaby tak namiętnie całować osobę,
której szczerze nienawidziła, o czym ją nie raz przekonywała. Jęknęła,
czerwieniąc się po same uszy i przytykając dłoń do ust. Spojrzała do tyłu na Toma,
który oddalony od nich o kilkanaście metrów, spoglądał niecierpliwie na zegarek
na swym nadgarstku.
Westchnęła cicho, bardziej z
rozżalenia niż z szoku, jakiego doznała, widząc całującą się parę. Ona także
chciała takiego uczucia! Chciała, by Tom ją pocałował i odsłonił przed nią swe
serce, powierzając jej wszystkie troski i pragnienia. Mężczyzna był jednak mało
nią zainteresowany, lub skrywał swoje uczucia tak głęboko, że powoli zaczęła
wątpić by cokolwiek udało jej się zdziałać.
-
Witaj w rodzinie… Synu!
Głos Richarda, a później następująca
po nim salwa okrzyków i gratulacji, uświadomiła Alex, że znowu zatopiła się w
swych myślach, nie zwracając uwagi na otoczenie. Obserwowała cieszących się
naokoło ludzi i zachodziła w głowę co spowodowało ich ożywienie. Odpowiedź
przyszła szybko.
-
Szwagrze, tylko bądź dobry dla mojej siostrzyczki! – Upojony alkoholem Simon,
wrzasnął na całe gardło, wprawiając Sam w zakłopotanie. Zaraz potem Rose,
ofuknęła swojego syna za ten krzyk i ku jego niezadowoleniu odebrała mu
szklankę, lecz to nie powstrzymało młodego Andersona od wykrzykiwania swych
myśli. – I chce mieć jak najszybciej siostrzeńca!
Szwagrze? Siostrzeńca? – Zastanowiła
się Alex i przebiegła spojrzeniem po twarzach, Luka i Sam. Luke był szczęśliwy,
co wskazywał jego szerokie uśmiech, natomiast Sam miała minę jakby chciała
zwiać jak najdalej stąd.
Gdy
doszła do niej brutalna prawda, pisnęła głośno, nie mogąc się opanować. Te
wszystkie słowa Simona wskazywały tylko na jedno – małżeństwo… Lecz dlaczego
Sam nie powiedziała jej wcześniej o swoich małżeńskich planach? Choć teraz
patrząc na jej wykrzywioną paniką twarz, Alex zastanowiła się czy aby to
wszystko nie było dziełem przypadku. Może to wszystko stało się pod wpływem
chwili, więc nie mogła mieć Sam tego za złe, że jej nie poinformowała, jeśli
sama o niczym nie wiedziała. Postanowiła nie ekscytować się przedwcześnie, czy
też nie smucić i poczekać aż zostaną same. Wtedy Sam z pewnością powie jej
prawdę. Nawet jeśli będzie musiała ją z niej wydusić – pozna ją.
-
Zbliżają się zaręczyny… - Podśpiewywała pod nosem Rose, która przemknęła jej
przed oczami. Alex zamrugała parokrotnie powiekami i naraz roześmiała się
rozbawiona, dobrym humorem gospodyni. – Kochanie, dlaczego płaczesz?
Alex powiodła za jej głosem i o mało
się nie roześmiała, gdy zobaczyła do kogo są skierowane jej słowa. Rose
przysiadła na brzegu stołu i pogładziła swą dłonią twarz męża, który siedział
za stołem i zalewał się łzami.
-
Po prostu… - Pochlipywania starszego mężczyzny, kompletnie nie pasowały do jego
twarzy o surowych rysach. Alex musiała wykrzesać z siebie sporo siły, by nie
wybuchnąć śmiechem. – Moja mała córeczka… Za niedługo wyjdzie za mąż…
Rose westchnęła, przytulając
Richarda do swej piersi. Alex odeszła o kilka metrów i dopiero wtedy się
roześmiała. Nie przejmowała się tym, że musiała wyglądać dziwnie, rechocząc jak
nienormalna, lecz widok tego surowego na pierwszy rzut oka mężczyzny,
zalewającego się łzami, kompletnie ją rozłożył. Widocznie przykuwała uwagę, bo
chwile potem tuż przy jej boku pojawił się Zack, pytając czy aby nic jej nie
jest i czy dobrze się czuje.
-
Tak wszystko w porządku… - Odpowiedziała po kilku minutach, gdy rozbolał ją
brzuch, a z oczu popłynęły łzy. – Po prostu, coś mnie rozbawiło!
Zack wyciągnął dłoń i starł z jej
policzka łzę. Alex sposępniała, spoglądając mu w oczy ze zdziwieniem. W jego
oczach dostrzegła niepokojącą nutę, co jakby pożądanie. Przestraszyła się i
odchyliła by jego dłoń zsunęła się z jej twarzy. Wydawało jej się, że każdy
dotyk jest do siebie podobny, jednak jak bardzo się myliła. Dotyk Toma był
delikatny i czuły, natomiast palce kuzyna przyjaciółki, nie wzbudziły w niej
tej samej niepewności i ochoty na więcej, co palce Moorea.
Goście powoli zaczęli się już
rozchodzić do domów, więc Alex prawie jedyna trzeźwa, jak i Sam, były zmuszone
do odprowadzenia gości na podjazd. Rose oraz jej mąż zostali przy stole, ciągle
rozmawiając na temat ożenku córki, a przewidujący Simon zawinął się do domu,
wymawiając się iż był zmęczony.
Tom wyrwał się do przodu, zapewne
nie mogąc się doczekać powrotu do domu, a Luke maszerował tuż przy Sam, ciągle
ściskając jej dłoń. Alex natomiast przez całą drogę rozmawiała z Zack’em o
przyjęciu, potrawach, które mu smakowały, gładko przechodząc tematem do jego rodzinnej
restauracji, do której ją zaprosił razem z Sam. Przyjaciółka w pewnym momencie
oddaliła się, a raczej została porwana przez Luka, który odciągnął ją na bok,
zostawiając Aleksandrę samą z jej kuzynem.
-
Alex, chciałbym cię gdzieś zaprosić. – Powiedział nagle, a na jego twarzy
pojawił się rumieniec, jednak nie odwrócił wzroku. Ciągle bacznie przyglądał
się jej swoimi ciemnymi oczami. Wyciągnął dłoń i pochwycił jej rękę, unosząc ją
do swych ust. – Może miałabyś ochotę na kino w środę?
Alex sapnęła cicho, zastanawiając
się jakby mu tu odmówić. Wprawdzie chłopak był miły, choć na początku zbyt
nachalny w swoich poczynaniach, gdy zamieniając z nią kilka słów chciał ją
pocałować, lecz w głowie Brytyjki znajdował się tylko ten Zimny Tom, którego
postanowiła zdobyć. Nie miała ochoty na spotykanie się z innymi i właśnie to
musiała mu powiedzieć.
-
Naprawdę byłoby bardzo miło, lecz…
-
Jest już umówiona. – Twardy głos Toma, sprawił, że Zack puścił dłoń Alex.
Dziewczyna spojrzała na Moorea i aż się przeraziła. Jego spojrzenie było
zawistne i przepełnione złością, ale nie znała jego przyczyny. Nie sądziła, by
ten obojętny na wszystko facet nagle zapałał do niej uczuciem i był zazdrosny o
Zacka. Nie przejmując się jej zaskoczonym spojrzeniem, podszedł do Angielki i objął
ją swym ramieniem, przyciskając ją do swego boku. Pochylił się i dopiero teraz
zauważyła, że się uśmiecha. – Ze mną…
Spojrzała przepraszająco na Zacka i
już chciała mu wyjaśnić, że Moore tylko sobie żartuje i nie przypomina sobie by
byli umówieni, lecz Tom nie dał jej na to szansy. Schylając swą głowę, wziął w
posiadanie jej usta. Muskał delikatne jej wargi swoimi, a dziewczyna marzyła
tylko o tym by ten całus nigdy się nie skończył. Zdobywając się na śmiałość,
objęła jego twarz dłońmi i wspinając się na palce, pogłębiła pocałunek,
kierując się tylko i wyłącznie instynktem, gdyż doświadczenia nie posiadała.
Tom najwidoczniej rozpalony jej odpowiedzią, objął ją w pasie i uniósł
odrobinę, przyciskając do siebie. Dłońmi pogładził jej plecy, zsuwając dłonie
do jej tali. Alex czuła ciepło jego dłoni, jakby mężczyzna przesuwał nimi po
gołej skórze, a nie delikatnym materiale sukienki. Nie zwracając uwagi na
przyglądających im się ludzi, przeniosła dłonie na jego kark, wplątując ją w
jego włosy. Nagle rozchyliła wargi i poczuła jego gorący język, który wdarł się
do jej ust, drażniąc swym dotykiem jej język, badając wnętrze kobiecych ust.
Nie spodziewała się aż takiej intensywności pocałunku oraz przyjemnego smyrania w dołku.
Nagle Tom oderwał się od niej, co
skwitowała jęknięciem i niezadowoloną miną. Pogładził dłonią jej policzek,
przesuwając kciukiem po jej ustach i uśmiechnął się szeroko. Alex o mało co nie
pisnęła, gdy w jego oczach dostrzegła ciepło oraz iskierki rozbawienia, te
które widziała, gdy patrzył na gwiazdy.
-
Jest nieźle, ale będziemy musieli jeszcze nad tym popracować… – Wyszeptał,
schylając się do jej ucha i ponownie musnął jej usta, tym razem jednak krótko i
powściągliwie. – Ty, zakochany, jedziemy już?
Luke słysząc niecierpliwe wołanie
brata, pożegnał się Sam, w ten sam sposób w jaki żegnała się z Thomasem i
podbiegł do auta, machając wszystkim na pożegnanie. Gdy mężczyźni byli już w
samochodzie, pochwyciła jeszcze złośliwe spojrzenie Toma, co skwitowała uśmiechem.
Właśnie mężczyzna podarował jej najpiękniejszą chwilę na świecie i jeden jego
złośliwy wyraz twarzy nie mógł tego popsuć.
No nie, ja tu zaraz oszaleję! Dziewczyno, wiem, że zawsze opiewam to, jak opisujesz Toma, ale to już było przegięcie xD. Rozmiękłam całkowicie. On jest... cudowny, taki inny niż zawsze, arogancki, ale wciąż wspaniały, że aż się kolana uginają. Duże brawa za ten pocałunek, naprawdę świetnie Ci wyszedł, aż by się chciało być na miejscu Alex... ^^
OdpowiedzUsuńDużo, dużo weny Ci życzę i pozdrawiam ciepło :*.
Dziękuje... Rumienię się przez Ciebie! xD Dziewczyno... jak też chciałabym być na jej miejscu. Niemalże codziennie nad tym ubolewam xD
UsuńTaa....Tom i jego pracowanie nad pocałunkami Alex...koleś ją do grobu wpędzi tak szalonymi całusami xDlaska się rozpuści przy nastepnym razie
OdpowiedzUsuńah....kto by sie tu nie rozpuszczał...Tomasz taki cudowny...pięknie opisałaś chwilę w której Alex na niego patrzyła, gdy obserwował gwiazdy. Zimny ma emocje, ładnie zarysowujesz je pod podszewką tego, co inni o nim myślą i jakie wrazenie sam sprawia. Podoba mi sie to
Miło, że się podobało. To oznacza, że:
Usuń1. Umiałam choć w minimalnym stopniu zainteresować frienda,
2. Miło, że czas poświęcony na to opowiadanie nie poszedł się je... do piachu xD