Lubię dłonie twe i uśmiech i twój wzrok…
Następnego ranka wstałam
sama, bez pomocy służącej. Przetarłam dłońmi twarz i spojrzałam tęsknie na
suknie, którą miałam na sobie wczorajszego wieczora. Niestety teraz już nie
byłam panną Bennet, a zwyczajną Christien Rain…
Wstałam i udałam się do
łazienki. Wróciłam już umyta i z naręczem moich rzeczy. Wrzuciłam je do walizki
i to samo, zrobiłam ze wszystkim innymi śladami mojej obecności w tym pokoju.
Założyłam na siebie zwiewną, letnią sukienkę i przeczesując włosy dłonią po raz
ostatni przyjrzałam się wystrojowi. Z pewnością będę za tym tęsknić.
Chwyciłam walizkę i
wyszłam. Jeszcze chwile, a rozpłakałabym się jak bóbr, czułam nieprzyjemne
ściskanie w sercu, gdy mijałam piękne korytarze rezydencji.
- Panno Christien! –
Pani Collins stała przy swoim gabinecie, wspierając się ramieniem o framugę
drzwi. – Jest już pani gotowa do drogi?
- Tak. – Odrzekłam,
wskazując dłonią na trzymaną przeze mnie walizkę. Chociaż tej zakręconej
kobiety nie będzie mi brak. – Czekam tylko na przyjaciółkę.
Pokiwała wolno głową w
zrozumieniu i szerzej otworzyła dębowe wrota.
- W takim razie
zapraszam na krótką rozmowę.
Z mieszanymi uczuciami
weszłam do pokoju i usiadłam na starym, lecz bardzo dobrze utrzymanym krześle.
Z zaciekawieniem spojrzałam na kobietę, chcąc się dowiedzieć o czym to niby
miałyśmy rozmawiać. Ta jednak nie śpieszyła się z tym, zrobiła kilka rundek po
pokoju, popijając swój ulubiony trunek. Chrząknęłam delikatnie, udając kaszel.
- Czy jest pani
zadowolona z pobytu w naszym ośrodku?
- Oczywiście…
Uśmiechnęła się,
patrząc na mnie szklanymi oczyma. Ta kobieta powinna się wstrzymać z piciem
chociaż dzisiaj.
- A czy była pani
zadowolona z dobranego mężczyzny?
Zadowolona? Mało
powiedziane… Jak na XIX- wiecznego dżentelmena, zachowywał się zbyt współcześnie.
- Pan Bingley doskonale
spełnił swoją rolę. – Spuściłam wzrok na biurko. Nawet, jeśli ta kobieta by nie
zauważyła, że kłamię, nie mogłam jej spojrzeć w oczy. – Czy to już wszystko?
Zapewne Susan już na mnie czeka…
- Niech pani poprosi
swoją sio… przyjaciółkę do mnie.
Skinęłam jej jedynie
głową i jak najszybciej wyszłam. Z pewnością nie będzie mi jej brak!
Przy drzwiach spotkałam
Sue, przekazałam jej słowa Collins, po czym wyszłam na zewnątrz. Nie chciałam
już patrzeć na rezydencję. Im dłużej tu pozostanę, tym ciężej przyjdzie mi ją
opuścić. Najważniejsze jednak to uśmiech – Pomyślałam, przybierając pogodny
wyraz twarzy.
Moja komórka zapiszczała
wyrywając mnie z zamyślenia. Roześmiałam się serdecznie, widząc nadawcę
wiadomości, otworzyłam ją i przeczytałam krótką notkę: „Już za tobą tęsknie…”
- Tom ty głupku… -
Szepnęłam i wystukałam szybko smsa. Westchnęłam, wrzucając telefon do torebki.
– Żegnaj okresie regencji…
*
* *
Powrót do domu był
bardzo przyjemny. Gdy tylko wysiadłam z taksówki, wzięłam głęboki oddech,
wdychając charakterystyczne, bostońskie powietrze. Jak cudownie być znowu w
domu. Ten, kto wymyślił to przysłowie, miał stu procentowa rację, najlepiej we
własnych czterech ścianach.
Idąc po schodach
spotkałam swych zaprzyjaźnionych sąsiadów, którzy powitali mnie radośnie. Na
zaproszenie ich do siebie było już stanowczo za późno, a poza tym chciałam
wziąć prysznic i na spokojnie się rozpakować, dlatego zaprosiłam starsze
małżeństwo na następny dzień.
Otwierając drzwi modliłam
się, bym tylko nie zastała mojego mieszkanka splądrowanego, jednak gdy
zapaliłam światła odetchnęłam z ulgą, wszystko było tak jak to zostawiłam.
Wyciągnęłam telefon i
wystukałam smsa do Toma, że już dotarłam do domu. Niemal natychmiast odpisał,
jakby czekał na moją wiadomość. Nasza sms’owa rozmowa przeciągnęła się na dwie
godziny. Gdy zaczęłam ziewać, napisałam ostatnią wiadomość, życząc mu dobrej
nocy, chociaż nie wiedziałam, która godzina mogłaby być w Anglii, mój mózg był
tak wyczerpany, że nie miałam sumienia go męczyć liczeniem godzin.
Słaniając się na nogach,
postanowiłam odłożyć kąpiel na ranek. Podróż, tą piekielną maszyną, była tak
męcząca, że po przekręceniu klucza w zamku od razu położyłam się i zapadłam w
głęboki sen.
Niestety nie spałam
długo, ponieważ niespełna kilkanaście minut później obudził mnie piszczący
dźwięk komórki. Mrużąc oczy, spojrzałam na nadchodzące połączenie. Niestety
numer nie był mi znany. Ze złością odebrałam, myśląc, że jeśli okaże się to
pomyłką, bez wahania ochrzanię tego kogoś po drugiej stronie.
- Christien? To ja
Vincent… - Kiedy długo się nie odzywałam, męski głos dodał. – Pan Darcy.
- Vincent… – Wymruczałam
nieco zaskoczona i usiadłam na łóżku. – Nie mogłeś zadzwonić jakoś rano?
W słuchawce usłyszałam
jego przyjemny śmiech, przez co sama nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Jeśli
jeszcze kiedyś go spotkam, zabiję go za ten nocny telefon…
- Właśnie czekam na
samolot do Stanów… – Po drugiej stronie zapanowała kompletna cisza, lecz kiedy
długo się nie odzywałam, dodał: - Jadę do Susan…
Może o bardziej
ludzkiej porze cieszyłabym się z tego, że zadzwonił specjalnie by mi się
zwierzyć, lecz teraz marzyłam tylko o tym, by wrócić do łóżka.
- Dziękuje, że dzwonisz,
by się tym ze mną podzielić, ale mogłeś naprawdę zadzwonić…
- Co? Nie, nie…
Chciałem wziąć od ciebie jej adres.
Biorąc głęboki oddech,
bez żadnych zahamowań podałam mu potrzebne dane i wymieniając kilka uprzejmości
odłożyłam słuchawkę. Opadłam na łóżko i wtuliłam się w poduszkę. Susan pewnie
nie byłaby zadowolona, że rozdaje jej personalia na lewo i prawo, ale nie
zamierzałam się tym teraz przejmować. Najwyżej przyjaciółka urwie mi głowę
jutro, teraz miałam do dokończenia jeden bardzo przyjemny sen z pewnym
niezwykłym dżentelmenem…
Kurcze...pewnie piszę to nie pierwszy raz, ale tyle z tym wspomnień związanych, tyle pomysłów było przy naszych własnych austenlandach, aż szkoda, że to wszystko tak się pokończyło...no nic...nie ma jednak co żałować. Przynajmniej można ruszać z innymi projektami...heheh...
OdpowiedzUsuńweny mój friendzie
a no i czekam na dokończenie hitorii Chris, w końcu ona musi pochwycić happy end
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMi też byłoby szkoda, jakbym opuszczała taki fajny turnus ;). W tym rozdziale tęskno mi było za Tomem, ale takie wzmianki z tymi SMS były bardzo słodkie ;).
OdpowiedzUsuńDużo weny, pozdrawiam ^^.
Ps. Wybacz, w poprzednim komciu zrobiłam głupi błąd... :).